Obserwuj nas

Felietony

Był mistrzem, został nikim. Wzlot i upadek Teda Hankeya

Najbardziej rozpoznawalny moment w karierze Teda Hankeya to monolog podczas International Darts League 2006. Kończąc lega Anglik pyta, czy kieruje nim on sam, czy też władzę sprawuje diabeł. Hankey’owi wydaje się, że to on. Niestety, tylko wydaje.

Ted Hankey (fot. Chesire Police / PDC)

Dart jest dyscypliną, która śmiało może konkurować o miano najbardziej pokaźnego gabinetu osobliwości. Nieco nieformalna atmosfera, bliski kontakt z kibicami, a także – przez lata – alkohol i inne używki sprzyjały powstawaniu historii nieprawdopodobnych. Część zawodników pojęła również, że im bardziej jesteś charakterystyczny, tym większe masz szanse na znalezienie atrakcyjnego sponsora.

Ted Hankey nie stanowił wyjątku od reguły. Anglik – odnoszący największe sukcesy w BDO – przez lata był znany jako The Count. Postać bardziej wampiryczna niż ludzka. Wchodził na scenę w charakterystycznej pelerynie, nieprzyzwoicie rozpiętej koszuli, której wcięcie kończyło się tuż nad sporym, piwnym brzuchem, a także z zestawem równie szokujących lotek. Przez lata używał 13-gramowych, co tylko podkreślało wyjątkowość Hankeya wśród osób bardziej rozeznanych w temacie.

Jakby tego było mało, Anglikowi sprzyjało fizis. Niewysoki, z rondem na środku głowy, jednocześnie zaczesany do tyłu, nadużywający brylantyny. Z twarzą człowieka w istocie pochodzącego ze Stoke, a nie centrum Londynu, a także naturalną charyzmą, był idealnym materiałem na postać ikoniczną w kręgach darterskich. Ba! W pewnym momencie Hankey ten status osiągnął, ale spadł z wysokiego konia. Obecnie jest po prostu nikim.


Niepokorny mistrz

Sportowa kariera Hankeya podzielona jest między BDO, PDC i WDF. Jako się jednak rzekło, realne sukcesy odniósł tylko w pierwszej federacji, a konkretnie w pierwszej przygodzie z nią, obejmującej lata 1996-2012. W PDC nie miał szans na rywalizację o najważniejsze laury, rzucał zwyczajnie za słabo. Najbardziej leżał mu Grand Slam, gdzie dwukrotnie dotarł do ćwierćfinału.

Niewykluczone, że wyniki w PDC byłby lepsze, gdyby nie mikroudar, jakiego Anglik doznał w starciu z Michaelem van Gerwenem podczas potyczki w 2012 roku. Przegrał wówczas 0-5 przy zawstydzającej średniej 59,67. Przez trzy następne miesiące nie grał w darta, wziął urlop, aby nieco skupić się na podupadłym zdrowiu. Był przecież, wbrew swojej aparycji, człowiekiem dość młodym, 44-letnim. Lata nadużywania alkoholu i nikotyny zrobiły jednak swoje.

Rewelacyjny reportaż Sports Illustrated opisuje nawyki zawodników na początku XX wieku. Darterzy są przedstawieni jako grupa kolektywnie mająca problem z używkami. Hankey, siedzący w barze przed półfinałowym spotkaniem mistrzostw świata 2001, został sportretowany jako “posąg Pijaka dłuta Augusta Rodina”. Anglik znieczulał się kolejnymi dawkami alkoholu nawet trzydzieści minut przed pojedynkiem z Andym Fordhamem. Ten zaś w niczym nie zamierzał ustąpić Hankey’owi. Maraton alkoholowy rozpoczął kilkanaście godzin przed meczem, do tarczy rzucił dosłownie sześć razy. Zapytany przez Steve’a Rushina, czy często trenuje, odpowiada: “Nie. Piję”.

Hankey ten mecz wygrał. Drugi raz z rzędu awansował do finału mistrzostw świata, ale z Johnem Waltonem już sobie nie poradził. Niemniej, był wówczas jednym z najlepszych zawodników całej BDO. Bez tego nie byłby w stanie ograć Raymonda van Barnevelda w ćwierćfinale, a w finale poprzedniej edycji Ronniego Baxtera, czyli turniejową “dwójkę”. Nikt nie zakładał, że w 2001 roku The Count rozegra jeden ze swoich ostatnich udanych turniejów mistrzowskich.


W kolejnych latach Hankey konsekwentnie musiał jednak uznawać wyższość rywali. Odjechali mu Van Barneveld, Gary Anderson, Martin Adams, mistrzem został nawet Fordham. The Count, chociaż czasami był wysoko rozstawiony, nie potrafił dotrzeć do półfinału. W 2008 roku odpadł w ćwierćfinale z Simonem Whitlockiem i przed kolejną edycją brakowało go w gronie faworytów do tytułu. Wskazywano raczej na Andersona, Adamsa, Marka Webstera, może Scotta Waitesa. Żadnemu z nich się nie udało.

Webster odpadł już w II rundzie, Waites oraz Anderson w ćwierćfinale. W półfinale The Count rozprawił się z Adamsem, który rozpaczy szklanki ze złości pękającej mi w dłoniach. Hankey sensacyjnie trafił do decydującego pojedynku, gdzie czekała na niego inna niespodzianka, czyli Tony O’Shea. Starszy z Anglików dopiero rozpoczynał swój najlepszy okres, Hankey zaś pragnął powrotu na tron. Zwyciężyła wola The Counta. Mistrz z 2001 roku wygrał maraton, szaloną próbę nerwów, pojedynek nie tylko z rodakiem, ale i samym sobą. Finał w 2009 roku, naznaczony wieloma błędami z obu stron, trwał blisko dwie i pół godziny. 


Po zakończeniu meczu Hankey zdradził, że rzucił alkohol. Przyznał się do palenia papierosów, ale wyglądają one na jedyny problem powracającego mistrza. Niestety, okazuje się to tylko złudzeniem. Nawet mikrozawał nie niszczy The Counta w taki sposób, jak on sam.


Na dnie

W 2022 roku Hankey był postacią wciąż rozpoznawalną, ale funkcjonującą poza głównym obiegiem darta. Określano go jako legendę, ikonę, jednocześnie człowieka spłukanego od czterech lat, a przy tym bohatera memów. Słynny monolog z International Darts League 2006 – “mam ochotę na podwójną dwunastkę, czy podwójną ósemkę? Kto mną kieruje? Ja czy diabeł? Chyba ja. Dziewiątka, podwójna ósemka, uścisnąć mu dłoń” – żyje własnym życiem, wykracza daleko poza “bańkę”. Niestety, wplecenie w monolog symbolu piekła jest też ponurym proroctwem.


Hankey okazał się ucieleśnieniem zła. Wypracowany status stracił wulgarnie, brutalnie. W marcu 2022 roku został oskarżony o napaść seksualną na kobietę poniżej 18. roku życia. W maju skazano go na dwa lata pozbawienia wolności, na dziesięć lat wpisano do krajowego rejestru przestępców seksualnych. Diabeł przejął kontrolę. Hankey upadł ostatecznie.

Sąd był poirytowany zachowaniem dwukrotnego mistrza świata, BBC podało, że podczas rozprawy nie wykazywał skruchy i najpewniej nie przyznałby się do przestępstwa, gdyby nie dowody w postaci materiału wideo. Ofiara przyznała, że występuje u niej zespół stresu pourazowego. Żona wniosła o rozwód. Trójka dzieci ucięła kontakt. Sędzia zapowiedział zaś, że Hankey już nigdy nie zagra w darta w telewizji. I miał rację. The Count przepadł, stał się persona non grata w środowisku. Jego nazwisko wywołuje dreszcze, ale już nie te, które towarzyszyły wchodzeniu na scenę w nietypowym anturażu.

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama