Obserwuj nas

PDC

Head-to-head: kto byłby wymarzonym rywalem Ratajskiego w Gliwicach?

Odliczamy dalej! Do startu Superbet Poland Darts Masters pozostało pięć dni. Wszyscy się chyba zgodzimy, że byłoby dobrze, gdyby przynajmniej jeden reprezentant Polski pojawił się w sobotniej sesji turnieju w Gliwicach. Choć losowanie dopiero przed nami, faworytem biało-czerwonych do przejścia pierwszej rundy jest oczywiście Krzysztof Ratajski. W związku z tym – dziś krótki przegląd bezpośrednich potyczek “Polskiego Orła” z potencjalnymi rywalami.

Źródło zdjęć: PDC. Źródło danych: Darts Orakel

Osiem gwiazd PDC to osiem możliwych problemów. W meczach bezpośrednich z uczestnikami gliwickiego turnieju bywało różnie – są wprawdzie tacy, których Polak nigdy nie pokonał, ale znajdziemy też zawodników, z którymi ma pozytywny bilans. 29 zwycięstw, 55 porażek: to stan całościowy. A jak to wygląda w rozbiciu na poszczególnych graczy? Sprawdzamy, idąc w kolejności rosnącej pod względem procentu wygranych spotkań.

 

8. 🇳🇱 Michael van Gerwen (0-8)

Start bez zaskoczenia – Mighty Mike to pierwszy z zaproszonych, na którego Ratajski jeszcze nigdy nie znalazł patentu. Panowie mierzyli się aż osiem razy, choć zdążyliśmy już o tym zapomnieć – wszak ich ostatnie starcie miało miejsce prawie trzy lata temu! Bilans 0-8 chluby nie przynosi, ale też nie jest tak, że nasz reprezentant był w tych pojedynkach chłopcem do bicia. 7:10 w UK Open, 5:6 w European Tourze, 1:2 w World Grand Prix, 6:7 na podłodze… Było wiele meczów na styku, ale kluczowe momenty zawsze stały po stronie Holendra. Od tamtego czasu obaj gracze stracili trochę na jakości – dziś takie spotkanie mogłoby przynieść inny przebieg, ale chyba wolelibyśmy tego nie weryfikować.

 

 

7. :england: Luke Littler (0-2)

Tego raczej też chcemy uniknąć. Nie dlatego, że w obu dotychczasowych starciach Ratajski był jakoś wyraźnie zdystansowany przez wicemistrza świata. 3:6, 3:6 – Littler w żadnym z tych meczów nie mógł znaleźć optymalnej dyspozycji, ale średni poziom okazywał się wystarczający. Gra Anglika w dużej mierze bazuje na rytmie, a w meczach z Polakiem na szybką grę nie mógłby liczyć. To pozwala myśleć, że w ewentualnej potyczce znów nie trafiłaby się najmocniejsza wersja The Nuke’a. Czy jednak chcemy się o tym przekonywać?

 

6. :scotland: Peter Wright (1-15)

Zmora. Koszmar. Przekleństwo. Historia spotkań Krzysztofa Ratajskiego z Peterem Wrightem zasługiwałaby właściwie na osobny tekst. Nawet gdy Szkot znajdował się w najniższym punkcie kariery, koniec końców znajdował sposób na Polskiego Orła. Zeszłoroczny European Tour? Było 5:1, skończyło się 5:6. Masters? Wright miał być na dnie, a po sześciu legach było 0:6. W primie dwukrotny mistrz świata też nie ułatwiał sprawy – poza jedną podłogową niespodzianką sprzed czterech lat nigdy nie naciskał na pedał hamulca. Matchplayowy klasyk z 2022 roku mamy w pamięci do dziś – tak samo jak rekordowy mecz Snakebite’a, gdy zagrał na średniej 123,5. Wright wydaje się najsłabszym ze wszystkich ośmiu graczy, ale łatwo o podejrzenie, że ten bilans jednak siedzi w głowie Polskiego Orła.

 

 

5. :england: Michael Smith (5-11)

Wprawdzie Bully Boy nigdy nie był rywalem, który specjalnie leżał Ratajskiemu, ale przynajmniej wkraczamy w nieco bardziej przyjazne rejony. W początkowej fazie przygody z PDC Polak radził sobie świetnie w starciach ze Smithem, ale raz, że głównie na podłodze, a dwa – ostatnie potyczki to już dominacja Anglika. Na dziewięć ostatnich meczów wygrał aż osiem, choć i tu bywało wyrównanie. W pamięci mamy głównie dwa starcia: World Matchplay 2020 (13:16 dla Bully Boya) oraz Grand Slam 2023 (4:5, choć Polak skończył ze średnią wyższą o ponad 10 punktów). W Gliwicach też nie byłoby łatwo, ale Anglik wydaje się osiągalny – zwłaszcza w aktualnej formie.

 

4. :england: Rob Cross (8-9)

Powtórka z historii? Patrząc z perspektywy samego bilansu – chyba nie byłoby tak źle. W ostatnich tygodniach Voltage złapał wprawdzie świetną formę, ale raz, że jest graczem raczej chimerycznym, a dwa – rywalizacja z Ratajskim jest niezwykle wyrównana. Po raz ostatni panowie zmierzyli się oczywiście w Warszawie. Mecz nie porwał pod względem poziomu, ale Polak wygrał w przekonujący sposób. W telewizji bywało już różnie – chcemy pamiętać o wygranej 3:1 w World Grand Prix, ale 3:10 w UK Open czy 5:11 w Matchplayu przywołują nieco gorsze wspomnienia.

 

3. :england: Luke Humphries (4-4)

Ostatnimi czasy pozytywnych wspomnień nie mamy też z pojedynków Ratajski – Humphries. Cztery ostatnie mecze to cztery starcia w turniejach telewizyjnych – wszystkie zakończone dość komfortowymi zwycięstwami mistrza świata. Ratajski wprawdzie ogrywał już Cool Hand Luke’a, ale wtedy kariery obu graczy znajdowały się w nieco innych punktach. Niemniej – kampanię z World Matchplay 2021 pamiętamy do dziś, a jedną z jej części był spektakularny finisz ze 140 punktów. Kolejny rewanż w Gliwicach? Raczej nie jesteśmy do tego przekonani…

 

 

2. :england: Nathan Aspinall (5-4)

Pierwsza z dwóch gwiazd gliwickiej imprezy, z którą Polish Eagle ma dodatni bilans meczów bezpośrednich. Ten fakt był zresztą głównym powodem optymizmu przed starciem w World Matchplay 2023. Wtedy nie poszło po myśli Ratajskiego, ale lata poprzednie: UK Open, World Grand Prix czy finały World Series – to już wygrane Polaka. Panowie zmierzyli się także na największej scenie ze wszystkich: w Ally Pally Aspinall wygrał 4:3 po pełnym dramaturgii meczu. A co by było, gdyby doszło do starcia w PreZero Arenie? Ratajski na pewno nie byłby bez szans.

 

 

1. :england: Stephen Bunting (6-2)

I tak dochodzimy do numeru jeden na liście. Można pokusić się o stwierdzenie, iż ze Stephenem Buntingiem już zawsze będziemy mieć słodko-gorzkie wspomnienia. Anglik zwyczajnie “leży” Ratajskiemu. Finał German Darts Open, Matchplay, dwie podłogówki w tym roku – w każdym z tych starć Polak zagrał bardzo dobrze, nawet jeśli napotykał na mocny opór ze strony Bulleta. Pewnej zadry nie da się jednak wyrzucić z pamięci. Ćwierćfinał mistrzostw świata – być może najważniejszy mecz w historii polskiego darta – był już koncertem Buntinga, który zakończył piękną przygodę Ratajskiego w tamtym turnieju. Niemniej, chyba nie mielibyśmy nic przeciwko, gdyby w Gliwicach panowie zmierzyli się raz jeszcze – zwłaszcza że Anglik to jedna z tych postaci, z którymi Polski Orzeł ma bardzo przyjazne stosunki.

 

Rywale rywalami, losowanie losowaniem, ale koniec końców wszystko jest w rękach i głowie Krzysztofa Ratajskiego. Wyjść na scenę, zagrać świetny mecz i nie przejmować się niczym innym – to cel na najbliższy piątek. Zgoda – łatwo powiedzieć, trudniej zrobić. Jeśli jednak już robić wielkie rzeczy, to okazja będzie ku temu wymarzona.

 

ZOBACZ TEŻ:

“…niech żyje, żyje nam!” – 6 dni do turnieju w Polsce!

 

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama