Newsy

Hat-trick van Gerwena! Holender najlepszy w Newcastle

Pierwsza z czterech ćwiartek tegorocznej fazy grupowej Premier League za nami. Podobnie jak w dwóch ostatnich kolejkach laury zgarnął Michael van Gerwen. W decydującym meczu pokonał Nathana Aspinalla, więc tym samym jedynym zawodnikiem bez punktów pozostaje Peter Wright.

dodane przez
Szymon Miszczak
23 lutego, 2024

Źródło: PDC

Aspinall szukał przełamania i się doczekał. Styl nie był porywający, wręcz skończyło się dotychczas jego najgorszą średnią w tej edycji, ale Michael Smith nawiązał do samego siebie z ostatniego Mastersa – punktacja sporo lepsza od rywala i mimo to nie był w stanie częściej podchodzić do podwójnych. Bullyboy miał niewykorzystaną lotkę meczową, Asp ze swoich skorzystał i na jego koncie pojawiły się pierwsze punkty.

Czego zabrakło tym razem – to pytanie mógłby sobie zadać Luke Humphries. Było niemal 100 procent na kończeniach, były potrójne, więcej lepszych kolejek od Roba Crossa. To najważniejsze momentum było jednak po stronie byłego mistrza świata, który sprawił, że aktualny przegrał trzeci mecz pośród elitarnej ósemki po deciderze. Co ciekawe, gdyby je wygrał, miałby minimum pięć “oczek” więcej w ligowej tabeli.

Peter Wright przypomniał nam, że potrafi na scenie rozgrywać świetne spotkania. W połączeniu z genialnym Lukiem Littlerem, dali przednie widowisko. Dwanaście maksów, zamknięcie ze 170 Littlera i ostatecznie, mimo tego że Snakebite był blisko, to siedemnastoletnia sensacja wydłużyła serię jego porażek w Premier League do siedmiu, licząc też te z zeszłego roku.

Na zakończenie ćwierćfinałów finaliści zeszłej edycji w postaci Gerwyna Price’a i Michaela van Gerwena postanowili nie być gorsi od innych. Zwłaszcza Holender wziął występy poprzedników do serca i od początku do końca grał na fantastycznym poziomie. Szybko odsadzony wynikowo Iceman jeszcze próbował powalczyć, ale obrońca tytułu ugasił jego zapędy trafioną podwójną szesnastką na mecz.

W pierwszym półfinale Aspinall wykorzystał moc na potrójnej dwudziestce i tam głównie budował przewagę nad Crossem. Jego zapędy powstrzymywały podwójne, które wciąż pozostają bolączką w grze triumfatora World Matchplay. Pomimo tych słabości obronił się przed Crossem i z dużo lepszą dyspozycją w porównaniu do batalii ze Smithem awansował do finału.

Pierwsza część drugiego półfinału bardziej przypominała to, co oglądaliśmy pomiędzy Littlerem i van Gerwenem w Bahrajnie. Pierwsza obudziła się holenderska maszyna, szybko do tego poziomu doszusował Anglik i znów pełne emocji i pomyłek na dablach zwroty akcji zaniosły nas do jedenastej partii. Tam Mighty Mike klasycznie dla siebie mimo ustawionego na podwójnej rywala, zakończył 90 punktów przez double-double i ponownie miał szansę zgarnąć pięć punktów.

Finał miał bardzo podobny przebieg do tego co van Gerwen zagrał w ćwierćfinale. Szybka przewaga, potem obniżenie lotów i gonitwa w tym przypadku Aspinalla za wynikiem. Był dużo bliżej niż wcześniej Price, miał lotki na decidera, ale ich nie wykorzystał. Więcej pomyłek trzykrotnego mistrza świata się nie doczekał, tym samym trzecia noc z rzędu i powiększenie punktowej przewagi nad resztą stawki stały się faktem.