Newsy
Heta o czasie w domu i trudnych wylotach do Europy. “To jak rozdrapywanie ran”
Od kilku lat Damon Heta jest niepodważalną “jedynką” australijskiego darta. Przy okazji turniejów World Series rozgrywanych w Oceanii przyznał, jak bardzo cieszy się na powrót do ojczyzny. Ma jednak świadomość, że to tylko krótki epizod i lada moment czeka go wyjazd do Wielkiej Brytanii.

Gra na najwyższym poziomie, wiąże się dla Damona Hety ze sporym poświęceniem. Na co dzień bowiem żyje w Wielkiej Brytanii, z dala od rodziny. Oczywiście, taka decyzja jest w pełni zrozumiała, ze względu na fakt, iż ciągłe podróże na linii Australia – Europa, zrujnowałyby zarówno stan portfela jak i formę The Heata.
Sam zawodnik przyznał jednak, że cieszy się życiem zawodowego dartera i ani myśli na nie narzekać. – Za każdym razem opuszczanie rodziny jest jak rozdrapywanie ran. Szybki uścisk, wyjście z domu, wejście do taksówki i pewnie uronienie paru łez… ale nie mówcie nikomu. W tej chwili jednak żyję wymarzonym życiem. Granie w darta jest przecież lepsze niż praca na dachach, a do tego mogę zwiedzać świat. Mam naprawdę dobre życie. Jeśli marudzę o takich drobiazgach, to znaczy, że wszystko jest w porządku.
Damon Heta Talks SACRIFICES Of Moving Life From Australia to UK
— Darts Now (@DartsNow_) August 15, 2025
"I'm living the dream… I'm playing darts for a living, it beats roofing.
"I've got a really good world going on. My problems are the small things in the world." pic.twitter.com/upEOzNomMk
Australijczyk podkreślił, że cieszy się na coroczny powrót na antypody w tym terminie, związany z rozegraniem turniejów World Series. – Jestem naprawdę wdzięczny, że co roku możemy zagrać tutaj. To podróż do domu, w którą zawsze wyruszam wcześniej. Opuściłem dwa turnieje [PC22 i PC23 – red.], które i tak oglądałem jak idiota. Powinienem był ten czas spędzać z rodziną i przyjaciółmi.
– Każdą absencję traktuję jako straconą szansę, tak już mam. Powinienem robić sobie wolne, pewnie byłoby to lepsze dla mojej psychiki, ale taki już jest mój etos pracy – dodał.
Kwestia poświęcenia
Niedawno o problemach z podróżami dla zawodników z Oceanii opowiadał Ben Robb. – Najtrudniejsze jest to, że mam trójkę dzieci i za każdym razem, gdy wyjeżdżam, mam z tyłu głowy, że je opuszczam. Ponadto dodał, iż w jego przypadku cała przeprawa do Europy, np. na mistrzostwa świata czy Q-School trwa ponad trzydzieści godzin.
W tej sprawie głos zabrał również Heta. – Ja nie mam dzieci i nie planuję ich mieć, tak samo moja żona, więc ominęła mnie jedna z największych przeszkód. Ale spójrzcie na innych, jak Haupai czy GG [Gordon Mathers – red.]. Jeśli masz dzieci, szczególnie małe, to jest to ogromne wyzwanie. Jest wiele rzeczy, na których musisz polegać. a do tego sprawić, aby dart stał się źródłem utrzymania.
– Nie chcę mówić, że miałem szczęście, ale ciężko pracowałem i od razu odniosłem kilka zwycięstw. Moja kariera pięła się w górę i wszystko dobrze się ułożyło. A oni? Mają trudniej… muszą więcej poświęcić i często znajdują się w gorszej sytuacji. To ich trzeba zapytać, co się dzieje, gdy sprawy nie układają się tak, jak powinny – podsumował.
Tuż po World Series of Darts w Oceanii, Heta powróci do Wielkiej Brytanii. W dniach 25-26 sierpnia przystąpi bowiem do kolejnych odsłon Players Championship.
