Obserwuj nas

PDC

“Andy Callaby – remember the name”. Historia największej sensacji na kartach World Grand Prix

Podwójna na wejście, sety w miejsce legów i bardzo krótki format pierwszej rundy – wszystkie te czynniki sprawiają, że World Grand Prix lubi płatać figle faworytom. Dosadnie przekonał się o tym nawet Phil Taylor. W 2004 roku padł ofiarą największej sensacji w prawie 30-letniej historii imprezy – a kto wie, czy nie największej sensacji w historii darta jako takiego.

World Grand Prix 2024
Andy Callaby - człowiek znikąd, który zatrzymał Phila Taylora (fot. PDC / Sky Sports)

Powiedzieć, że dart był zdominowany przez jednego człowieka, to jak nie powiedzieć nic. Na przełomie wieków – w czasach, gdy grano rzadziej niż teraz – stało się normą, że Phil Taylor przegrywa maksymalnie parę razy w roku – nie częściej. Wprawdzie archiwa są nieco wybrakowane, ale wystarczy rzucić okiem na dane z Darts Orakel, by otrzymać obraz sytuacji.

Idąc za tym źródłem, w 2005 roku bilans Taylora wyniósł 92-5. W 2004: 33-6. W 2003: 31-4, w 2002: 37-2. Jeśli współcześnie dart staje się nudny, gdy ktoś wygrywa trzy turnieje z rzędu, dwie dekady temu rozstrzygnięcia były zerojedynkowe: albo z tytułem wraca Taylor, albo ktoś inny. Anglik wyprzedził swoją epokę o dobre 15 czy 20 lat – zupełnie jakby został sztucznie wtłoczony do ówczesnej symulacji.

Do World Grand Prix w 2004 przystępował jako obrońca tytułu. Ba! Przystępował jako pięciokrotny triumfator, mimo że odbyło się zaledwie sześć edycji. Taylor wygrywał w latach 1998-2000 oraz 2002-2003. Na koncie miał też 11 tytułów mistrza świata i siedem tytułów w World Matchplay. Obie te imprezy wygrał również parę miesięcy przed Grand Prix. The Power siał spustoszenie.

 

Zagadkowy kwalifikant

Żeby kibicom niechętnym Taylorowi zrobić jeszcze bardziej na przekór, historia jego rywala z pierwszej rundy stanowiła zupełne przeciwieństwo słowa “dominator”. Zacznijmy od mocnego stwierdzenia: Andy Callaby do dziś nie ma strony na angielskiej Wikipedii. Kto zaś śledzi to i owo, pewnie zdaje sobie sprawę z prostej zależności: jeśli nie masz własnej strony na angielskiej Wikipedii, to prawdopodobnie nie grałeś w darta na poważnym poziomie.

Dla znakomitej większości telewidzów Callaby był człowiekiem znikąd. Do World Grand Prix nie przystąpił jako triumfator czegokolwiek znaczącego – mniej niż tydzień wcześniej przegrał dwa turnieje podłogowe, kończąc na fazie last 128. Dziś ciężko o znalezienie jakiegokolwiek eventu, w którym wystąpiłby przed 2004 – jego “zawodowe” zarobki w funtach byłoby można policzyć bez wchodzenia w rejony czterocyfrowe.

W tym miejscu rodzi się więc pytanie: jak to możliwe, że Anglik w ogóle wystąpił w World Grand Prix? Odpowiedź stanowią kwalifikacje dla członków PDPA. Wówczas struktura turniejów PDC była zupełnie inna niż teraz – do WGP dało się dostać, nie mając wielkich osiągnięć.

Niemniej – Callaby’emu trzeba oddać, że pewne oznaki dobrej formy prezentował jeszcze przed tym turniejem. Uwagę zwraca zwłaszcza czerwcowy półfinał Sheppey Darts Classic, gdzie po drodze pokonał Terry’ego Jenkinsa czy Alana Warrinera-Little. Nazwiska nieprzypadkowe – Warriner-Little do dziś dzierży rekord najwyższej średniej w dziejach WGP (106,45 z 2001 roku).

 

“Remember the name…”

Kogo by jednak Callaby nie pokonał, przeciwko Taylorowi nie dawano mu najmniejszych szans. Dominator-terminator tamtego okresu zwykł rozjeżdżać światową czołówkę, więc co dopiero mówić o nieznanym kwalifikancie.

A jednak – zrealizował się scenariusz, który zrealizować się nie miał prawa. 39-latek wygrał 2:0, osiągnął fenomenalną jak na tamte czasy i format średnią 91,26, a wszystko zwieńczył checkoutem ze 145. W drugim secie nie oddał Taylorowi nawet lega.

O ile w przypadku tego typu niespodzianek często bywa, że to faworyt miał słaby dzień, tak tutaj – mimo gorszej niż zwykle dyspozycji mistrza świata – nie da się nie docenić klasy outsidera. Jeśli szukamy największej sensacji w historii World Grand Prix, ten mecz jest bezpieczną opcją. Zresztą, to także mocny kandydat do miana największej sensacji w dziejach darta jako takiego. Identycznie odebrali to sami komentatorzy podczas transmisji na żywo.

 

 

Callaby nie bał się nikogo – widać to zarówno po grze, wyrazie twarzy, jak i ówczesnych wypowiedziach.

– Nie ma powodu, dla którego nie miałbym wygrać całego turnieju. To był mój pierwszy raz na telewizyjnej scenie i nie poszło mi najgorzej. Teraz w pokoju graczy będę całkiem popularny – Wayne Mardle już odpadł, John Part także. Nikogo się nie boję. Mogę wygrać cały turniej, w końcu dopiero pokonałem najlepszego gracza na świecie.

I trzeba mu oddać, że w tamtym turnieju coś z tych zapowiedzi wyszło. Wprawdzie nie zgarnął on pełnej puli (w przeciwnym razie pewnie doczekałby się strony na Wikipedii), ale zdołał wygrać jeszcze jeden mecz. W całkiem niezłym stylu (82,53, 3:2) pokonał Dennisa Priestleya. Jasne – w ćwierćfinale przy jego średniej pojawiła się szóstka z przodu, a Warriner-Little nie pozwolił mu na więcej niż seta, ale ćwierćfinał i tak stanowił wynik grubo ponad oczekiwania.

Po takim wyczynie można było tylko ze zniecierpliwieniem wypatrywać tego, co przyniesie przyszłość.

 

Forget the name?

Niestety – przyszłość nie była równie kolorowa. Nie jest może tak, że z dzisiejszej perspektywy ocenilibyśmy Callaby’ego jako gracza bardzo słabego – wprawdzie przegrywał więcej meczów niż wygrywał, ale nadal stać go było na pewne sukcesy. W 2005 zanotował półfinał turnieju Players Championship. Dotarł też do last 16 Las Vegas Desert Classic – ówczesnego majora. Samo World Grand Prix nie było nawet jedynym dużym ćwierćfinałem w jego karierze – tę samą rundę osiągnął podczas UK Open 2006.

Niemniej – od 2007 wzwyż ciężko powiązać go z jakimkolwiek ważniejszym występem. Okazjonalnie pojawiał się w turniejach podłogowych, lecz bez większych sukcesów. Ostatni zarejestrowany występ zaliczył 15 lat temu. Aktualnie notuje passę sześciu przegranych spotkań z rzędu.

– Jest świetny, robi wszystko dobrze – usłyszał od Taylora po największym zwycięstwie w karierze. – Gra staje się coraz cięższa. Ja staję się coraz starszy, a rywale są coraz młodsi. Coś muszę teraz zrobić. Mianowicie – wrócić do tarczy treningowej i ciężko pracować.

Od tamtej chwili Taylor wygrał World Grand Prix jeszcze sześć razy. W sumie wznosił tytuł jedenastokrotnie – rekord pozostaje niezagrożony do dziś.

 

ZOBACZ TEŻ
World Grand Prix 2025 - terminarz, transmisja, kto zagra?
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama