Perfekcyjne odliczanie – drugi raz tego samego dnia?! 8 dni do mistrzostw świata

Dla Australijczyka były to już drugie mistrzostwa, ale nadal był dosyć anonimowy w świecie PDC. Ponownie do Londynu wybierał się jako kwalifikant, a kartę zawodniczą miał wygrać dopiero w styczniu następnego roku. Jednakże być może jednym z ważniejszych punktów zwrotnych został mecz z Ianem White’em.

Wydawać by się mogło, że nie da się jeszcze bardziej porwać tłumu, który mecz wcześniej świętował rzuconą przez Terry’ego Jenkinsa dziewiątą lotkę. Nic bardziej mylnego. Choć mecz kompletnie nie układał się po myśli Andersona, a jego rywal grał na średniej o kilka punktów wyższej, to jednak The Original został najlepiej zapamiętany z tamtego dnia. Przy wyniku 2-1 w setach dla Anglika Kyle wykrzesał w sobie jeszcze na moment wolę niesamowitej walki. W czwartą partię wszedł perfekcyjnie, od maksa. To samo powtórzył w drugiej kolejce. W tamtej chwili wszyscy zebrani w Ally Pally zaczęli zadawać sobie pytanie: “Czy to w ogóle jest możliwe?” Odpowiedź mogła być tylko jedna. Zamknięcie 141 i druga tego samego dnia dziewiąta lotka na scenie mistrzostw świata.

Niestety był to już ostatni leg, jaki udało się wygrać Australijczykowi w tym pojedynku. Natomiast przed zagoszczeniem się na dobre w PDC miał już tak ikoniczny moment. W nagrodę zabrał połowę z kwoty jaką z początku miał zostać obdarowany Jenkins oraz po wsze czasy zapisał się w historii tej dyscypliny. Na zawsze w naszych sercach – Kyle Anderson.

Klaudiusz Koza