Obserwuj nas

PDC

Gary Anderson – powstający feniks czy relikt przeszłości?

Choć Gary Anderson lata świetności być może ma już za sobą, przez ostatnie kilkanaście miesięcy znów prezentuje się świetnie, o czym świadczy niedzielne zwycięstwo w Sindelfingen. Czy Szkot może jeszcze powalczyć o najważniejsze trofea w kalendarzu?

Gary Anderson (fot. PDC)

W weekend Gary Anderson został pierwszym zawodnikiem, który obronił tytuł European Darts Grand Prix. Sukces w Glaspalast to jego drugie zwycięstwo w ProTourze w tym sezonie, niespełna dwa miesiące po wygranej w Players Championship w Hildesheim. Czy dobra forma na podłodze przełoży się na osiągnięcia także w dużych turniejach?

Déjà vu

Co ciekawe, początek obecnego sezonu Szkota bardzo przypomina historię sprzed roku. Na początku maja 2024 także mógł pochwalić się jednym zwycięstwem w Players Championship i wygraną w Sindelfingen. Do końca roku nie wziął już udziału w żadnym European Tourze, a na podłodze triumfował raz. Dobrą grę w pierwszej części sezonu Anderson przypieczętował wynikiem w World Cupie, gdzie w duecie z Peterem Wrightem zaszedł do półfinału, w którym lepsi okazali się zwycięzcy turnieju – Michael Smith i Luke Humphries.

Niedosyt pozostał

Początek roku mógł zwiastować sukcesy także później. Druga część sezonu okazała się jednak okresem niewykorzystanych szans i ciągłego niedosytu. Choć Latający Szkot prezentował się naprawdę dobrze, nie był w stanie przekuć świetnej gry na trofea. Największym osiągnięciem był półfinał Grand Slama, w którym po fantastycznym spotkaniu w decydującym legu lepszy okazał się przyszły zwycięzca turnieju – Luke Littler. Na wyróżnienie zasługuje również występ Szkota w mistrzostwach Europy, gdzie w ćwierćfinale pokonał go Ritchie Edhouse (także zwycięzca zawodów). Średnia na poziomie 101 punktów nie wystarczyła – dobra gra nie przyniosła sukcesów. Przełożyła się jednak na wysokie oczekiwania przed najważniejszym turniejem sezonu – mistrzostwami świata. Anderson był jednym z faworytów bukmacherów – według wielu większe szanse na zwycięstwo mieli tylko Luke Humphries i Luke Littler. Wszystko to spełzło jednak na niczym. Szkot wrócił do domu z pustymi rękoma po porażce z Jeffreyem de Graafem już w pierwszym spotkaniu mistrzostw, co jego menadżer tłumaczył później kontuzją barku.

Co mówią statystyki?

Brak sukcesów na scenie wydaje się sugerować słabszą grę Andersona. Zupełnym zaskoczeniem okazują się więc statystyki, według których… The Flying Scotsman jest jednym z najlepszych zawodników w Tourze. Gary zajął piąte miejsce w przygotowanym przez Christophera Kempfa po zawodach w Sindelfingen rankingu formy. Według Darts Orakel jest drugi pod względem średniej z ostatnich 12 miesięcy z wynikiem 98,76 – lepszy jest tylko Littler. Podobnie sytuacja wygląda w kwestii skuteczności na potrójnej dwudziestce, gdzie więcej od 44,5% Szkota osiąga tylko The Nuke. Także średnia pierwszych dziewięciu lotek (108,4) jest drugą wśród graczy z kartą i tu znów lepszy jest mistrz świata, podobnie jak w średniej liczbie maksów na leg (0,38), gdzie Latający Szkot ustępuje również Dirkowi van Duijvenbode, zajmując trzecią lokatę. Śmiało można zatem nazwać Andersona jednym z najlepszych na dystansie. Problemem są jedynie podwójne – tutaj zajmuje osiemnaste miejsce z wynikiem 40,85%.




Czy tak było zawsze?

Odpowiadając krótko – nie. Gary w ubiegłym sezonie wygrał 74% swoich meczów, identycznie prezentuje się ten wynik na razie w 2025 roku. To poziom, którego Szkot nie osiągnął od 6 lat i sezonu 2018 (76,67%), kiedy zwyciężał w UK Open, World Matchplayu i nieistniejącej już Champions League, a także nierankingowym US Masters i 3 turniejach podłogowych. Dotarł również do finału Grand Slama i World Cupa, zajął trzecie miejsce w fazie ligowej Premier League, a w mistrzostwach świata odpadł w półfinale z triumfatorem tych rozgrywek – Michaelem van Gerwenem. Osiągnięcia, o których dziś może sobie tylko pomarzyć. Co ciekawe, nawet w tamtym sezonie, który był najlepszym pod względem zarobionych rankingowych pieniędzy w karierze Szkota, jego roczna średnia wyniosła mniej niż w 2024. Ubiegły sezon był pod tym względem najlepszym od triumfów w mistrzostwach świata. Można zatem śmiało powiedzieć, że The Flying Scotsman ostatnio prezentuje poziom porównywalny do swoich złotych czasów.

Perspektywy na przyszłość

Teoretycznie tak dobra gra powinna zacząć przynosić tytuły. Gary potrzebuje w końcu przełamać się na dużej scenie, jednak mówiąc o zawodniku z tak dużym doświadczeniem – może to tylko kwestia czasu. Brak sukcesów w ubiegłym sezonie wynikał po części z braku szczęścia, które powinno się w końcu odwrócić. Jeśli Latający Szkot odniesie zwycięstwo w dużym turnieju telewizyjnym i przede wszystkim dobrze zaprezentuje się w Ally Pally, to można nawet podejrzewać, że dostanie zaproszenie do Premier League, o czym przy okazji Grand Slama mówił sam Luke Littler. Wtedy pozostaje jeszcze pytanie czy Anderson da się przekonać, czy pozostanie nieugięty i zrezygnuje z niego…

ZOBACZ TEŻ
Humphries wprost: finał Premier League? Chcę zagrać z Littlerem

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama