PDC
Najpierw ojciec, teraz… Tata. Życie dartera i kierowcy ciężarówki w jednym
Droga do zwycięstwa? Często wiedzie przez wertepy i pagórki. O tym doskonale wie… zawodowy kierowca. Jonny Tata – choć zadebiutował na scenie PDC nie tak dawno, już zdążył odcisnąć piętno na darcie. Przede wszystkim tym lokalnym, ale marzenia ma już znacznie większe.

Sierpień 2023. Jeszcze wtedy bliżej nieznany nikomu Jonny Tata wkroczył na scenę New Zealand Darts Masters. Był jednym z kwalifikantów do turnieju – obok Kaydena Milne’a i Darrena Herewiniego. Jeden – cudowne dziecko nowozelandzkiego darta, a przynajmniej tak mogło się wtedy wydawać. Drugi – uczestnik mistrzostw świata, wielokrotny triumfator turniejów WDF, a przede wszystkim medalista tamtejszego World Cupa.
Uwzględniając pozostałe nazwiska – m.in. Whitlock, Robb, Parry – śmiało można było powiedzieć, że od Taty oczekiwano najmniej. W pierwszej rundzie grał z Peterem Wrightem. – Wszedłem na scenę z nadzieją na dobry mecz – powiedział kilka lat temu w rozmowie z Zoë George dla portalu Stuff. – Chciałem rzucić maksa na scenie, urwać mu lega…
Jak się skończyło? Triumfem Taty 6:3. Fakt – Szkot przeżywał wtedy wzloty i upadki, ale ta wygrana nie mogła przejść niezauważona. – [Wright, red.] to przemiły facet. Sam siebie zszokowałem. Uścisnąłem mu dłoń, zacząłem pakować lotki, a on poklepał mnie po ramieniu i powiedział: “odwróć się, to twoja publiczność, pomachaj jej” – dodał Tata. Turniej skończył się dla niego na następnej rundzie. Roba Crossa “przeciągnął” aż do decidera, ale w nim lotki meczowej nie otrzymał…
Gratulacje otrzymał jednak ze wszystkich stron, między innymi od Russa Braya. – Jak skończyliśmy mecz, uścisnął mi dłoń i powiedział, że przede mną wspaniała przyszłość. Usłyszeć takie rzeczy z jego ust – to było coś emocjonującego – powiedział.
Powroty i nowe horyzonty
Nowozelandczyk stał się stałym bywalcem rozgrywek World Series. W zeszłym sezonie w domowej imprezie zmierzył się z Lukiem Littlerem. Przegrał 3:6, ale wykręcił najlepszą średnią spośród reprezentantów gospodarzy. W tym sezonie pojawi się w cyklu dwukrotnie, bo poza imprezą w Auckland odhaczy także tę w Wollongong, debiutując w Australian Darts Masters.
W międzyczasie nie próżnował. Wziął udział w mistrzostwach WDF w 2023 roku, ale słowa “wziął udział” tak naprawdę są dla niego krzywdzące, bo dotarł do ćwierćfinału, a przegrał dopiero z ówczesną “jedynką” rankingu i – jak miało się okazać – przyszłym mistrzem świata, Andym Baetensem.
Obecny sezon to pasmo sukcesów. Na własnym podwórku zgarnął już trzy tytuły WDF-owe: New Zealand Open, Canterbury Open i Canterbury Classic. W kwietniu i maju wygrał także dwa turnieje cyklu DPNZ. World Series to tylko kolejny przystanek na trasie, która tym razem jest równa i prosta.
Na co dzień “za kółkiem”
Jak większość darterów – w szczególności tych spoza Europy – na pełnowymiarową karierę Tata pozwolić sobie nie może. Dlatego na życie zarabia jako kierowca ciężarówki. Jak sam mówił – czuje zdenerwowanie, prosząc o dni wolne, ale firma wspiera jego ambicje i nie staje mu na drodze do celu.
Trudno to robić, gdy Jonny ma darta we krwi. Jego ojciec – Ra – był mistrzem Nowej Zelandii, przez to zaraził pasją do sportu syna, który lotki w dłoni miał już w wieku dziewięciu lat. Pierwsze sukcesy osiągnął już jako nastolatek.
– Ojciec zawsze mówił, żebym miał z tego radość. Rzeczywiście – tak jest. Teraz to mój syn patrzy na mnie jak rzucam i ma już swój komplet lotek – powiedział. – Chcę pokazać dziecku, że ma możliwości. Jeśli tylko będzie chciał rzucać, to jest taka opcja.
Jonny Tata w pierwszej rundzie Australian Darts Masters 2025 zagra z Lukiem Humphriesem. Tydzień później ponownie pojawi się na scenie – tym razem przy okazji New Zealand Darts Masters. Transmisje turniejów w PDC.tv, a także za pośrednictwem strony i aplikacji Superbet.
