Newsy

Hit w ćwierćfinale, sen Edhouse’a trwa! 3. runda w Kiel bez sensacji

Popołudniowa sesja European Touru przyniosła ostateczne rozstrzygnięcia co do tego, kto awansował do najlepszej ósemki turnieju w Niemczech. Średnich 100+ poza jednym meczem nie uświadczono, ale kibice mogli obejrzeć kilka zaciętych starć na dobrym poziomie. Następstwem tego będzie sesja wieczorna obfitująca w aktualnie topowe nazwiska, w tym o starcie rankingowej jedynki z trójką.

dodane przez
Szymon Miszczak
12 maja, 2024

Źródło: PDC

Reprezentanci Premier League wykonali swoje zadanie, choć oboje na przeciwległych biegunach. Michael van Gerwen męczył się w starciu z Andrew Gildingiem, na początku mu to jeszcze uchodziło płazem, lecz z czasem rywal poprawił grę, a sam MvG notował mnóstwo pomyłek sektorowych i pomyłek na doublach. Ostatecznie jednak w swoim stylu zakończył rywalizację, 12. lotka po finiszu Bull-Bull-D16. Chwilę słabości miał Luke Humphries, lecz całościowo pokazał moc. Ross Smith górował nad rywalem w kolejkach 140+, natomiast mistrz świata swoją wyższość upatrzył w 180-tkach. Smudger gonił wynik, ale ostatecznie mimo presji ze strony Smitha, światowa jedynka 14. lotką zapewniła sobie awans do ćwierćfinału, w którym dopiero drugi raz w 2024 roku poza Premier League zmierzy się z van Gerwenem.

Swoje zrobił Danny Noppert, bedąc zdecydowanym faworytem batalii z Franzem Rotzschem. Lokalna publiczność nie zrobiła wiele by wesprzeć Niemca, który w pierwszych legach został odsadzony przez Holendra. Były triumfator UK Open potem obniżył loty, ale mógł sobie na to pozwolić. Pewne double (6/9), pewna wygrana i czwarty raz The Freeze zagra w ćwierćfinale tegorocznego ET. Pierwszy raz w tym roku i drugi w karierze w niedzielnej sesji wieczornej pojawi się Mike De Decker. Damon Heta ponownie nie przełożył sobotniej formy na niedzielny mecz i jego średnia nie zbliżyła się nawet do wartości 90-punktowych. Belg to wykorzystał, więcej podejść 140+, więcej 180-tek, 6/9 na doublach, i pierwszy półfinał na europejskiej scenie w 2024 roku dla niego lub Nopperta stanie się faktem.

Jakby to nie zabrzmiało, swoje też zrobił Ritchie Edhouse. Przy obecnych standardach gry obu zawodników, to Anglik był faworytem i z tej roli się wywiązał. Trzeba oddać Ricardo Pietreczko, że postawił twarde warunki, ale to momentum było po stronie Madhouse’a. Robił odpowiednie rzeczy w odpowiednich momentach, korzystając z tego, że Pietreczko nie wypracował żadnej przewagi w pierwszej części meczu. Po stronie Roba Crossa z kolei było otwarcie pierwszego i decydującego lega. Ani razu on, ani Stephen Bunting się nie przełamali, grając przy tym świetnie, ale Cross był za mocny w decydującej partii, zakończył ją tak jak każdą inną w pięciu podejściach do tarczy. Voltage i Edhouse tak jak Humphries i van Gerwen, zanotują drugie spotkanie w tegorocznym cyklu, pierwsze wygrał 6:4 Ritchie Edhouse.

Dla Daryla Gurneya mógł to być kluczowy mecz, w kontekście walki o World Cup of Darts. Długi czas wszystko układało się, jak należy, była pewność przy kończeniach, był przeciwnik mylący sektory. Z czasem jednak Ryan Searle się przebudził, zaczął wykorzystywać swoje szanse, i co kluczowe trochę odstawiać Gurneya na punktacji. W deciderze Irlandczyk z północy spudłował lotkę meczową, Heavy Metal swoje wykorzystał i drugi raz pokonuje SuperChina na dystansie 11 legów. Na koniec sesji Joe Cullen wrócił do swojej nieregularności, a Madars Razma zagrał mniej więcej to co w starciu z Chisnallem. Anglik jednak łatwo skóry nie sprzedał i dopiero w deciderze skapitulował na rzecz Łotysza, który tak jak De Decker, drugi raz w karierze awansował do najlepszej ósemki turnieju European Touru.