Wywiady
Thibault Tricole dla Łączy Nas Dart: PDC za bardzo chroni najlepszych graczy
Choć kartę PDC zdobył dopiero w styczniu 2024 roku, już teraz jest najwybitniejszym francuskim darterem w historii. Wicemistrz świata WDF, ćwierćfinalista World Cup of Darts i uczestnik ostatniego czempionatu PDC – jednym słowem: Thibault Tricole. Przed startem pierwszego zawodowego sezonu w karierze The French Touch opowiedział nam o historii swojej darterskiej przygody, planach na nadchodzący sezon i obecnej sytuacji darta we Francji.
Tomek Przyborowski, Łączy Nas Dart: – Thibault, nie mogę rozpocząć rozmowy inaczej niż od gratulacji z okazji zdobycia karty PDC. Jak oceniłbyś występ w tegorocznym Q-Schoolu?
Thibault Tricole, posiadacz karty PDC: – Bardzo dziękuję! Dla mnie to po prostu kontynuacja tego, co pokazywałem przez wiele miesięcy. W zasadzie, przez wiele lat bardzo dobrze radziłem sobie w Q-Schoolu, ale w tym roku mam więcej pewności siebie – wcześniej mi jej brakowało.
– Ale o kartę musiałeś walczyć do ostatnich chwil – po trzech turniejach miałeś na koncie dwa punkty. Z jakim nastawieniem podchodziłeś do ostatniego dnia rywalizacji? Więcej było presji czy dodatkowej motywacji?
– Mówiłem sobie, że tym razem presja ciąży na innych. W moim przypadku różnicę zrobiło doświadczenie, którego nie miałem w poprzednich latach – w przeszłości już mi się zdarzało przegrywać kartę w ostatnim dniu. Co za tym idzie, byłem dodatkowo zmotywowany i wierzyłem w siebie aż do końca.
– Pamiętam taką sytuację, gdy po ograniu Tima Woltersa 6:0 i zapewnieniu sobie karty, chwilę później przytrafił Ci się mecz z Jeffreyem de Graafem na średniej… 72. Od razu zacząłem się zastanawiać: to po prostu gorsze spotkanie, które czasami się zdarza, czy raczej relaksacja po ciężkim dniu?
– Tylko motywacja popychała mnie do tego, by przekraczać własne granice i zdobywać kolejne punkty do rankingu. Więc po tym, gdy oficjele podeszli do mnie i zaczęli mi gratulować zdobycia karty, ciężko było grać dobrze… Zwłaszcza że między tymi meczami nie miałem ani chwili przerwy.
– Zdobycie karty było priorytetem na ten sezon? Wiemy, że miałeś sporo dobrych występów także w innych rozgrywkach.
– To był priorytet, ale w tym momencie nie powinienem o tym myśleć. Przez parę lat grałem w MODUS-ie, w Challenge Tourze i w rozgrywkach WDF. To był moment, by zrobić krok do przodu.
– Pod koniec zeszłego roku brałeś też udział w mistrzostwach świata PDC. Jakie emocje towarzyszyły Ci przed pierwszym meczem? Właśnie tak wyobrażałeś sobie grę w Alexandra Palace?
– To było nieprawdopodobne doświadczenie, ale myślałem, że znacznie lepiej poradzę sobie z presją. Tak jednak nie było. Przyznaję – czułem naprawdę dużo presji, głównie ze strony francuskich mediów i kibiców.
– Jesteś także finalistą mistrzostw świata WDF. Jak porównałbyś te dwie imprezy?
– Mam do Lakeside ogromny szacunek – to miejsce jest przesiąknięte historią. W tamtym momencie to był mój najlepszy występ w karierze, ale pod względem atmosfery i czystego entuzjazmu, jedno i drugie jest po prostu nieporównywalne.
– Finał w Lakeside, ćwierćfinał World Cupu, wygrane kwalifikacje do Ally Pally i zdobycie karty PDC – całkiem sporo sukcesów. Jak byś je uszeregował, zaczynając od najważniejszego?
– Ciężko dokonać klasyfikacji, bo występy w WDF, World Cupie i mistrzostwach świata są już za mną – to wszystko w pewien sposób “naznaczyło ducha” na przyszłość. Gdybym jednak miał wybierać, najistotniejsze będzie dla mnie wygranie karty, o ile zdołam dobrze grać przez najbliższe dwa lata. Ale nawet jeśli nie wygram żadnego meczu i wszyscy o mnie zapomną, to doświadczenie i tak mi pomoże.
– Mówiłeś o presji ze strony francuskich mediów i kibiców – a jak w ogóle wygląda dart w Twoim kraju? Jest już jakieś zainteresowanie tym sportem?
– Dart staje się coraz bardziej popularny, ale nie rozwija się tak szybko, jak w innych miejscach. Mamy 1600 zarejestrowanych graczy, więc jest lepiej niż pięć lat temu – wtedy było nas tysiąc. Jest jednak coraz więcej osób, które grają bez żadnej licencji, głównie dzięki telewizyjnym transmisjom niektórych turniejów PDC w La chaîne L’Équipe. Inna sprawa, że one lecą z kilkutygodniowym opóźnieniem… Ale z drugiej strony – to jedyny darmowy kanał sportowy we Francji, więc nie jest źle.
– Pomyślałem, że może zeszłoroczny ćwierćfinał w World Cupie trochę rozpromował darta we Francji.
– Niezbyt. Parę mediów o tym napisało, ale z takiego czysto politycznego punktu widzenia – to nie miało większego znaczenia.
– To jak w ogóle zainteresowałeś się dartem? Może miałeś na początku jakichś lokalnych mentorów?
– Z grą zapoznał mnie mój ojciec, ale on zaczął dopiero rok przede mną. W wieku 13 lat raczej nie mógłbym grać samotnie w barach, więc chodził tam razem ze mną. Zaleta była taka, że w domu mogliśmy trenować w dwie osoby.
– Wiem, że jesteś mocno zaangażowany w darta na gruncie krajowym, organizowałeś nawet Puchar Francji w 2015 i 2018 roku. Jak zatem wygląda gra na lokalnym poziomie? Jest sporo miejsc do tego przeznaczonych? I jeśli już, to raczej gra się na steelu, czy na sofcie?
– Niestety, ale w barach i pubach jest coraz mniej tarcz do darta. Wiesz, we Francji peak tego sportu był ok. 2000 roku – wtedy mieliśmy trzy tysiące zarejestrowanych graczy. Przez lata dominował soft, ale ostatnio tendencja uległa odwróceniu. Kluby grają głównie w świetlicach, ale akurat w moim mieście jest inaczej. Moja żona prowadzi bar koncertowy, w którym są cztery kluby – dwa związane z softem i dwa związane ze steelem.
– A jak sprawa ma się pod względem organizacyjnym? Jest jakaś oficjalna federacja zajmująca się organizacją turniejów?
– Jedyne ciało tego typu to Fédération Française de Darts (Francuska Federacja Darta – przyp. red.). To właśnie oni są podlegli pod WDF.
– Na Twojej stronie wyczytałem, że byłeś nawet wolontariuszem w Centrum Badań nad Neuronauką w Lyonie, konkretnie jako zawodowy darter. Brzmi fascynująco, co tam robiłeś?
– To było dawno temu, kiedy byłem jeszcze studentem. Pomagałem w Szpitalu Uniwersyteckim w Lyonie, konkretnie przy Platformie Ruchu i Niepełnosprawności. Badano tam kilka rodzajów ruchów ciała człowieka, na przykład chodzenie, chwytanie, żonglowanie itp. Mnie poproszono o przestudiowanie precyzyjnych ruchów rzucania. To badanie dostarczyło wielu nowych elementów, które rzuciły światło na zrozumienie funkcjonowania ludzkiego mózgu i jego plastyczności.
– Dowiedziałem się też, że dart to niejedyny sport, którym się zajmujesz – masz także czarny pas w judo. W takim razie muszę zapytać – wolałbyś zagrać z Philem Taylorem w szczycie formy czy zawalczyć z Teddym Rinerem, legendarnym francuskim judoką? I z kim miałbyś większe szanse?
– Raczej wybrałbym Phila – z prostego powodu, po prostu nie chciałbym doznać urazu! Nie wiem, czy miałbym szanse z którymkolwiek z nich – w meczu z Taylorem może byłbym w stanie urwać jedną albo dwie partie, ale z Teddym… Gdybyśmy odbyli sto walk, jestem pewien, że przegrałbym je wszystkie.
– Z zawodu jesteś z kolei architektem krajobrazu, choć wiem, że w Twoim przypadku to samozatrudnienie, a nie praca etatowa. Biorąc to pod uwagę – jak podobają Ci się zmiany w harmonogramie turniejów podłogowych? Teraz gracie w środku tygodnia, a nie w weekendy.
– Tak naprawdę to architekturą nie zajmuję się już od paru lat. Niestety, to zbyt trudne, by łączyć biznes z dartem na wysokim poziomie. Próbuję utrzymać się tylko z gry, więc gra poza weekendami nie jest dla mnie problemem. Powiem nawet więcej – dzięki temu od czasu do czasu jestem w stanie pomagać żonie przy prowadzeniu baru.
– Kryteria kwalifikacji do European Touru też uległy sporej zmianie…
– To oczywiście zmniejsza szanse na zakwalifikowanie się dla graczy takich jak ja. Co za tym idzie – będzie mniej okazji do gry w telewizji i przed publicznością. Według mnie PDC za bardzo chroni czołowych graczy. Choć wygranie karty samo w sobie było trudne, większość roboty jest jeszcze przede mną. Nadal będę musiał walczyć.
– Może sprawę trochę ułatwi obecność Jacquesa Labre’a? Presja nie będzie ciążyć tylko na Tobie.
– Wiesz, przez ostatnie dwa lata już grałem w wielu turniejach Players Championship. Jeśli więc mam być szczery, dla mnie niczego to nie zmienia.
– To jeszcze na koniec pytanie, które nurtowało kilka osób z naszej redakcji. Skąd wzięła się inspiracja na wybór piosenki na walk-on? To całkiem nietypowy utwór, w dodatku w wersji instrumentalnej.
– Mieszkam w Malguenac, to małe miasto we Francji. Jest tam taki bardzo dobry festiwal jazzowy – to chyba wzięło się właśnie stąd. W temacie muzyki, generalnie słucham wszystkiego po trochu, ale chciałem trzymać się z dala od utworów używanych przez innych graczy.
Dla Tricole’a pierwsze turnieje Players Championship w roli posiadacza karty PDC odbędą się w dniach 12-13 lutego. Przez dwa lata Francja na pewno będzie mieć swojego gracza w tourze. Jeśli jednak wszystko będzie szło zgodnie z planem, na dwóch latach wcale nie musi się skończyć, czego możemy życzyć naszemu rozmówcy z czystym sumieniem.
Oko Tygra
12 lutego, 2024 o 16:54
Dzięki za fajny wywiad z jednym z moich ulubionych darterów, dobra robota.
Tomek Przyborowski
12 lutego, 2024 o 18:53
Również dziękuję!