Nasze cykle
Top 5 z ŁND: ciekawostki z życia Dimitriego van den Bergha
Po nieco rozczarowującym zeszłym sezonie, Dimitri van den Bergh wrócił na scenę z przytupem. Najmocniej potwierdziło to oczywiście szeroko omawiane zwycięstwo w UK Open, a dziewiąta lotka z meczu z Martinem Schindlerem była niczym kropka nad „i”. Korzystając z okazji warto zatem bliżej zapoznać się z barwnym życiorysem Belga.
Dimitri van den Bergh jest graczem równie utalentowanym, co polaryzującym. Niektórzy cenią go za nietuzinkową osobowość i popisy taneczne, inni wręcz nie mogą znieść za zachowanie przy tarczy. Większość fanów może jednak nie zdawać sobie sprawy z pewnych zdarzeń, które go ukształtowały. Czemu Martin Schindler czuje na jego widok ciarki na plecach, a z kolei dla Petera Wrighta jest niczym syn? Jak głęboko sięgają jego relacje z rodziną Huybrechtsów?
5. Because I’m happy
Punkt przybliżający kulisy doboru walk-onu stał się niemalże stałym kącikiem w cyklu ciekawostek z życia. U Dreammakera jest on jednym z bardziej charakterystycznych elementów wizerunku, tak że warto to zrobić i w tym przypadku. Wbrew popularnej opinii to bowiem nie on dopasował swój image i taniec do piosenki, a piosenka do niego. O tym opowiadał w wywiadzie dla Sky Sports w 2020 roku. – Mój menedżer zawsze uważał, że jestem pozytywnym człowiekiem, optymistą, śmiejącym się non-stop i patrzącym na jasną stronę życia. Kiedy usłyszał tę piosenkę w radiu, od razu do mnie zadzwonił. Włączyłem ją więc i pomyślałem: „wiesz co, jest całkiem przyjemna, sprawia, że dobrze się czuję, że się uśmiecham”. Sięgając pamięcią wstecz, faktycznie radość i pozytywna energia mogą być pierwszymi skojarzeniami z Belgiem. Jak to jednak kontrastuje z jego obecną, o wiele bardziej wyważoną i skupioną personą!
4. Zmora Martina Schindlera
Zeszłą niedzielę i mecz pierwszej rundy World Matchplay 2024 Dimitri na pewno zapamięta na długo. Kapitalny nine-darter, będacy zresztą dopiero drugim telewizyjnym w profesjonalnej karierze, pomógł mu osiągnąć zwycięstwo w starciu z Martinem Schindlerem. Można jednak podejrzewać, że także Niemiec szybko nie będzie mógł o nim zapomnieć. Belg bowiem krzyżował mu szyki już w przeszłości i to nie na byle jakiej scenie. Panowie spotkali się w finale młodzieżowych mistrzostw świata PDC w 2018 roku, do którego The Wall dotarł dość niespodziewanie. Van den Bergh z kolei był obrońcą tytułu sprzed roku i po kapitalnym zwycięstwie 6:3 na ponad stupunktowej średniej uniósł trofeum ponownie. Został tym samym pierwszym, który dokonał takiej sztuki. Na słodką zemstę Martin będzie musiał jeszcze trochę poczekać.
3. Marchewka, nie kij
Okoliczności, w jakich van den Bergh sięgał po zwycięstwo nad Luke’iem Humphriesem w finale tegorocznego UK Open, nie trzeba chyba nikomu przypominać. Po tym, jak w kluczowych momentach pozwalał sobie na przerwy, media i kibice nie pozostawili na nim suchej nitki. Jak sam potem wyjaśniał, było to wynikiem nowego podejścia, jakie zasugerował mu psycholog sportowy. Portalowi Sportsboom.com opisał je nieco dokładniej. – Powiedział mi, że to bardzo proste. Doszedłem już do finału. Ten mecz to dla mnie nagroda, nie powinienem patrzeń na to jak na karę. Przegrać z Luke’iem to nie wstyd, więc wystarczy że będę spokojny, wyluzuje się i „nasiąknę” atmosferą. Zdecydowanie jest to ciekawy sposób spojrzenia na potencjalnie stresujące sytuacje. Gorzej z wytłumaczeniem tego tysiącom kibiców na trybunach.
2. Mieszkając z wężami
Rok 2020 z oczywistych względów wielu z nas najchętniej wyrzuciłoby z pamięci. Dla niektórych jednak nie był on aż tak negatywny w skutkach. Jedną z taki osób był właśnie Dreammaker. Gdy bowiem wybuch pandemii spowodował, że przebywając na Wyspach Brytyjskich nie mógł wrócić do rodzinnego domu, przygarnąć go do siebie zdecydował się nie kto inny jak kolega po fachu – Peter Wright. Dla Belga okazało się to świetną okazją nie tylko by nauczyć się od Szkota kilku treningowych sztuczek, ale też po prostu lepiej go poznać. Później opowiedział o tym w wywiadzie dla kanału PDC na YouTube. – Mieszkałem z nim prawie trzy miesiące. To było cudowne doświadczenie. Mają piękny dom, starałem się nie wchodzić im w drogę, a przy okazji pomagać kiedy mogłem. Poznałem Petera Wrighta, jaki jest poza lotkami. Dzielił się ze mną swoimi wspomnieniami, dużo rozmawialiśmy. Uwielbiam tę rodzinę. Oni mnie chyba też, bo zaczęli mnie nazywać adoptowanym synem. Jeżeli kiedyś będziemy sporządzać TOP 5 z najbardziej rozczulających okołodarterskich historii, mamy solidnego kandydata do czołowych miejsc.
Źródło: SkySports.com
1. Jak to jest z tymi Huybrechtsami?
Trwający już od ponad roku konflikt w belgijskiej kadrze to kolejny temat, przed którym Dimitri nie może uciec. Jego źródła i skutki są już powszechnie znane. Nie każdy fan może jednak wiedzieć, że mistrz Matchplaya z 2020 r. nie tylko pozostawał kiedyś z Kimem w przyjaznych stosunkach, ale cała rodzina Huybrechtsów stanowiła dużą część jego życia. We wspomnianym już wyżej wywiadzie opisał, jak do tego doszło. Mianowicie ojciec Kima znał się ze środowisk darterskich z ojcem Dimiego. Był dla niego nawet kimś w rodzaju mentora. Dorastając więc często spotykał się nie tylko z Huybrechtsem seniorem, ale też Kimem, jego rodzonym bratem Ronnym i jego dziećmi. Najmocniej zżył się z najmłodszym synem Ronny’ego, określając go przed kamerą jako „jednego z najlepszych przyjaciół”, a cały ich klan jako niemal swoją rodzinę. Było to lekko ponad trzy lata temu. Nie udało nam się znaleźć informacji, czy spięcie z Hurricane’em przełożyło się na ochłodzenie relacji z pozostałymi Huybrechtsami. Szkoda jednak, że nieprędko zapewne znów zobaczymy Dreammakera opowiadającego o żartach, jakie sobie wyrządzali podczas kolacji, jak na filmiku poniżej:
Kariera Dimitriego wraca powoli na właściwe tory. Niektórzy żartują, że to jeden z zawodników który potrafi „zamęczyć” rywala w meczu, wygrywając w niezbyt widowiskowy sposób, grając na niskich średnich. Wzbudza także wiele debat: co powinno być dozwolone na scenie, a co nie? Jak długa przerwa przy rzucie jest za długa? Dajcie znać co sądzicie i czy zaliczacie się do drużyny obrońców Belga, czy też jego krytyków.