Newsy
Wyprowadzka z Alexandra Palace już niebawem? „Hearn nie widzi ludzi, on widzi funty”
W mediach i różnych dyskusjach już od dłuższego czasu przewija się temat „poszukiwania nowego domu” dla mistrzostw świata PDC. Matthew Edgar uważa, że wkrótce plotki i dywagacje przerodzą się w czyny. Kluczem do tego ma być biznesowy punkt widzenia i – jak twierdzi – miłość Barry’ego Hearna do pieniędzy.

Najlepszym przykładem rosnącego popytu na największą imprezę w sezonie niech będzie tegoroczna sprzedaż biletów. Rekordowe zainteresowanie sprawiło, że wejściówki rozeszły się w dobę. I to nie jest tak, że w poprzednich latach był jakikolwiek problem z zapełnieniem hali. Jeśli ktoś myślał o kupnie biletu w okienku kasowym na 15 minut przed startem sesji, zdecydowanie pomylił mistrzostwa świata w darta z poniedziałkowym meczem drugiej ligi piłkarskiej.
Świadomy tego, jaką marką stała się ta impreza, jest Edgar – były posiadacz karty PDC i trzykrotny uczestnik czempionatu.
– Doszliśmy do punktu, w którym dart sprzedaje się sam. Ludzie mówią: „Jadę na mistrzostwa świata, jadę na darta”. Kupują bilety i rezerwują loty zanim dowiedzą się, kto gra. To nie ma dla nich znaczenia. To jest impreza świąteczna i wielkie wydarzenie – powiedział w rozmowie z Online Darts.
Trudno się z tym nie zgodzić. Nieraz kibice zapytani podczas mistrzostw przez reporterów Sky Sports odpowiadali, że… nie kibicują nikomu i zamierzają się dobrze bawić.
Czas na ewakuację?
Hala w legendarnym Ally Pally, które gości najlepszych zawodników nieprzerwanie od 2008 roku, stała się definitywnie za mała. Jaki kierunek powinny obrać władze PDC? – Muszą zostać w dużym mieście, z dobrymi połączeniami i bazą noclegową. Nie mogą przenieść mistrzostw gdzieś bez hoteli czy transportu. Potrzebne są pociągi, lotniska, transport publiczny. Z tego powodu muszą pozostać w Londynie. Potencjalnie Birmingham mogłoby się sprawdzić, ale myślę, że zostaną w Londynie – uważa Edgar.
Ograniczona liczba biletów względem zainteresowania to według niego także minus pod względem biznesowym. – Wystarczy to sobie wyobrazić. Stoisz na zewnątrz, sprzedajesz bilety, wpuszczasz wszystkich, a potem zamykasz drzwi i mówisz: przepraszam, nic więcej nie zostało. A potem patrzysz na zewnątrz i widzisz, że mógłbyś wypełnić halę dziesięć razy większą – wytłumaczył.
W opinii Edgara, jeden z najważniejszych promotorów darta już niebawem ugnie się pod wizją sowitego zarobku. – Myślicie, że Barry Hearn będzie długo na to patrzył? On nie widzi ludzi, on widzi funty. Jeśli wpuścimy wszystkich, ceny biletów pójdą w górę, a to oznacza wyższe nagrody pieniężne. Korzyści są dla wszystkich. Dla fanów też, bo będą mogli tam wejść i to oglądać. Myślę, że musimy szukać miejsca na co najmniej pięć tysięcy osób – oszacował.
