Obserwuj nas

Nasze cykle

Top 5 z ŁND: Sherrock, Wade i Mervyn King. Największe comebacki w historii darta!

Niezależnie od dyscypliny, walczyć powinno się zawsze do ostatnich sekund, punktów czy metrów. Czym byłaby historia sportu bez finału Ligi Mistrzów między Liverpoolem a Milanem w 2005 roku czy LeBrona Jamesa prowadzącego Cleveland Cavaliers do triumfu z pozycji 1-3 w finałach NBA z Golden State Warriors. Na nasze szczęście, darterzy również wyznają tę filozofię. W dzisiejszym odcinku Top 5 przedstawiamy największe comebacki w historii!

Źródło: PDC

Ubiegły weekend dla fanów darta nie miał zbyt wiele do zaoferowania. Ważne wydarzenia obserwowaliśmy jednak w innej dyscyplinie gdzie liczy się celność rąk i pojawia się liczenie – boksie. Ołeksandr Usyk pokonał Tysona Fury’ego unifikując pasy w wadze ciężkiej, a dokonał tego po tym, jak na półmetku rywalizacji skreślał go już prawie każdy. Podobne sytuacje miały miejsce również w darterskich realiach, zatem przyjrzyjmy się najbardziej widowiskowym i emocjonującym powrotom przy tarczy.


5. Fallon Sherrock vs Dimitri van den Bergh

Niektórzy mogliby stwierdzić, że już sama różnica płci w tym przypadku stawiała Angielkę na straconej pozycji. Co więc można było powiedzieć gdy na liczniku widniał wynik 9:3 dla Belga, a gra toczyła się do 11 wygranych legów? Tak właśnie wyglądała sytuacja Sherrock w półfinale 2021 Nordic Darts Masters. Prestiżem turniej ten nie dorównuje może rankingowym rozgrywkom, ale dla zawodniczki była to kwestia honoru, co przełożyło się na jej postawę. Najpierw wygrała trzy legi i zdawała się nabierać wiatru w żagle, ale wtedy van den Bergh dołożył 10. partię. Od tamtego momentu jego gra się jednak całkowicie posypała. Nawet gdy dochodził do lotek meczowych, nie umiał ich wykorzystać. Widoczne to było zwłaszcza przy stanie 10:9, gdy do zamknięcia pozostały mu cztery punkty przy 201 rywalki, a i tak przegrał tę partię. Ostatecznie takich szans zmarnował osiem, a Królowa Pałacu po deciderze awansowała do finału z Michaelem van Gerwenem, gdzie pomimo porażki zaprezentowała się przyzwoicie.


4. Scott Waites vs James Wade

Specyficzna formuła Grand Slam of Darts pozwoliła Scottowi Waitesowi, ówczesnemu reprezentantowi organizacji BDO, uczestniczyć w tym turnieju razem z przedstawicielami PDC. Choć nie był postrzegany jako jeden z faworytów, udało mu się dotrzeć aż do finału, gdzie czekał na niego James Wade, zajmujący wtedy drugie miejsce w światowych rankingach. Mecz rozpoczął się zgodnie z przewidywaniami fanów. The Machine wyszedł na pewne prowadzenie 8:0 i publika powoli zaczęła zbierać się do wyjścia. Wtedy to Scotty 2 Hotty się odrodził. Doprowadził do wyniku 11:11, a potem dołożył jeszcze pięć legów, wygrywając ostatecznie 16:12. Daje to 16 z 20 ostatnich partii, które zdołał zapisać na swoim koncie. Tym samym został pierwszym reprezentantem BDO, który triumfował w rozgrywkach PDC i jest to niewątpliwie jego największe osiągnięcie w dotychczasowej karierze.

ZOBACZ TEŻ
Van Dongen zasypany groźbami śmierci. Poszło o hazard


3. Adrian Lewis vs James Wade

Kiedy zapytać długoletnich fanów darta o to, który z zawodników bez tego tytułu najbardziej zasługuje na zwycięstwo w Mistrzostwach Świata, wielu bez wahania wskaże właśnie na Wade’a. Największą ku temu szansę miał podczas turnieju w 2012 roku. Na jego nieszczęście, w półfinale naprzeciw stanął Adrian Lewis i The Machine znalazł się na tej liście po raz drugi. Tym razem początek był wyrównany, a sam mecz musiał zostać przerwany z uwagi na przeciąg, który przeszkadzał zawodnikom na scenie. Po powrocie Wade wygrał jednak szybko trzy sety i był tyle samo legów od awansu do pierwszego w życiu finału. Przy stanie 5:2 miał lotkę meczową na podwójnej 18, ale chybił. Tylko tego potrzebował Lewis. Doprowadził do remisu 5:5, a w decydującym secie nie pozostawił złudzeń, kończąc wszystko finiszem ze 161 punktów. Dzięki temu to on awansował do finałowego spotkania, w którym obronił tytuł zdobyty przed rokiem.


2. James Wade vs Mervyn King

Do trzech razy sztuka – w końcu James Wade pojawia się na tej liście jako bohater pozytywny. W 2014 roku podczas turnieju Masters w finale mierzył się z Mervynem Kingiem. Mecz rozgrywano do 11 legów, więc gdy licznik wskazywał 5:0, a potem 9:2 na korzyść Kinga, mógł witać się z pierwszym w karierze trofeum w turnieju rangi major. Dodatkowo wydawał się nietykalny, grając na niemal 110-punktowej średniej. Wade zdołał odrobić cztery legi, ale wtedy jego rywal zamknął 158 oczek i był jedną partię od zwycięstwa. Tym razem jednak to The Machine obrócił obraz rywalizacji. Zgarnął kolejne cztery legi i doprowadził do decidera, w którym rzucił finisz 135 punktów na zwycięstwo. Co ciekawe, King miał aż osiem lotek meczowych, a podwójne były jedną z jego najmocniejszych stron. The King po porażce zachował się – jak ma to w zwyczaju – dość specyficznie, ale jako kibice chyba możemy to zrozumieć.

ZOBACZ TEŻ
Kiedy zagra Ratajski? Harmonogram spotkań World Matchplay 2024


1. Rob Cross vs Chris Dobey

Może takie umiejscowienie jest po części podyktowane tym, jak niedawno spotkanie to miało miejsce, jednak nie da się zaprzeczyć, że powrót Roba Crossa w spotkaniu z Chrisem Dobeyem w ćwierćfinale mistrzostw świata 2024 jest jednym z najwybitniejszych takich dokonań w historii darta. The Hollywood przystępował do meczu w niesamowitym gazie, rozgrywając fantastyczny turniej. Mimo to, mało kto się spodziewał, że bez większego problemu zgarnie na swoje konto cztery pierwsze sety. Byłego mistrza nie można jednak nigdy skreślać. Udowodnił to m. in. podczas World Matchplay w 2019 roku, odrabiając stratę siedmiu legów w spotkaniu z Darylem Gurneyem. Tym razem wyzwanie wydawało się cięższe, ale Voltage bynajmniej nie pozwolił się temu zdeprymować. Z każdym wygranym setem widmo porażki coraz mocniej spoglądało w oczy Dobeya. Prowadząc 4:2 miał szansę skończyć mecz na bullu, ale chybił dosłownie o milimetry. Cross doprowadził do wyrównania, a decydujący set, rozgrywany na przewagi, mógłby znajdować się w słowniku jako definicja słowa thriller. Dobey nie trafił podwójnej dwudziestki, Cross uczynił to na ósemce i historyczne wydarzenie stało się faktem.

Mało co w sporcie może równać się z powrotem „z martwych”. Po opisanym wyżej spotkaniu Crossa porównywano do The Undertakera czy Tysona Fury’ego (który pojawia nam się po raz kolejny) z pierwszej walki z Deontayem Wilderem. Jest to sposób by zapisać się kartach historii nawet bez zdobywania tytułów. A co najlepsze, niewątpliwie wiele takich jeszcze przed nami.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama