PDC
European Tour jest wspaniały. Panie Krzysztofie, trzeba było przegrać!
Gdzie jak gdzie, ale w PDC nie ma miejsca na żarty. Pójdziesz w lewo – spotkasz van Gerwena. Odbijesz do prawej – przy stole będzie siedział Littler. Gdzie indziej – w domach, pubach i miejscowych arenach – o Twoje miejsce walczą dziesiątki tysięcy innych. W protourowych realiach nie ma wyjścia – trzeba wygrywać mecze. To znaczy, trzeba, ale nie zawsze. Czasami można też przegrać. Czasami to nawet korzystny scenariusz.

“No tak, najlepiej po trupach do celu”. “Po co wygrywać – lepiej kombinować”. “Polacy – mistrzowie kalkulowania”. “Jak można chcieć, żeby Polak przegrał?”.
Spo-koj-nie! Zanim padnie którykolwiek z tych komentarzy – i zanim ktoś słusznie zauważy, że za celowe przegrywanie można dostać sowitą karę od DRA – upewnijmy się, że stoimy na tym samym gruncie. A grunt stanowią tu zasady European Touru. Czy wszyscy je rozumiemy?
Krótkie przypomnienie, jak to działa:
- W każdym turnieju gra 48 zawodników,
- 16 graczy kwalifikuje się z głównego rankingu światowego (koszyk nr 1),
- 16 kolejnych wyłania ranking ProTouru, czyli ranking European Touru i turniejów podłogowych (koszyk nr 2),
- 16 ostatnich miejsc zgarniają przeróżni kwalifikanci: dziesięciu z eliminacji dla posiadaczy kart, czterej z eliminacji dla gospodarzy i po jednym z Europy Wschodniej i strefy PDC Nordic&Baltic (koszyk nr 3).
Ponieważ graczy jest 48, zawodnicy rozstawieni – czyli ci z pierwszego koszyka – zaczynają dopiero od drugiej rundy. W pierwszej rundzie rywalizują koszyki numer dwa i trzy. Co w tym przypadku kluczowe: “protourowcy” także otrzymują wirtualne rozstawienie w pierwszej rundzie. Nie mogą trafić na samych siebie – ich rywalem ZAWSZE będzie ktoś z grona kwalifikantów.
I tę zasadę miejmy w pamięci, bo odgrywa kluczową rolę. Żeby to zobrazować, zerknijmy na listy przyszłych uczestników ET11, czyli Czech Darts Open – imprezy, do której Krzysztof Ratajski wszedł dzięki kwalifikacjom dla posiadaczy kart.
Łatwo zauważyć, że pod względem jakości drugą i trzecią kolumnę dzieli całkiem sporo. Niezależnie od losowania, protourowcy będą faworytami większości spotkań (w praktyce – pewnie całkiem wyraźnej większości).
Lista zakwalifikowanych do Czech Darts Open 2025 (ET11)
Ranking PDC OoM (rozstawieni w 2. rundzie) | Ranking ProTour (rozstawieni w 1. rundzie) | Kwalifikanci |
---|---|---|
![]() | ||
![]() | ![]() | ![]() |
![]() | ||
![]() | ![]() | |
![]() | ||
![]() | ![]() | ![]() |
![]() | ||
![]() | ![]() | |
![]() | ![]() | |
![]() | ||
![]() | ![]() | |
![]() | ![]() | |
![]() | ||
![]() | Q dla Europy Wsch. (09.08) |
I świetnie. To znaczy, wielu życzyłoby sobie, żeby było trochę inaczej, ale trudno. Na razie system jest schludny, przejrzysty i całkiem logiczny.
No, chyba że ktoś się wycofa…
O właśnie. Wtedy zaczynają się schody. I to całkiem strome.
Gdy do wycofań dochodzi już po rozegraniu eliminacji dla posiadaczy kart, zastępcami są gracze z listy rezerwowej. To zawodnicy, którzy przegrali w ostatniej rundzie kwalifikacji, uszeregowani według rankingu światowego. I dobrze – przecież ktoś musi stanowić zastępstwo, a taki system wydaje się całkiem rozsądny.
Rozsądny, z jednym, małym zastrzeżeniem. Bo co się stanie, gdy wycofa się któryś z graczy z pierwszego lub drugiego koszyka? Oba scenariusze generują problem: w drugim koszyku pojawi się luka. Luka powstała albo na skutek wycofania się protourowca, albo na skutek konieczności przesunięcia go do koszyka nr 1.
Kto uzupełni tę lukę? Najwyżej rozstawiony kwalifikant? A skądże, to byłoby zbyt proste! Do drugiego koszyka awansuje… gracz z listy rezerwowej. Ten sam, który PRZEGRAŁ w finale kwalifikacji. W nagrodę za to, że przegrał, dostanie uprzywilejowaną pozycję w pierwszej rundzie i – kto wie – być może trafi na któregoś z lokalnych graczy. A zawodnik, który go pokonał, pozostanie w trzecim koszyku. Miłej rywalizacji z Aspinallem, van Veenem, van Duijvenbode lub – powiedzmy – Wattimeną.
Typowy schemat wycofań i zastępstw w European Tourze
(Hipotetyczny przykład, gdy po rozegraniu kwalifikacji z gry wycofa się dwóch zawodników z pierwszego koszyka i jeszcze jeden z drugiego)
Ranking PDC OoM (rozstawieni w 2. rundzie) | Ranking ProTour (rozstawieni w 1. rundzie) | Kwalifikanci |
---|---|---|
… | … | … |
![]() | ![]() | |
![]() | ||
GRACZ Z REZERWY (w miejsce Schindlera) | KWALIFIKANT | |
GRACZ Z REZERWY (w miejsce de Deckera) | KWALIFIKANT | |
GRACZ Z REZERWY (w miejsce trzeciego wycofanego gracza) | KWALIFIKANT |
W przykładzie z gry wycofali się dwaj gracze z pierwszego koszyka – np. Littler i Humphries. Schindler i de Decker wskoczyli tam jako dwaj kolejni gracze z rankingu światowego, zakwalifikowani już do turnieju. W drugim koszyku powstały dwa wolne sloty. Trzeci powstał na skutek wycofania się jeszcze jednego gracza z drugiego koszyka – np. Ryana Joyce’a. Wszystkie trzy miejsca zajęli gracze z rezerwy, którzy przegrali w finale kwalifikacji. Będą oni rozstawieni w pierwszej rundzie.
Ale nie musimy wcale bazować na wirtualnych przykładach. Weźmy na tapet choćby ostatni turniej European Touru, czyli Baltic Sea Darts Open w Kilonii.
Z rezerwy wskoczyli Mickey Mansell i William O’Connor. W pierwszej rundzie zagrali z Mirosławem Grudzieckim i Tytusem Kanikiem. Osiągnęli 85-punktowe średnie, awansowali do drugiej rundy i zarobili trochę pieniędzy. Niko Springer – kolejny rezerwowy – rozbił Kevina Troppmanna, przedstawiciela “lokalsów”. Przypomnę, że ani Mansella, ani O’Connora, ani Springera pierwotnie nie powinno być w tym turnieju. Według przepisów byli zbyt słabi, by się dostać.
No, przezabawne! Przezabawne jest też to, że Springer przegrał w tych kwalifikacjach z Ryanem Meikle. Z tym, że gdy Niemiec rozprawiał się z półzawodowcem, na Anglika wyszedł van Duijvenbode, który zagrał ze średnią 105. Callan Rydz – kolejny zasłużony kwalifikant – dostał Wattimenę na średniej 103.
Wniosek? Jeśli wygrasz ostatnią rundę kwalifikacji, nie będziesz miał lekko – zostaniesz w trzecim koszyku. Jeśli ją przegrasz – i przy okazji jesteś na tyle wysoko w rankingu, by znaleźć się w czubie listy rezerwowej – możesz liczyć na drugi koszyk i ułatwione losowanie. Łatwo się pogubić? Być może, ale to nie moja wina.
Przykład z kwietnia.
Krzysztof Ratajski is ahead in every table there is, but somehow Callan Rydz is getting a seeded position in Round 1.
— Jetze Jan Idsardi (@JJIdsardi) April 3, 2025
Odd. https://t.co/oulrHzJz2y
Zwycięstwo Ratajskiego
I w ten sposób – chyba dość płynnie – przechodzimy do tematu, o którym w pewnych zakątkach internetu było ostatnio dość głośno. Kwalifikacje do wrześniowego ET11. Na pokładzie Ratajski, rozstawiony w eliminacjach z numerem trzy. Okazało się, że dotarł do ostatniej rundy. Rozstawiony z “jedynką” Dimitri van den Bergh odpadł po drodze. Ritchie Edhouse – numer dwa – pomyślnie przeszedł przez kwalifikacje.
W ostatnim meczu, gdzie rywalem Polaka był Dylan Slevin, były dwa scenariusze:
- można było ten mecz wygrać, co dawało pewną przepustkę i trzeci koszyk w turnieju głównym,
- albo można było przegrać – Ratajski pozostałby wówczas na szczycie listy rezerwowych, a w przypadku późniejszego wycofania się któregokolwiek z graczy trafiłby do drugiego koszyka, zdobywając rozstawienie na start.
I czy to się komuś podoba, czy nie, dla Ratajskiego korzystniejszym scenariuszem była PORAŻKA. To, że koniec końców wygrał, jest z jego punktu widzenia nieoptymalną ścieżką. Przynajmniej statystycznie.
Kilka obliczeń. Ktoś powie, że to nieprawda, bo przecież gdyby przegrał, to najprawdopodobniej po prostu by nie zagrał w turnieju. Niestety, ale rzeczywistość jest inna: do pokwalifikacyjnych wycofań dochodziło w siedmiu z dziewięciu turniejów tegorocznego European Touru. Przyjmijmy zatem, że szansa na jakąkolwiek rezygnację to 77,8%.
Choć, prawdę powiedziawszy – gdyby się uprzeć – ten procent powinien być większy. Po pierwsze: w zeszłorocznym ET do wycofań doszło w 12 z 13 imprez, więc bez problemu moglibyśmy naszą próbkę rozszerzyć. Po drugie: pierwotnie z ET11 nie wycofał się nikt, więc szansa na rezygnację dowolnej gwiazdy jest większa niż zwykle. Po trzecie: w późnej fazie sezonu rezygnacje są częstsze niż na początku – na razie do późnych absencji nie doszło tylko podczas ET1 i ET2. Ale w porządku, pomińmy to. 77,8% to wartość, której się trzymamy.
Wartość numer dwa: w tegorocznym European Tourze odbyły się 144 mecze pierwszej rundy. 103 zostały wygrane przez graczy z drugiego koszyka, 41 – przez graczy z trzeciego koszyka. Szansa na to, że gracz z drugiego koszyka awansuje do drugiej rundy, to 71,5%. Oczywiście – wartość ta jest inna dla każdego zawodnika, ale na razie tylko próbujemy uśrednić rzeczywistość.
A teraz – z perspektywy Ratajskiego podczas ostatniego meczu kwalifikacyjnego – przeanalizujmy dwie dostępne ścieżki, które mogą doprowadzić go do drugiej rundy European Touru.
- Ścieżka nr 1: zwycięstwo w finale kwalifikacji i trzeci koszyk. Gracze z drugiego koszyka wygrywają 71,5% meczów w pierwszej rundzie, więc szansa na drugą rundę to 28,5%.
- Ścieżka nr 2: przegrana w finale kwalifikacji. W tym przypadku musi dojść do dwóch zdarzeń: Ratajski musi liczyć na czyjąś absencję (77,8% szans) oraz wygrać mecz, będąc w drugim koszyku (71,5% szans). Mnożymy obie wartości i dostajemy wynik: szansa na awans to 55,6%.
Jeszcze raz: ktoś może powiedzieć, że w przypadku Ratajskiego przeciętna szansa na wygraną z trzeciego koszyka byłaby większa niż 28,5%, a z drugiego – mniejsza niż 71,5%. W porządku – możemy nawet zmienić te wartości do nierealistycznych 40% i 60%. Statystycznie nadal łatwiejsza będzie ścieżka, w której się przegrało.
Dla jasności: tak, rezerwowi, którzy odpadną w pierwszej rundzie, też dostają pieniądze do rankingu.
🇨🇿 European Tour 11 | Reserve List
— Jetze Jan Idsardi (@JJIdsardi) July 31, 2025
🇱🇻 Madars Razma
🇮🇪 Dylan Slevin
🏴 James Hurrell
🇧🇪 Mario Vandenbogaerde
🇧🇪 Andy Baetens
Żebyśmy się tylko dobrze zrozumieli
Gdyby ktoś miał wątpliwości: od kilku minut rozmawiamy o tym, czy przegranie meczu byłoby korzystne. Ale – mówiąc uczciwie – tutaj w ogóle nie chodzi o tego czy innego zawodnika. Nie chodzi o liczenie procentów. Nie chodzi też o to, by płakać nad losem jednego gracza i krytykować szczęście drugiego. Teraz Ratajski będzie w trzecim koszyku, ale jednocześnie jest pierwszym rezerwowym do ET10. Za chwilę może mu się poszczęścić. Zresztą – jak znam życie – obchodzi go to mniej niż zeszłoroczny śnieg.
Może też się okazać, że z Czech nikt się nie wycofa – Gary i spółka zgodnie uznają, że mają ochotę na wylot do Pragi. No, może i tak. Ale nie o przeprowadzanie analizy po fakcie tu chodzi.
Nie chodzi też o zastanawianie się nad tym, czy któryś gracz naprawdę powinien celowo przegrać. W tourze gra sama elita. To najlepsi zawodnicy na świecie – na treningu każdy wyprawia cuda. Przy tarczy żaden z nich nie musi bać się żadnego z pozostałych. To zawodowcy, znający swoją wartość. Nikt nie będzie rozważał celowej porażki – każdy chce wygrywać, bo zwycięstwo stanowi wartość samą w sobie.
W każdym razie, wierzę, że tak jest. Nie chciałbym, żeby było inaczej. Celowe przegrywanie jest nie tylko nieetyczne i niesportowe, ale także niezdrowe. Bo jaka przyszłość czeka sportowca, który do gry podchodzi z takim nastawieniem?
Tak naprawdę dyskusja dotyczy sprawiedliwości. Przepisy mają być uczciwe. Mają – przynajmniej w zamyśle – premiować zwycięzców i utrudniać życie przegranym. Wygrasz? Masz lepiej. Przegrasz? Masz gorzej. Wiadomo, że w praktyce zawsze dojdzie do jakichś anomalii. Ale anomalie to nie to samo, co ogólna tendencja.
Fakt, że ten tekst w ogóle powstał, a podczas meczu Ratajskiego część kibiców miała z tyłu głowy, że zwycięstwo wcale nie pomoże wygranemu, świadczy tylko o tym, że regulamin ma pewien defekt. Jeśli pojawia się zarzut pod tytułem “jak można nie kibicować Polakowi?”, to odpowiedź jest prosta: proszę obwiniać przepisy, a nie ludzi, którzy na ich podstawie wyciągają wnioski. Gdyby przepis był taki, że zwycięzca dostanie mecz z Gianem van Veenem, a przegrany – z sympatycznym, czeskim kwalifikantem, to dlaczego miałbym kibicować Polakowi, skoro koniec końców życzę mu dobrze? Argumentu “bo mnie się to nie podoba” nie kupuję.
Takiego przepisu – w podanym wyżej brzmieniu – oczywiście nie ma. Ale zasada – zachowując odpowiednie proporcje – jest zbliżona. No to – zachowując odpowiednie proporcje – proszę się nie dziwić, że w danym meczu takie jest nastawienie do kibicowania temu czy innemu graczowi.
PDC oczekuje od zawodników profesjonalizmu. Nie możesz dostać pieniędzy za porażkę w pierwszej rundzie podłogówki – to byłoby nieprofesjonalne. W porządku. Z tym, że ta relacja jest dwustronna. Wypadałoby, żeby profesjonalne były także przepisy.

pjeerr
3 sierpnia, 2025 o 20:39
Mocny artykuł i mocny przekaz. Ciekawe czy PDC widzi problem i zamierza go załatać w najbliższym czasie.