Humphries obroni tytuł PC Finals? “Kto chce mnie pokonać, musi to zrobić w 1. rundzie”

Luke Humphries udanie rozpoczął tegoroczną edycję PC Finals. W 1. rundzie Gabriel Clemens nie zdołał postawić większego oporu Anglikowi, wygrywając zaledwie dwa legi. Mecz mógł równie dobrze zakończyć się zwycięstwem Humphriesa bez straty lega, jednak przy stanie 4:0 obrońca tytułu nieco zwolnił tempo. Mimo to zdołał pewnie dopiąć swego i awansować do drugiej rundy. W pomeczowej wypowiedzi dla Oche zawodnik przyznał, że tego dnia nie czuł się najlepiej przy tarczy, ale dopóki wygrywa, nie zaprząta sobie tym zbytnio głowy.

– Nie czułem się sobą. Nie czułem tego zabójczego Luke’a Humphriesa, którym zwykle jestem na scenie, ale nie obchodzi mnie, jak to wyglądało, dopóki wygrywam. To pozwala mi podejść do jutrzejszego dnia z możliwością zmiany sytuacji. Trudno jest być w najlepszej formie przez cały czas. Od kilku tygodni nie jestem w szczytowej formie, ale wiem, co trzeba zrobić, aby tam wrócić, więc zrobię wszystko, co konieczne, aby to osiągnąć – powiedział Humphries.

29-latek nie ukrywa, że jedyną szansą dla rywali na jego pokonanie jest pierwsza runda, ponieważ z każdym kolejnym meczem nabiera rozpędu. Ma na uwadze, że teraz może być inaczej, jednak takie sytuacje zdarzały się już w przeszłości dość często. – Czasami fajnie jest grać na średnich 110, 105 czy 102, ale jeśli robisz to i przegrywasz, to nie daje ci żadnej pewności siebie, więc dopóki wygrywasz, to jest najważniejsze. Jeśli chcesz mnie pokonać, musisz to zrobić w pierwszej rundzie. To wtedy czuję się trochę “zimny”, nie w najlepszej formie. Kiedy przechodzę przez pierwszą rundę, wtedy zazwyczaj rozkwitam. Nie mówię, że tak będzie, ale tak zazwyczaj się dzieje.

Littler wkrótce może stać się nie do pokonania?

Luke Littler w końcu osiągnął swój cel, jakim było zwycięstwo w dużym telewizyjnym turnieju. Podczas Grand Slama był w znakomitej formie, o czym wspomniał Humphries. – Myślę, że w tym roku wszystkie oczy były zwrócone na Luke’a i na mnie. W tym roku dotarłem do czterech finałów, on do trzech lub czterech. Uwaga powinna być skupiona na nas obu. Myślę, że sposób, w jaki zagrał w Grand Slamie, był niesamowity. Nie ma znaczenia, z kim by grał, uważam, że pokonałby każdego, ale to było podobne do tego, co działo się w zeszłym roku, kiedy ja grałem w Grand Slamie.

– Ja i on potrafimy mieć takie momenty, w których jesteśmy tak dobrzy, że nikt nie jest w stanie nas pokonać. Tak właśnie wyglądała gra Luke’a podczas Grand Slam. Luke jest teraz na takim poziomie, że jeśli jeszcze się poprawi, nikt nie będzie mógł się z nim równać. To oczywiste. On jest zdecydowanie na poziomie, gdzie musisz grać na najwyższym poziomie, inaczej to koniec gry – kontynuuje.

Humphries podkreśla, że lubi, gdy najlepsi zawodnicy pozostają w grze, co dodaje rywalizacji emocji. Zauważa jednak również piękno chwil, w których zawodnicy z niższym rankingiem, tacy jak ostatnio Ritchie Edhouse czy Mike De Decker, potrafią zaskoczyć i zdominować turniej, przez co stają się inspiracją dla innych. – Podoba mi się, kiedy mamy dni, w których wszyscy najlepsi gracze są nadal w grze, jest ekscytująco i nie wiadomo, kto wygra. Myślę, że wszyscy zainspirowali się przykładami takich zawodników jak Ritchie Edhouse, Mike de Decker i Martin Lukeman – że nieważne, kim jesteś, możesz dotrzeć do wielkich finałów. Ta odrobina inspiracji pomaga. Ten sport stał się tak nieprzewidywalny, że czyni go to wspaniałym – zakończył.

Jurek Marciniak