Obserwuj nas

Newsy

Porażki, które przestają zaskakiwać – Wright z najsłabszymi statystykami od lat

Peter Wright już na etapie pierwszej rundy pożegnał się z tegorocznym New Zealand Darts Masters. Tym razem lepszy od Szkota okazał się nieznany dotychczas szerszemu gronu Jonny Tata. Zaskoczenie? Jak najbardziej, z tym że niespodziewane porażki Szkota powoli stają się codziennością.

Źródło: Professional Darts Corporation

Jarred Cole, Stephen Burton, Jeff Smith, Richie Burnett, Lee Evans, Keegan Brown i Mensur Suljovic. Zbiór zupełnie niepowiązanych ze sobą postaci, które jednak mają jeden punkt wspólny – każdy z nich pokonał w tym sezonie Petera Wrighta. Ci wszyscy gracze nie są oczywiście anonimowi, ale niech punktem odniesienia będzie fakt, że najlepszy z nich – Brown – jest na 49. miejscu w rankingu tegorocznych zarobków. Jednym słowem – w kontekście PDC nie są to zawodnicy szerokiej czołówki, lecz, w najlepszym wypadku, dalekiego peletonu. Do tego grona dołączył właśnie Jonny Tata – debiutant na wielkiej scenie, znany dotychczas wyłącznie na lokalnym podwórku. Ile by nie mówić o coraz bardziej wyrównanym poziomie, nie jesteśmy jednak przyzwyczajeni do porażek światowej czołówki z przeciwnikami tej klasy. W każdym razie, nie z taką częstotliwością – a ta mogłaby być nawet większa, gdyby Szkot nie ominął prawie wszystkich tegorocznych podłogówek. Pytanie jednak, czy Peter Wright rzeczywiście powinien być dziś postrzegany jako gracz światowej czołówki?

Same statystyki zdają się temu zaprzeczać. Dość powiedzieć, że Snakebite był jedynym uczestnikiem tegorocznego World Matchplay, który podchodził do turnieju z niekorzystnym bilansem spotkań na przestrzeni całego sezonu. Można jednak powiedzieć, że ta statystyka jest trochę oszukana – Wright grał przecież w Premier League, przeciwko najlepszym graczom świata, więc siłą rzeczy przegrywał więcej meczów. I to jest oczywiście prawda – czym innym jest gra w Premier League, a czym innym, przykładowo, w kwalifikacjach do European Touru. Jednak nawet gdyby usunąć z zestawienia rozgrywki ligowe, bilans Szkota wyniósłby 23-17. Niecałe 58% zwycięstw – wynik daleki od tego, co widzieliśmy w poprzednich sezonach.

Taki stan rzeczy odzwierciedla również statystyka średniej, na jakiej obecnie gra Snakebite. Biorąc pod uwagę okres od 2018 roku – czyli od czasu, gdy mamy pełen dostęp do danych z turniejów podłogowych – tegoroczna średnia Wrighta (93,72) jest zdecydowanie niższa, niż w którymkolwiek z poprzednich sezonów. Obecnie pod tym względem Szkot zajmuje w PDC 31. miejsce – w tym roku lepiej wypadają chociażby Jim Williams, Mike De Decker, Gian van Veen czy Ian White.

Porównując z rekordowym sezonem 2020, tegoroczna średnia Petera Wrighta jest niższa o 5,5 punktu. Dla zobrazowania, jak duży jest to regres: zeszłoroczna średnia Krzysztofa Ratajskiego spadła o zaledwie nieco ponad dwa punkty w porównaniu z 2021 rokiem – a jak odmienne były to sezony, prawdopodobnie każdy dobrze pamięta.

Jak z kolei wskazuje portal FEBsData, w samym tylko cyklu European Touru, Snakebite gra obecnie na najniższej średniej od… 2012 roku – i to pomimo wygranego turnieju w Pradze. Jeszcze bardziej wymowny jest jednak jego pojedynek z Jarredem Colem podczas jednej z tegorocznych podłogówek – w tym spotkaniu Wright zagrał bowiem na najniższej średniej, jaką dotychczas udało się zarejestrować w historii jego oficjalnych występów! Nie oznacza to oczywiście, że Szkot nigdy w karierze nie zagrał gorzej – jest to po prostu najniższa średnia w rozgrywkach PDC, o jakiej wiadomo. W ostatniej piątce znajduje się również niedawne spotkanie z Mensurem Suljoviciem, rozegrane podczas pamiętnego turnieju w Graz.

Tegoroczne problemy Szkota w dużej mierze objawiają się bardzo przeciętną grą na punktacji. Jeszcze w 2020 roku Wright był pod tym względem jednym z najlepszych, jeśli nie najlepszym graczem na świecie. W tym sezonie, w statystyce średniej z pierwszych 9 lotek, Szkot spadł do piątej dziesiątki, przegrywając chociażby z Mickeym Mansellem czy Cameronem Menziesem. Najlepszy gracz w aspekcie częstotliwości uzyskiwania kolejek z trzema wysokimi potrójnymi – Dirk van Duijvenbode – notuje od Szkota prawie dwa razy więcej ponad 170-punktowych wizyt, w przeliczeniu na jednego lega.

Wyraźny regres obserwujemy też w efektywności zamykania partii. Pełne dane dotyczące samego trafiania podwójnych są oczywiście niemożliwe do uzyskania, ze względu na brak transmisji większości spotkań Players Championship. Można jednak bez problemu porównać skuteczność kończenia legów w obrębie danych grup checkoutów. Zarówno w przypadku wartości możliwych do zamknięcia jedną, jak i dwiema lotkami, skuteczność Wrighta wyraźnie odbiega od tego, co prezentują najlepsi. Wśród wszystkich graczy, którzy istnieją w bazie danych Darts Orakel i mieli w tym roku przynajmniej 200 podejść do finiszów możliwych do zamknięcia jedną lotką, Wright jest na… 88. miejscu pod względem skuteczności.

Statystyki mówią wprost – światowa czołówka odjechała.

Co w tym wszystkim niepokoi jednak najbardziej – nie zapowiada się na wielki powrót Snakebite’a. Najbardziej radykalny spadek formy widoczny jest oczywiście od tego roku, ale przecież problemy Wrighta zaczęły się już w poprzednim sezonie. W zasadzie, jeśli dobrze sięgnąć pamięcią, cały poprzedni sezon stał pod znakiem kwestionowania gry Szkota. Do gabloty doszła jedna wygrana podłogówka i jeden triumf w European Tourze – jak na światową dwójkę, rezultat raczej skromny. Znacznie łatwiej byłoby wymienić momenty mniejszego lub większego kryzysu: kolejny brak play-offów Premier League, odpadnięcie w grupie w Grand Slamie czy jeden leg ugrany przeciwko van Gerwenowi w półfinale Grand Prix to tylko pojedyncze przykłady. Regres w 2022 roku pokazują nawet przytoczone wyżej statystyki. Dość powiedzieć, że połowa rankingowych pieniędzy Szkota pochodzi z jednego turnieju, który jednak niedługo przestanie być wliczany do systemu. Wszystko sprowadza się do jednego wniosku – problem zaczął się wcześniej, niż przed ośmioma miesiącami. A jeśli kryzys trwa już dłużej, to ciężko liczyć na nagłą zmianę sytuacji.

ZOBACZ TEŻ
Pokerowa twarz de Deckera. Belg wygrał duży turniej w Antwerpii

Nie da się jednoznacznie określić, co jest przyczyną słabej formy Snakebite’a. Być może to kwestia problemów rodzinnych, a może pewna formuła zaczęła wyczerpywać się wraz z wiekiem. Najprostsza i najpopularniejsza odpowiedź brzmi: to wszystko przez to, że zmienia lotki – jeśli na stałe wróci do lotek, którymi wygrywał mistrzostwo świata, to forma wróci. To stwierdzenie jest chyba jednak zbyt śmiałe i wręcz trochę uwłaczające dla samego Szkota. Pomijając już nawet fakt, że Snakebite lotki zmienia od zawsze: w ostateczności to Peter Wright najlepiej zna Petera Wrighta – nie żaden z kibiców ani nie żaden z ekspertów. Nikt inny nie siedzi w jego głowie i nikt nie zastępuje go na treningach – jeśli dwukrotny mistrz świata uznaje zmienianie lotek za stosowne, to znaczy, że zauważa jakieś zależności, których nikt inny zauważyć nie może. Gdyby rozwiązanie problemu było tak proste, to prawdopodobnie sam by na nie wpadł – nie jest przecież nowicjuszem ani sabotażystą. Pewność w wygłaszaniu stwierdzeń, że w tym przypadku wszystko sprowadza się do lotek, jest o tyle niestosowna, że dart jest sportem wyjątkowo indywidualistycznym, a Wright – graczem wyjątkowo nieprzewidywalnym.

Chyba w tej właśnie nieprzewidywalności tkwi największy powód do optymizmu. Jeśli ktoś ma dokonać czegoś, na co nic nie wskazuje, to Peter Wright jest najlepszym możliwym kandydatem – dokładnie tak, jak podczas European Touru w Pradze.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama