Newsy

Hit dla Andersona! Humphries nadal bezwzględny w ME

Gary Anderson pokonał Michaela van Gerwena 10:4 w hicie wieczoru trzeciego dnia mistrzostw Europy. Do ćwierćfinału w sobotę awansował także Luke Humphries.

dodane przez
Kuba Łokietek
27 października, 2024

Gary Anderson (L) i Michael van Gerwen (fot. PDC)

Klasyk darterski równie jednostronny co piłkarski…

Sportowym hitem dnia był bezsprzecznie mecz Realu Madryt z Barceloną w lidze hiszpańskiej, ale w darcie też odbył się klasyk. Okazał się przedsmakiem tego, co później wydarzyło się na Santiago Bernabeu.

W Dortmundzie w konfrontacji Michaela van Gerwena z Garym Andersonem lepiej rozpoczął ten pierwszy, ale jego jedynym prowadzeniem był wynik 1:0. Szkot potrzebował momentu, aby ustabilizować punktację, ale gdy to zrobił, to nie sposób było go zatrzymać. Pierwszą sesję wygrał 4:1, a później tylko już powiększał przewagę.

Holender nie rzucał maksów, ale potrafił dobre kolejki punktowe notować na innych sektorach niż potrójna dwudziestka. To było jednak za mało na Andersona, który rzucił pięć maksów i dwanaście 140-stek. Od stanu 7:4 wygrał trzy partie z rzędu i znalazł się w ćwierćfinale.

W pogoni za brakującym trofeum

W sobotę imponował także Luke Humphries. Anglik nie zdobył nigdy mistrzostwa Europy, a jego najlepszy wynik to ćwierćfinał. Trzeci rok z rzędu powtórzył ten wynik, a tym razem przekonująco pokonał Jonny’ego Claytona. Lider rankingu światowego dominował przede wszystkim w punktacji. Nie rzucał już tyle maksów co w pierwszej rundzie przeciwko Nathanowi Aspinallowi, ale i tak był w stanie zdominować w tym elemencie Walijczyka.

Po pierwszej sesji różnica w średnich wynosiła dwadzieścia punktów i niezbyt dobrze wróżyło to na dalszą część spotkania. Rzeczywiście – zażartej walki nie otrzymaliśmy, a spośród trzech legów ugranych przez Claytona większość z nich równie dobrze mogła powędrować do dorobku Humphriesa. Anglik udowodnił, że wobec nieobecności Littlera, van Gerwena i kilku innych uznanych nazwisk, to on jest głównym faworytem do sięgnięcia po tytuł.

Wade zaskoczony w końcówce

Powstrzymać Cool Hand Luke’a będzie chciał Jermaine Wattimena, który znalazł się w ćwierćfinale z mistrzem świata po nieprawdopodobnym zwycięstwie z Jamesem Wade’em. The Machine prowadził w meczu już 5:1 i wszystko wskazywało na to, że zakończy rywalizację bez większego problemu.

Druga odsłona spotkania miała jednak inne oblicze. Choć Wade dominował w maksach (rzucił ich aż dziewięć; najwięcej w sesji!), to przestał być tak regularny jak na starcie. Wattimena nie przestraszył się także w końcówce, gdy rywal miał podejście do dziewiątej lotki, które zakończyło się spudłowaną podwójną dwunastką, a później poprawką w dziesiątym rzucie.

Najpierw 18. lotka Holendra doprowadziła do decidera, a później w nim sam Jermaine zagrał koncertowo. Po dziewięciu rzutach pozostawił sobie 124 do końca. Wade wywierał presję, pozostając ze stoma punktami, ale do tego już nie podszedł. Czerwony środek zamknął rywalizację.

Wieczorem przekonujący triumf odniósł też Ricardo Pietreczko, który wygrał z Andrew Gildingiem aż 10:3. W sesji popołudniowej największym wydarzeniem był triumf Ritchie’ego Edhouse’a z Michaelem Smithem. Do rozstrzygnięcia potrzeba było pełnego dystansu.

Kontynuacja gry i rozstrzygnięcia w mistrzostwach Europy w niedzielę. Popołudniu (13:00) zostaną rozegrane ćwierćfinały, a wieczorem (19:00) ostatnie trzy mecze turnieju. Transmisja w Viaplay i PDC.tv.