Obserwuj nas

Newsy

Poziom z innej ligi: Dobey wygrał PC3. Ratajski znów był mocny

Chris Dobey nie bez powodu był najlepszym graczem cyklu Players Championship w 2024 roku. Na pierwszy tytuł w sezonie 2025 nie musiał długo czekać – w poniedziałek w Rosmalen znów był genialny, a w finale nie dał większych szans Jelle Klaasenowi. Po drodze osiągnął najwyższą średnią dnia – pech chciał, że przeciwko Krzysztofowi Ratajskiemu…

Chris Dobey wygrał PC3 (fot. PDC)

Inaczej niż bylibyśmy przyzwyczajeni, od poniedziałku do środy darterzy rywalizują podczas turniejów podłogowych nie w Niemczech czy Anglii, lecz w holenderskim Rosmalen. W poniedziałek rozegrano PC3. We wtorek odbędzie się PC4, a w środę – turnieje kwalifikacyjne do ET3 i ET4.

 

Dobey numerem jeden

Początek dnia jeszcze nie zwiastował dobrej formy Chrisa Dobeya. Anglik potrzebował chwili na rozgrzewkę, ogrywając najpierw Dylana Slevina, a później Roba Owena. Poważne granie rozpoczęło się od fazy last 32 – Hollywood zmierzył się z Owenem Batesem i przekroczył 107-punktową średnią, notując zresztą czwarty najwyższy wynik dnia.

Ciężej miało być w 1/8 finału, gdy jego rywalem był Wessel Nijman. Holender nie zagrał jednak dobrego meczu, a co najwyżej dość przeciętny jak na swoje standardy. Z jego perspektywy stanęło na czterech partiach.

Solidny Dobey na dobre przebudził się w ćwierćfinale. Niestety – wówczas jego rywalem był Krzysztof Ratajski. Hollywood ma najwyraźniej patent na te spotkania, bo gdy zmierzył się z Ratajskim w kwietniu zeszłego roku, skończył ze średnią 111. Teraz był jeszcze lepszy, bo przebił 113 punktów. Choć Polak otworzył mecz w rewelacyjnym stylu, bo od zejścia ze 141 punktów na przełamanie, Anglik znajdował odpowiedzi – nieomylność na punktacji, dwa wysokie checkouty na czerwonym środku i wynik 6:1.

Półfinał to kolejne fenomenalne, choć nieco słabsze starcie z Callanem Rydzem. Obaj gracze przekroczyli 100-punktowe średnie, ale The Riot nawet mimo świetnej formy wypuścił zwycięstwo z rąk. Przy prowadzeniu 6:4 stracił trzy partie z rzędu, dwukrotnie pozwalając się przełamać. Dwie piętnaste i trzynasta lotka – tyle wystarczyło, by zameldować się w finale. Tam poważną przeszkodą nie był Jelle Klaasen, z którym Anglik wygrał 8:4, ponownie notując średnią w 100-punktowych rejonach. To jego szósty podłogowy tytuł w karierze.

 

 

Stary, dobry Ratajski

Jedno jest pewne – takiego Krzysztofa Ratajskiego, jakiego mogliśmy oglądać w poniedziałek, chętnie oglądalibyśmy częściej. Nawet jeśli zaczęło się niewybitnie, bo od 90-punktowego zwycięstwa 6:3 nad Kimem Huybrechtsem, to kolejne trzy mecze były już w starym, dobrym stylu.

W fazie last 64 Polski Orzeł zmierzył się z Lukiem Woodhouse’em. Nie byłoby w tym może nic przerażającego, gdyby nie fakt, że Anglik otworzył dzień od średniej 110,87. Mocy nie wystarczyło mu jednak na drugą rundę – w tej ugrał zaledwie dwa legi. Ratajski poprawił własny wynik z pierwszej rundy o siedem punktów.

