Obserwuj nas

Inne

Co tu jest grane? Zong, Pietreczko i jeden, dziwaczny nawyk…

W pierwszej rundzie mistrzostw świata doszło do meczu, który już nigdy może się nie powtórzyć. Na scenie w Alexandra Palace spotkało się dwóch graczy, których łączy jeden, niespotykany element. Choć przyzwyczailiśmy się, że darterzy mają różne, czasami bardzo nietypowe nawyki, łatwo pokusić się o stwierdzenie, że Ricardo Pietreczko i Xiaochen Zong idą w tym aspekcie o krok dalej.

Ricardo Pietreczko i Xiaochen Zong
Ricardo Pietreczko i Xiaochen Zong (fot. PDC)

Na papierze: mecz bez żadnej historii. Pierwsza runda, 3:0 dla faworyzowanego reprezentanta Niemiec, nienadzwyczajne średnie, parę maksów, podwójne – jak to podwójne – u Pietreczki znów wybitne. O ile Pikachu nie zanotuje w tych mistrzostwach kosmicznego wyniku, mało kto będzie w ogóle pamiętał, że do spotkania z Zongiem kiedykolwiek doszło.

To znaczy, tak się wydaje. Bo papier papierem, a w praktyce: to było jedno z najbardziej wyjątkowych spotkań w historii Alexandra Palace. A wszystko z powodu… piórek.

I nie chodzi tutaj tylko o sam kolor, który jako pierwszy rzuca się w oczy. Obaj gracze stosują różnokolorowe piórka. W przypadku Pietreczki: czarne, czerwone i złote. W przypadku Zonga: białe, niebieskie i czarne.

Nie jest to coś wyjątkowego tylko dla nich. W przeszłości już zdarzały się przypadki darterów, którzy używali różnych barw (choć często były to nie trzy, a dwa różne kolory). Najbardziej znanym tego przykładem jest Ricky Evans, ale – jak wynotowali niegdyś użytkownicy serwisu Dartsnutz – podobną różnorodność zauważano chociażby u Mikuru Suzuki, Fallon Sherrock, Simona Whitlocka czy Rowby’ego-Johna Rodrigueza.

 

Kolejność ma znaczenie?

Co czyni to spotkanie prawdziwie wyjątkowym, to… kolejność wyrzucania lotek. Ta jest bowiem – w przypadku obu graczy – zawsze taka sama.

Lotki mogą zostać umieszczone w tarczy na nieskończenie wiele sposobów. Pierwsza może trafić na górę, druga – w środek, trzecia – gdzieś na lewo. Może być też odwrotnie. Co za tym idzie, kolejność ich zbierania wcale nie musi być taka sama, nie mówiąc już o tym, jak ułożą się one w dłoni podczas powrotu i oczekiwania na rzut. W tym przypadku jest jednak inaczej, bo obaj gracze dbają o to, by w tarczę trafiły one w tej samej kolejności.

W przypadku Pietreczki nawyk ten jest o tyle – używając slangu sprzed nastu lat – cool, że kolejność wyrzucania lotek odpowiada też… kolejności ułożenia barw na niemieckiej fladze, na co zwrócił uwagę jeden z użytkowników Facebooka. Najpierw lotka z czarnym piórkiem, później – z czerwonym, a na koniec – ze złotym. “Uznałem, że to ciekawe i powiedziałem o tym mojej żonie, ale ona nie zrozumiała mojego podekscytowania” – wskazał rzeczony użytkownik. W każdym razie, my tę ekscytację rozumiemy!

 

 

W przypadku Zonga – jak łatwo się domyśleć – z kolejnością nie jest inaczej. Najpierw białe piórko, później niebieskie, a na końcu czarne. Za każdym razem tak samo.

Przesąd? Symbolika? Sposób na utrzymanie koncentracji? To mogliby wyjaśnić tylko sami zawodnicy. Skrót ze spotkania Niemca z Chińczykiem dostępny jest poniżej (początek: 9:24).

 

 

Gdy jednak któryś z graczy chciał pójść o jeszcze jeden krok dalej, nadal może to zrobić. Piórka piórkami, ale zróżnicowanie może być większe. Przykład: Kevin Painter podczas jednego ze spotkań w MODUS Super Series rozegrał mecz, używając też… trzech różnych shaftów. Może to pomysł dla Petera Wrighta?

 

ZOBACZ TEŻ
Holendrzy przetrzebieni. Niechlubny rekord wyrównany
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama