Inne
Dart w krainie open space. Jak biurowe tarcze zmieniają oblicze sportu?
Choć wielu nadal kojarzy darta z pubem i kuflem piwa, nowa fala popularności przyszła z zupełnie innego miejsca – z korporacyjnych biur. Coraz więcej firm w Polsce zawiesza tarcze w strefach relaksu. Pracownicy, korzystając z przerwy od ekranów, coraz chętniej sięgają po lotki. Amatorski dart przeżywa cichy renesans – nie dzięki ligom, lecz dzięki działom HR.

Strefy relaksu, które początkowo przypominały filmowe remizy strażackie z bilardem i kanapą, przeszły w ostatnich latach metamorfozę. Firmy z rozmachem inwestują w przestrzenie do relaksu. Obok konsol, piłkarzyków i hamaków pojawiają się tarcze – tanie, kompaktowe, zaskakująco angażujące. Ich obecność idealnie wpisuje się w ideę produktywnego odpoczynku.
Dart ma nad innymi formami relaksu jedną przewagę: nie wymaga ekranu. W dobie pracy zdalnej i cyfrowego przesytu nawet rozgrywka na konsoli staje się kolejną formą obciążenia wzrokowego. Rzucanie do tarczy oferuje coś więcej – krótki ruch, “oddech” dla ciała i głowy oraz element rywalizacji bez konieczności zmiany ubrania czy wyjścia na zewnątrz.
W biurze Marcina tarcza do darta stanowi jeden z ulubionych sposobów na przerwę w pracy. Lubi rzucać sam albo z bratem, a fakt, że nie ma tarczy w domu, sprawia, że gra w pracy pozwala mu zachować regularność. – Daje to nie tylko odprężenie od obowiązków, ale też okazję do rozwijania swoich umiejętności – powiedział.
Dla wielu dart okazuje się formą oderwania, która przeradza się w mikro-pasję. Rzuty trwają kilka minut, ale zostają w pamięci. Ktoś trafił środek, ktoś przegrał jednym punktem, ktoś odkrył, że potrafi więcej, niż przypuszczał a jeszcze inny uświadomił sobie, że są wyżej punktowane pola niż bull. Naturalna potrzeba progresowania sprawia, że zabawa z chillroomu trafia do garaży i mieszkań.
Wpływ darta na integrację i kulturę pracy
Dart integruje. Wspólna gra skraca dystans między pracownikami z różnych działów. Rozmowa toczy się szybciej, a żarty po nietrafionych rzutach rozładowują atmosferę skuteczniej niż niejeden coaching. Z czasem pojawiają się ambicje. Cel krótkoterminowy – ograć kolegę z open space’a. Cel długoterminowy – wygrać lokalny turniej. Dla osób szukających alternatywy dla siłowni lub biegania dart staje się złotym środkiem między aktywnością a odpoczynkiem.
Tomek zwraca uwagę na to, że krótki czas rozgrywki pozytywnie wpływa na poziom skupienia, ponieważ łatwiej utrzymać koncentrację przez 15 minut intensywnej gry. Po zakończeniu takiej sesji wraca się do pracy z lepszym samopoczuciem. – Podoba mi się też niski próg wejścia w ten sport – wystarczy sięgnąć po lotki i zacząć rzucać – dodał, podkreślając, że z jego doświadczenia wie, że niemal każdy, kto zauważy tarczę, próbuje chociaż raz.
Korporacyjne tarcze funkcjonują jako nieoficjalne ośrodki treningowe. Pracownicy, którzy nigdy wcześniej nie trzymali lotki, po kilku miesiącach rzucają z większą precyzją niż niejeden zawodnik rekreacyjnej ligi. Mają przewagę – dostęp do tarczy kilka razy dziennie, bez wychodzenia z biura.
Również Robert zauważył pozytywny wpływ darta na swoją firmę. – Gra wprowadziła lepszą atmosferę, poprawiła efektywność, a przerwy stały się bardziej kreatywne. Zdrowa rywalizacja pomaga zredukować stres i zmotywować zespół do działania – zauważył.
W wielu firmach pojawiają się rankingi. Kto rzuci 180? Kto wygra mini-turniej? Czasem trzeba przełożyć spotkanie online, bo dział IT gra finał z finansami. Brzmi niepoważnie? Może, ale działa lepiej niż karty lojalnościowe do kawiarni.
Od restauracji po warsztat – dart trafia wszędzie
Z tarczami do darta możemy spotkać się w siedzibach firm z najróżniejszych branż – począwszy od wspominanych wcześniej korporacji, przez restauracje, remizy strażackie i pokoje socjalne na komendach, aż po warsztaty samochodowe, drukarnie czy magazyny logistyczne. Wszędzie tam, gdzie przerwa to coś więcej niż kawa wypita na stojąco, dart znajduje swoje miejsce. Nie potrzeba osobnej sali ani stroju sportowego – wystarczy kawałek ściany i trzy lotki, żeby stworzyć przestrzeń do złapania oddechu, rozładowania napięcia i budowania relacji, niezależnie od branży czy trybu pracy.
Na to, że dart nie ogranicza się tylko do przestrzeni biurowych, zwraca uwagę Maciek, który jest właścicielem jednej z żyrardowskich restauracji. Choć grał wcześniej, to dopiero po powieszeniu starej tarczy w kuchni zaczął rzucać częściej. – Teraz mogę rzucać w wolnej chwili, nawet mój praktykant się wkręcił, a potem zaraził tym swojego brata – dodał.
Część graczy zaczyna szukać darta poza pracą. Przypadkowe trafienie na transmisję z European Touru podczas meczu Liverpoolu czy Arsenalu wystarcza, by zacząć śledzić wyniki van Gerwena czy Humphriesa. Później pojawiają się pierwsze lotki, tarcza w domu, własne checkouty oraz poszukiwanie kolejnych miejsc do grania w okolicy z nowymi rywalami.
Przyszłość “firmowego” darta
Jeśli za rok czy dwa firmy zaczną organizować wewnętrzne ligi, a najlepsi gracze dostaną dodatkowy dzień pracy zdalnej, nie będzie w tym nic dziwnego. To równie skuteczna forma integracji co pizza day czy owocowe czwartki.
Dart w biurach to nie tylko chwilowy trend. Jeśli tempo się utrzyma, za kilka lat mogą powstać amatorskie ligi między firmami, darterskie integracje zamiast bowlingu, a nawet korporacyjne mistrzostwa Polski. Tarcze w chillout roomach już dziś budują fundament pod coś większego. Może właśnie wśród tych graczy rośnie przyszły mistrz, który zaczynał między mailem a statusem na “teamsach”.