Później – przez jakiś czas – było tylko lepiej, choć kto oglądał, ten zaczął poważnie drżeć. Oto bowiem Tom Bissell zarobił pierwsze pieniądze w ProTourze, a przy okazji 24. zarejestrowanego meczu – przeciwko Ratajskiemu – po raz pierwszy osiągnął ponad 95-punktową średnią. Przez długi czas ten wynik był zresztą ponad 100-punktowy. Trwało to na tyle długo, że wyszedł na prowadzenie 5:2 i znalazł się na autostradzie do wygrania tarczy. W końcówce jednak przepadł, a to była woda na młyn dla Polaka – cztery wygrane legi z rzędu i całość zwieńczona 11. lotką. Średnia 101 – naprawdę imponujący występ.

 

 

Nie był to koniec dobrych wiadomości. W 1/8 finału na Ratajskiego czekał Jonny Clayton – uznana marka, ale jego gra była tego dnia daleka od ideału. I rzeczywiście, w starciu z Polakiem nie wrzucił najwyższego biegu. Szybko dał się przełamać, a później nie znalazł recepty, by odpowiadać Ratajskiemu na świetną grę punktacyjną. 6:3 i znów trzycyfrowa średnia – tym razem 101,43.

 

 

Sęk w tym, że czasami trzeba mieć trochę szczęścia – wie o tym Klaasen, który do półfinału dotarł na – w tamtym momencie – ledwie ponad 85-punktowej turniejowej średniej. O szczęściu w przypadku Ratajskiego nie mogło być mowy, bo trafił na genialnego Dobeya. Niech to jednak nikogo nie zwiedzie – Polak ma za sobą naprawdę udany występ.

 

Przedziwny, ale pozytywny dzień Kanika

Numerem dwa wśród reprezentantów Polski został Tytus Kanik, który zarobił pierwsze pieniądze w ProTourze po powrocie do grona posiadaczy kart. Biorąc pod uwagę liczby i okoliczności, miejscem w fazie last 32 nie da się pogardzić. Liczby – bo średnie nie powalały. Okoliczności – bo szybko rozeszła się wieść o zaginionym bagażu i konieczności gry innymi niż zwykle lotkami.

Niespełna 85 punktów wystarczyło, by w pierwszym meczu pokonać Dominika Gruellicha. I to całkiem okazale, bo aż 6:2. Średnią popsuły z pewnością dwie dwudzieste lotki, na które Niemiec pozwolił, myląc się na podwójnych. W drugiej rundzie rywalem Kanika miał być Michael van Gerwen. Miał być, ale na własnej ziemi przegrał 4:6 z Michaelem Flynnem – graczem z Challenge Touru.

Dla Irlandczyka to był koniec dobrych wspomnień związanych z poniedziałkiem. Choć w starciu z Kanikiem prowadził już 3:1, niespodziewanie stracił cztery kolejne partie. Polak rzucił po drodze 24. i 23. lotkę, ale wynik się zgadzał. Zgodził się też na końcu, bo udało się wygrać 6:4 mimo 71-punktowej (!) średniej.

 

 

Niewiele wyższy poziom Tito zdołał zaprezentować w pojedynku z Klaasenem, ale w fazie last 32 Holender okazał się zbyt mocny. Choć czy “mocny” to na pewno prawidłowe określenie? Holender był po prostu niewiele lepszy, ale na tyle dobry, by oddać zaledwie dwie partie.

 

Dwie wczesne porażki

Pieniędzy do rankingu nie zarobili Sebastian Białecki i Radek Szagański, kończąc zmagania na pierwszej rundzie.

Pierwszy trafił na bardzo dobrze dysponowanego Cora Dekkera. Może nie oddają tego średnie – Norweg ledwo przekroczył 90 punktów, ale wynik ten został zniszczony przez siódmego lega, zakończonego… w 26 lotkach. Poza tym było bez zarzutu – Dekker nie wygrał żadnej z innych partii w więcej niż pięciu podejściach.

Na innych warunkach toczył się pojedynek Szagańskiego z Maksem Hoppem. Choć Niemiec nieźle wszedł w mecz i szybko wyszedł na prowadzenie 4:1, nie potrafił utrzymać zaledwie przyzwoitego poziomu. Polak zgarnął cztery kolejne partie, kończąc po drodze 27. i 20. lotkę. Niestety, do zwycięstwa to nie wystarczyło – Hopp utrzymał własny licznik, a w deciderze znalazł 13-dartera.

 

Szereg nietypowych wyników

Michael van Gerwen nie był jedynym graczem, który szybko pożegnał się z turniejem w Rosmalen. Pieniędzy nie zarobili także Stephen Bunting, Michael Smith (trzeci raz z rzędu), Gian van Veen, Mike de Decker czy Joe Cullen.

Nie powalała także gra Dave’a Chisnalla. Turniejowa “jedynka” wprawdzie odpadła nie w pierwszej, lecz w drugiej rundzie, ale średnie 80 i 73 były – delikatnie mówiąc – nieprzekonujące. Paru graczy osiągnęło jednak gorsze wyniki – poza mającym problemy Julesem van Dongenem poniżej 70 punktów zeszli Florian Hempel (67,89) i Brett Claydon (68,79).

Nie przekonywał też Daryl Gurney, który odpadł w drugiej rundzie po porażce 3:6 z George’em Killingtonem. Po turnieju Irlandczyk przyznał w poście na Facebooku, że warunki w hali odbiegały od ideału. Jak stwierdził – tego dnia było niezwykle zimno. To w połączeniu z – prawdopodobnie – problemami z łącznością, objawiającymi się topornym działaniem aplikacji DartConnect, każe sądzić, że organizatorzy mają co poprawiać przed wtorkowymi zmaganiami.

 

 

Players Championship 3 – wyniki

Last 128

Tytus Kanik (84,86) 6:2 Dominik Gruellich (82,49)

Krzysztof Ratajski (90,69) 6:3 Kim Huybrechts (90,99)

Sebastian Białecki (87,98) 2:6 Cor Dekker (90,84)

Radek Szagański (79,30) 5:6 Max Hopp (84,46)

 

Last 64

Tytus Kanik (71,97) 6:4 Michael Flynn (80,83)

Krzysztof Ratajski (96,97) 6:2 Luke Woodhouse (90,94)

 

Last 32

Krzysztof Ratajski (100,99) 6:5 Tom Bissell (98,32)

Tytus Kanik (74,67) 2:6 Jelle Klaasen (77,96)

 

Last 16

Krzysztof Ratajski (101,43) 6:3 Jonny Clayton (92,86)

 

Ćwierćfinały

 Nick Kenny (88,70) 6:5  Jermaine Wattimena (96,02)

 Jelle Klaasen (84,55) 6:4  Rob Cross (92,24)

 Gerwyn Price (99,53) 5:6  Callan Rydz (103,81)

 Krzysztof Ratajski (91,55) 1:6  Chris Dobey (113,54)

 

Półfinały

 Nick Kenny (93,16) 5:7  Jelle Klaasen (94,54)

 Callan Rydz (101,69) 6:7  Chris Dobey (100,34)

 

Finał

  Chris Dobey (100,87) 8:4 Jelle Klaasen (87,34)

Komplet wyników

 

Players Championship 3: TOP 10 średnich

ŚredniaFaza, wynikZawodnikPrzeciwnik
113,54QF, 6:1 Chris Dobey Krzysztof Ratajski
112,15L32, 6:3 Gerwyn Price Peter Wright
110,87L128, 6:3 Luke Woodhouse Thomas Lovely
107,36L32, 6:0 Chris Dobey Owen Bates
106,69L128, 6:4 Dirk van Duijvenbode William O’Connor
106,08L64, 6:2 Connor Scutt Rhys Griffin
105,67L128, 6:1 Connor Scutt Kai Gotthardt
104,64L32, 6:3 Justin Hood Steve Lennon
104,13L128, 6:1 Nathan Aspinall Gian van Veen
104,01L128, 6:1 James Wade Maik Kuivenhoven

Licznik ponad 100-punktowych średnich: 36

 

ZOBACZ TEŻ
Rankingi PDC
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama