Felietony
Co się dzieje z Michaelem van Gerwenem?
Michael van Gerwen: ikona, legenda i, jeszcze do niedawna, instytucja. Choć nie wszyscy pałają do niego sympatią, przed każdym turniejem stawiany jest w pierwszym rzędzie faworytów. Ostatnie dwa sezony przyniosły mu jednak więcej rozczarowań niż sukcesów, a na kiedyś nietykalnym obrazie pojawiają się kolejne rysy. Jaka może być tego przyczyna?
Pomimo stosunkowo młodego jak na profesjonalnego dartera wieku (zaledwie 35 lat), Michael van Gerwen na szczycie wydaje się być niemal od zawsze. Jednym z tego powodów jest fakt, że zadebiutował jeszcze przed 18. urodzinami w organizacji BDO. Po przenosinach do PDC niecałe dwa lata później początkowo nie mógł znaleźć optymalnej formy, ale od kiedy w 2014 roku osiągnął szczyt rankingu Order of Merit, tak nieprzerwanie dzierżył tę pozycję przez następnych siedem lat. Jeżeli Phil Taylor to Michael Jordan darta, to MvG jest jego LeBronem Jamesem. Statystyki mówią same za siebie: trzy mistrzostwa świata, 48 tytułów w turniejach rangi major i 161 zwycięstw łącznie w turniejach indywidualnych PDC. Liczby te nie chcą jednak rosnąć...
Równia pochyła
W ostatnim sezonie Holendrowi nie udało się wygrać żadnego rankingowego turnieju telewizyjnego. Taka sama sytuacja co prawda miała miejsce w 2021 roku, ale część publiki może stwierdzić, że tamten okres z uwagi na postpandemiczne ograniczenia rządził się swoimi prawami. Jeżeli zatem nie brać go pod uwagę, to aby taki znaleźć, musimy cofnąć się aż do roku 2011. W tym sytuacja wcale nie wygląda lepiej. Wiele zmagań jeszcze przed nami, ale porażki ze Scottem Williamsem w mistrzostwach świata i Mensurem Suljoviciem w UK Open jeszcze niedawno byłyby czymś niewyobrażalnym.
Spojrzenie na statystyki najczęściej rozgrywanych turniejów (Players Championship) pokazuje tendencję spadkową. W tym i zeszłym sezonie MvG wygrywa 67% rozegranych spotkań. Dla porównania, w 2022 r odsetek zwycięstw wynosił 80%; 2021 r. – 75%, 2020 r. – 79%. W dwóch ostatnich odsłonach (PC9 i PC10) porażki ponosił już w pierwszej rundzie. Nie inaczej jest w European Tourze, którego przez lata był dominatorem. Na siedem imprez tylko raz doszedł do finału, w którym przy Luke’u Humphriesie zaprezentował się po prostu słabo. W zakończonym ostatnio Dutch Darts Champioship prowadził w półfinale aż 4-0 z Jonnym Claytonem, aby na finiszu dać mu się wyprzedzić.
Czy nadal są to wyniki powyżej średniej? Tak. Natomiast biorąc pod uwagę, że mówimy o van Gerwenie, który na przestrzeni lat sam starał się wykreować obraz nietykalnego, trzeba stwierdzić, że zaczyna się powoli kruszyć. Coraz częściej mówi się, że na każdy turniej przypada mu jeden słabszy mecz. Gdyby umieścić jego niedawne występy na grafie obrazującym wzloty i upadki, przewagę miałyby te drugie. Co może zatem powodować taki stan rzeczy?
Człowiek (nie) z żelaza
Choć momentami Holender przypomina cyborga bez układu nerwowego, nie jest odporny na fizyczne urazy. Te w ostatnim czasie zdają się przybierać na sile. Zwłaszcza uraz ramienia, o którym głośno zrobiło się w marcu. Pierwszy raz natomiast dał on o sobie znać jeszcze w zeszłym roku, podczas ostatniej nocy sezonu zasadniczego Premier League w Aberdeen. Van Gerwen po zwycięstwie nad Chrisem Dobeyem w ćwierćfinale wycofał się z turnieju. Wrócił jednak tydzień później by sięgnąć po tytuł w całych rozgrywkach. W tym roku nie opuścił żadnych rozgrywek w ich trakcie, ale w wywiadach wielokrotnie wskazywał, że ból mu dokucza. Jak najbardziej może to być zatem jeden z powodów spadku formy.
Problem MvG tkwi natomiast w tym, że kreuje on wokół siebie aurę tajemnicy, przez co fani nie mogą jednoznacznie stwierdzić, kiedy gra on na 100% swoich możliwości, a kiedy nie. Również po porażce z Williamsem w ćwierćfinale MŚ nie otrzymaliśmy jasnej odpowiedzi co mogło za nią stać. Pojawiały się teorie o problemach rodzinnych, kłopotach żołądkowych, ale żadna nie okazała się być prawdziwa. To, co było widoczne dla każdego, to porażka w słabym stylu i ona została w świadomości publiki.
Ojciec czas
Jasno da się stwierdzić jedno: van Gerwen robi się coraz starszy. Nieodłącznie związane jest to oczywiście z powyższym czynnikiem. I tak, choć nadal to wiek w którym nie powinno się myśleć o emeryturze, to od większości czołówki na najwyższym poziomie gra dłużej. Dart to nie tylko występy na scenie, to także ciągłe podróże, zmiany stref czasowych i problemy jakie z tego wynikają, np. z utrzymaniem regularnej diety. Prędzej czy później musi to się odbić na zdrowiu.
Z tym były mistrz świata zdaje się mieć problemy także poza światłami reflektorów. Od lat zmaga się z problemami okolic żuchwy, ale to w lecie 2023 przeszedł najpoważniejszą operację, podczas której jego szczęka była chirurgicznie łamana w dwóch miejscach. Jak sam wyjaśnił portalowi oche180.com: – moja górna szczęka jest znacznie mniejsza niż dolna. Nie mogę normalnie gryźć, nawet kawałka szynki. Wpływa to też na oddychanie i ilość tlenu dostarczaną do mózgu. Przez to nie mogę spać, mam bóle głowy. Jak najbardziej może to mieć swoje konsekwencje na scenie. Biorąc to pod uwagę, wraz z wciąż tykającym zegarem, można zakładać, że będzie mu tylko trudniej.
Zmiana priorytetów
W życiu prywatnym Michael jest ojcem dwójki dzieci: siedmioletniej córki i czteroletniego syna. W darcie z kolei osiągnął już praktycznie wszystko, co było do osiągnięcia. Nie powinno zatem dziwić, że w ciężkich momentach angażuje się w życie rodzinne. W lutym tego roku odpuścił dwa pierwsze turnieje Players Championship aby zabrać najbliższych do Disneylandu. Zmianę w podejściu MvG zauważają też eksperci, jak Stuart Pyke podczas rozważań odnośnie tegorocznej Premier League.
Źródło: instagram.com/mvg180
Oczywiście, rodzinę ma prawie każdy gracz. Nikt z aktywnych nie ma jednak tylu tytułów co Holender. Czy z tego wynika jego mniejszy głód zwycięstw? Na przestrzeni lat wykreował wizerunek zawodnika, który z momentem wyjścia na scenę odcina układ nerwowy. Z równowagi nie mogli go wyprowadzić ani rywale, ani nieprzychylna publika. Co Holender przeżywa w środku, wie tylko on sam.
Efekt Littlera?
Na sam koniec powód najbardziej kontrowersyjny. Tyle samo co o rodzinie, jeżeli nie więcej, van Gerwen wypowiada się na temat jednego ze swoich rywali – Luke’a Littlera. W przypadku bezpośredniej rywalizacji jest to uzasadnione. Mighty Mike wtrąca swoje trzy grosze do dyskusji jednak także wtedy, gdy temat go w ogóle nie dotyka, jak np. gdy The Nuke został umieszczony na liście Forbesa. Kiedy niedawno James Wade stwierdził, że niektórych graczy boli popularność młodzieńca, fani od razu zaczęli wskazywać palcami właśnie Holendra jako jednego z podejrzanych.
Jaka stoi za tym przyczyna? Z wypowiedzi udzielanych na przestrzeni lat da się wywnioskować, że jedyną rzeczą dorównującą rozmiarem pewności siebie van Gerwena jest jego ego. Po schyłku kariery Phila Taylora stał się twarzą darta. Nigdy nie mógł natomiast marzyć o popularności jaką obecnie cieszy się Littler. W wywiadach stara się zawsze temperować zachwyt fanów wobec obecnego zwycięzcy Premier League. Niewykluczone więc, że na scenie targają nim dodatkowe pokłady zazdrości. Trudno z kolei skupić się w pełni na swojej grze, kiedy z tyłu głowy wciąż porównuje się do kogoś innego.
Oczywiście, może zdarzyć się tak, że van Gerwen wygra w tym sezonie kolejne tytuły, grając na kosmicznym poziomie. Tym samym zaśmieje się wszystkim w twarz. Jeżeli coś udowodnił na przestrzeni lat, to że nigdy nie można go skreślać. Dopóki jednak ta chwila nie nadejdzie, presja będzie ciągle rosła. Najbliższe wyzwanie to World Matchplay. Przed tym przyjdzie mu jeszcze reprezentować Holandię w World Cup of Darts (jeżeli znów się z niego nie wycofa) oraz bronić tytułu Poland Darts Masters. Jeżeli powtórzy poziom sprzed roku, to niezależnie od innych czynników, fanów w Gliwicach czeka spektakl z najwyższej półki.