PDC
Zwiastun najbliższych miesięcy w PDC – co nas czeka w 2024?
Każdy rok ma w sobie coś, co wyróżnia go na tle poprzedniego. Także i w tej kampanii uświadczymy nowości zarówno dla kibiców, jak i dla samych zawodników. Przerwa nie potrwała długo – dla zawodowców sezon 2024 rozpocznie się już w czwartek, turniejem w Bahrajnie. Jakie są główne wątki nadchodzących miesięcy?
Kariera Luke’a Littlera nabiera tempa
Młody Anglik przebojem wdarł się do świadomości głównie tak zwanych niedzielnych fanów, ale i stałym obserwatorom udowodnił, że jest w stanie seryjnie wygrywać mecze, zachwycając przy tym swoją postawą przy tarczy. Niedługo będziemy obserwować go w grze na pełen etat. The Nuke weźmie udział w Premier League, został także zaproszony na dwie pierwsze pokazówki – w Bahrajnie i w Holandii. Dodatkowo jest szansa, że regularnie będzie występował w rozgrywkach European Touru, a swoją postawą Pro Tourową będzie z pewnością walczył o kwalifikację do największych telewizyjne turniejów.
Gary Anderson w wersji Pro Tourowej z prawdziwego zdarzenia
Długo unikał jak ognia prezentowania się na scenie European Touru, lecz małe przełamanie nastąpiło już w poprzednim sezonie. Pojawił się dwukrotnie i raz nawet zdołał osiągnąć ćwierćfinał. Teraz będzie szansa do oglądania go częściej, ponieważ w pierwszych epizodach tegorocznego cyklu będzie rozstawiony z numerem 14. Dodatkowo będzie brał udział w podłogówkach, które w ostatecznej klasyfikacji PC Finals jeszcze niedawno dały mu drugie miejsce. Te dwie sfery będą ważne dla Andersona, żeby uniknąć dalszych spadków w rankingu i żeby mieć szanse na kwalifikację do Matchplaya czy Grand Prix.
Dwóch wielkich w pogoni za rankingowym tytułem
Minione 365 dni przyniosło coś, czego mało kto mógł się spodziewać. Mieliśmy wielkiego Luke’a Humphriesa, błyszczącego Andrew Gildinga, przebłysk formy Petera Wrighta. W tym wszystkim zabrakło rankingowej zdobyczy dla Michaela van Gerwena i Gerwyna Price’a. Jeśli chodzi tego pierwszego, to jest to rok suszy po 2022, który przyniósł trzy trofea. Przypadek Walijczyka może szokować, ponieważ ostatni raz finał wygrywał w listopadzie 2021 roku, pokonując Wrighta pod szyldem Grand Slamu. Odkąd Iceman pierwszy raz wygrywał w telewizji, nigdy nie czekał tak długo na ponowny końcowy triumf.
Znaczące nazwiska będą bronić utrzymania karty
Jesteśmy tuż po Q-Schoolu, a widmo obrony miejsca w PDC na rok 2025 zajrzy finalistom World Cup of Darts, Mastersa, czy UK Open. Stosunkowo niedawno Mensur Suljovic w duecie z Rowbym-Johnem Rodriguezem dochodził do finału World Cupu, był rozstawiony na mistrzostwach świata. Do tegorocznego czempionatu nawet się nie zakwalifikował, spadł na 55. miejsce w rankingu i będzie bronił w najbliższych miesiącach znaczącej części swojego dorobku. To samo może powiedzieć Mervyn King, któremu niewiele zabrakło, by już teraz wypaść z najlepszej “64” Order of Merit. Nad darterską przepaścią stoi też Vincent van der Voort, który swoją sytuacją wpisuje się w szablon wyżej wspominanej dwójki. Nieco lepiej stoją akcje Iana White’a, który broni tylko 35% wartości rankingu.
Polska husaria w okrojonym składzie
Niedawno zakończona kampania była historyczną pod względem liczby reprezentantów naszego kraju w tourze. Rekordowa liczba Polaków ruszyła na Q-School w poszukiwaniu karty, lecz z dużej chmury spadł mały deszcz. Krzysztof Kciuk nie zdołał nawet zakręcić się w pobliżu miejsc premiowanych grą w PDC na lata 2024 i 2025, Sebastian Białecki podbój niemieckiej sceny skończył z jednym punktem. Swoją pozycję obronił Radek Szagański i w duecie z Krzysztofem Ratajskim będą naszymi rodzynkami w świecie PDC. Reszta biało-czerwonych może się próbować przebijać poprzez zaplecze takie jak Challenge Tour lub Develompent Tour. Można to zrobić, czego idealnym przykładem jest Berry van Peer czy Chris Landman z ostatnich miesięcy.
Pingback: "Przydałby mu się lepszy plan". van der Voort doradza Price'owi - Łączy Nas Dart