Obserwuj nas

PDC

Humphries mknie po obronę tytułu – czy ktoś pokrzyżuje mu plany?

W grze o tytuł World Grand Prix pozostało ośmiu zainteresowanych. Na górze drabinki niewiele brakowało do kompletu rozstawionych, na dole ci rozstawieni pożegnali się już z turniejem. Faworytem do tytułu pozostaje Luke Humphries, ale chętnych do zmiany tego stanu rzeczy nie brakuje…

Luke Humphries (fot. PDC)

Ostatni raz czterech rozstawionych ćwierćfinalistów w jednej części drabinki World Grand Prix widziało w 2018 roku. Wtedy o jedno miejsce w finale walczyli Michael van Gerwen, Daryl Gurney, Dave Chisnall i Gary Anderson. Całej czwórki nie ma już w tegorocznym turnieju a regularnie przywilej rozstawienia utrzymuje tylko MvG. Do kompletu faworytów w 1/4 zabrakło tylko trafienia lotki meczowej przez Nathana Aspinalla w 2. rundzie. Ten jednak poległ, i to Ryan Joyce będzie próbował pogodzić turniejową jedynkę, czwórkę oraz ósemkę.

W drugiej części turniejowej układanki jest prawdopodobnym, że scena w Leicester zobaczy nowego finalistę WGP. Z czwórki De Decker, Wade, Cullen, Van den Bergh, tylko The Machine miał przyjemność wystąpić w finale. Ba, nawet go wygrał. Dla Cullena i Van den Bergha to kontynuacja dobrych wyników z poprzednich edycji. Rockstar rok temu doszedł do półfinału, Dreammaker rok wcześniej zatrzymał się na etapie ćwierćfinału. Dla De Deckera to życiowy sukces i jest on bez wątpienia rewelacją tego turnieju.

Czy ta belgijska fiesta będzie trwała dalej? Czy jednak rozstawieni Anglicy wypełnią zadanie?


Clayton odzyskuje blask

Start turnieju w wykonaniu walijskiej jedynki był imponujący. Pewnie pokonał Ritchiego Edhouse’a grając na bardzo wysokim poziomie. Potem miał ciężką przeprawę z Rossem Smithem ale udało mu się w bólach wyszarpać triumf. Co ciekawe, dotychczas jest to najniższa wygrywająca średnia meczowa w tym turnieju. Starciem ze Smudgerem Clayton popsuł sobie turniejowe liczby, ale można powiedzieć, ze jego forma jest co najmniej dobra.

Przede wszystkim nawiązuje do najlepszych czasów dyspozycją na potrójnej dwudziestce. Średnią pierwszych 9 lotek ma minimalnie lepszą od rywala, nawet w meczu ze Smithem była ona bardzo wysoka (107,76). Od lat specjalnością Ferreta są podwójne. Z tymi kończącymi niezmiennie nie ma problemu, problem pojawił się z wchodzącymi. Zwłaszcza w początkowej fazie meczu 2. rundy, ale ta siła punktacyjna pomagała mu wracać do gry w legach. Znając jednak moc Claytona na double’ach, ciężko ponownie oczekiwać takich słabości.

Luke Humphries natomiast niezmiennie jest kapitalnie dysponowany w różnych aspektach darterskiego rzemiosła. U niego uwagę zwracają kombinacyjne finisze, dwulotkowe w kombinacji triple-double lub single-double. Posiada typową dla siebie moc punktacyjną. Co prawda ma słabsze kolejki z pomyłkami sektorowymi, ale kiedy “wkręci się” w seryjne trafianie potrójnych wartości, ciężko się temu oprzeć. Wrażenie też robi jego średnia turniejowa, która jest jedną z czterech powyżej 90-punktowych. Ale jak się później okaże, są zawodnicy, którzy ten wynik wyśrubowali jeszcze wyżej.

Na papierze Luke Humphries ma wszystko by wygrać tą batalię. Aktualną formę, umiejętność gry na długim dystansie, umiejętność wychodzenia z trudnych sytuacji, umiejętność tłamszenia rywala, którą zaprezentował w meczu z Pietreczko. Ostatnie miesiące Claytona nie należały do najlepszych, trochę się odzwyczailiśmy jako fani do oglądania go w tak dalekich fazach. Być może to właśnie go napędzi na tyle, by sprawić problemy Anglikowi. Jeśli będzie szybko wchodził w legi i podtrzyma punktację z poprzednich meczów – jest to bardzo możliwe.

StatystykaLuke HumphriesJonny Clayton
Średnia turniejowa91,06 ✅84,93
Podwójne otwierające27/57 – 47% ✅25/79 – 31%
Podwójne zamykające16/40 – 40% 15/36 – 41% ✅


Kolejny test przed Crossem

Idąc dalej od góry drabinki, obaj zawodnicy mieli po jednym bardzo ciężkim spotkaniu. Ostatecznie Voltage wygrał w hicie 1. rundy z Luke’iem Littlerem, a Ryan Joyce przetrwał lotkę meczową Nathana Aspinalla i dokonał kolejnej niespodzianki. Pierwszą było pewne pokonanie Josha Rocka. Turniejową czwórkę po Littlerze czekał kolejny ciężki mecz z Martinem Schindlerem. Niemiec nie był tak dobrze dysponowany jak rundę wcześniej i Cross pewnie awansował do 1/4. Pod względem charakterystyki ten mecz powinien być podobny do poprzedniego.

Punktowanie powinno być po stronie byłego mistrza świata. Coraz częściej zwraca się uwagę na to, że potrójna dwudziestka coraz częściej mu sprzyja. Cross znajduje tam szczęście i nie musi aż tak często spoglądać w stronę innych sektorów na tarczy. Wyciągnął wnioski w porównaniu do Grand Prix sprzed roku, wtedy decydował się głównie na topa, co nie okazało się dla niego dobrym rozwiązaniem. Teraz konsekwentnie wchodzi w legi swoją ulubioną podwójną osiemnastką, na której rzadko kiedy ma problemy. Przy zamykaniu partii z odsieczą przychodzą mu D16 i D8, zarówno z wchodzeniem jak i kończeniem nie ma kłopotów, co widać w statystykach.

To samo można powiedzieć o drugim z Anglików, który jest w czołówce specjalistów od podwójnych w PDC. W takim formacie jest to ogromny przywilej i przewaga nad rywalami. Pod względem potencjału punktacyjnego jest słabszy i od Rocka i od Aspinalla, ale właśnie podwójnymi górował nad jednym i nad drugim. Trzeba mu jednak oddać, że i rzeczona punktacja w jego wykonaniu nie wygląda źle, średnia pierwszych 9. lotek jest powyżej 100-punktowa. Nie robi jednak takiego wrażenia jak u innych ze względu na większą ilość kolejek singlowych.

W momencie kiedy obaj wchodzą średnio co drugą lotką, legi powinny rozgrywać się na dystansie. Tam karty powinien rozdawać Rob Cross. Pytaniem zasadnym jest, czy po Crossie można spodziewać się tylu pomyłek, by Joyce dochodził do swoich szans. Z pewnością Relentless będzie wymagającym przeciwnikiem i swoje już w tym turnieju zrobił. Może kontynuować swoją przygodę, niemniej faworytem pozostaje Rob Cross. Zwycięstwo Joyce’a jednak nie będzie wielkim zaskoczeniem.

StatystykaRob CrossRyan Joyce
Średnia turniejowa89,27 ✅86,85
Podwójne otwierające29/59 – 49% ✅32/66 – 48%
Podwójne zamykające17/36 – 47% ✅19/41 – 46%

Belgijska sensacja vs stary wyga

Mike De Decker długo dobijał się do wielkich wyników na dużej scenie i można było się spodziewać, że to w końcu się stanie. Ciężko było spodziewać się, że nastąpi to akurat teraz. W takim stylu, z taką grą, musząc przejść przez czwórkę z Michaelem Smithem, Garym Andersonem i Damonem Hetą. Poziom trudności nie zwalnia tempa, przed nim kolejny w tej zapowiedzi specjalista od podwójnych w osobie Jamesa Wade’a. Ten skorzystał ze słabości swoich rywali i samemu grając bardzo dobrze zameldował się na etapie ćwierćfinału. Obaj mają średniową turniejową 90+ a jeden z nich pod tym względem jest najlepszy spośród całej pozostałej stawki.

Tym kimś jest Mike De Decker. Dwa kapitalne mecze ze strony Belga spowodowały, że ma spore szanse na dalszy podbój Leicester. Pokazał pełen wachlarz swojego arsenału, z Hetą wspaniałe wejścia, z Andersonem wspaniałe wysokie checkouty. Dodatkowo regularna punktacja i szybkie zamknięcia. Ciężko znaleźć jakikolwiek słaby punkt w dotychczasowej grze belgijskiej dwójki. Mecz z Damonem Hetą zbudował go mentalnie, przetrwał tam trudne momenty i potem z Garym Andersonem nie pozwolił sobie nawet na moment wynikowego zwątpienia. Zawiesił sobie bardzo wysoko poprzeczkę The Real Deal ale nie można wykluczyć, że ten poziom utrzyma, lub nie obniży go znacząco.

Pewien określony poziom od lat utrzymuje James Wade. Nie inaczej jest w tym turnieju. Trochę w cieniu Belga, ale jego liczby również wyglądają świetnie. Gra typowo dla siebie, nawet jeśli odstaje punktowo to jest blisko rywala i czeka na swoje okazje. Co ciekawe, w tym turnieju również jego moc punktacyjna jest na odpowiednim poziomie i sam sobie te okazje wypracowuje. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie miał jeszcze rywala godnego sobie. Ani Peter Wright, ani Gerwyn Price nie zaprezentowali swojej optymalnej i najlepszej dyspozycji.

Na papierze to być może najbardziej intrygujący i ciekawy mecz ćwierćfinałowy, gdzie jest najmniej różnic. Nie zakładamy jednostronnej rywalizacji w stronę jednego lub drugiego. Statystyki są po stronie De Deckera, doświadczenie po stronie Wade’a. Wade specjalizuje się w odprawianiu młodych gniewnych, pytanie jakie warunki gry mu postawi Belg. Niemniej, zapowiada się przednie widowisko.

StatystykaMike De DeckerJames Wade
Średnia turniejowa93,77 ✅90,21
Podwójne otwierające27/51 – 52% ✅25/55 – 45%
Podwójne zamykające16/30 – 53% ✅17/42 – 40%


Tanecznym krokiem do finału?

Joe Cullen ma coś takiego w sobie, że potrafi przebudzić się na starcie turnieju telewizyjnego. Zrobił tak podczas ubiegłego World Matchplay i powtórzył to w meczu z Chrisem Dobeyem. Potem ten poziom słabnie (co powtarza się u niego cyklicznie), ale udało mu się przepchnąć starcie z Darylem Gurneyem. Podobną przypadłość ma Dimitri Van den Bergh, jemu również duża scena dodaje skrzydeł. Te skrzydła rozwinęły się dotychczas znacznie lepiej niż Cullena.

Zaraz po De Deckerze ma najlepszą średnią turniejową i najlepszą punktację. Duża w tym zasługa dyspozycji z 1. rundy, ale starcie z Dave’em Chisnallem też przyniosło sporo jakości z jego strony. Wraz z czasem przebywania na scenie grał coraz lepiej i pokazał, że ta 1. runda nie była przypadkowa. Podwójne nie są u niego kulą u nogi, te zamykające prezentują się słabiej ze względu na początek meczu z Chizzym. Wyzbył się problemów sektorowych, które w ostatnich tygodniach mu się częściej przydarzały.

Joe Cullen gra falami. Momentami prezentuje się kapitalnie, a momentami kompletnie nie idzie mu przy tarczy. Tych momentów wystarczyło na tyle, by osiągnąć już bardzo zadowalający wynik, a może być jeszcze lepiej. Szybko wchodzi w partię, jeśli szesnastki nie przynoszą rezultatów to przechodzi na osiemnastki i tam znajduje punkty. Dodatkowo pokazał siłę mentalną, której w ostatnich miesiącach mu brakowało. Dwukrotnie przegrywał i dwukrotnie znajdował drogę do odwrócenia wyniku.

Jak będzie tym razem? Faworytem tej potyczki będzie Dimitri Van den Bergh, ale w tej części drabinki wszystko może się wydarzyć. Cullen nie może sobie pozwolić na chwilę dłuższej słabości, ponieważ te będą egzekwowane. Dimi z kolei nie może dać się nakręcić Cullenowi, co wtedy Rockstar potrafi zrobić – pokazał w starciu z Dobeyem. Mecz ten również nie powinien być jednostronny i powinien dać zarówno widzom jak i samym zawodnikom sporo emocji.

StatystykaJoe CullenDimitri Van den Bergh
Średnia turniejowa86,2691,94 ✅
Podwójne otwierające29/64 – 45% ✅29/68 – 42%
Podwójne zamykające17/50 – 34%17/48 – 35% ✅

World Grand Prix 2024 – ćwierćfinały:

🇧🇪 Mike De Decker – :england: James Wade

:england: (4) Rob Cross :england: Ryan Joyce

:england: (1) Luke Humphries :wales: (8) Jonny Clayton

:england: Joe Cullen – 🇧🇪 Dimitri Van den Bergh

Początek sesji około 20:20. Transmisja na PDC.TV oraz na Viaplay z polskim komentarzem.

 

 

ZOBACZ TEŻ
World Grand Prix 2024 - wyniki, transmisja, gdzie oglądać?
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama