PDC
Pierwszy Polak w Ally Pally. Jak wyglądał debiut Kciuka w MŚ PDC?
Krzysztof Ratajski to niewątpliwie najwybitniejszy i najbardziej utytułowany polski darter. Jednak gdy baczniej przyjrzymy się początkom naszych rodaków w PDC, to zauważymy, że pierwsze szlaki przecierali inni gracze. Pierwszy posiadacz karty PDC? Tytus Kanik. Pierwszy Polak na mistrzostwach świata? Krzysztof Kciuk. Jak wyglądał jego debiut na tej imprezie, który miał miejsce w 2009 roku?
Tytułem uzupełnienia wstępu warto dodać, że Rataj nie zawsze był drugi w PDC, gdyż przecież jako pierwszy Polak wygrał turniej, a mowa tu o kwalifikacjach do UK Open w 2018 roku, gdzie pokonał w finale Daryla Gurneya 6:4. Ponadto, to właśnie Krzysztof Ratajski i Krzysztof Kciuk jako pierwsi reprezentowali Polskę w World Cup of Darts. Zatem to też nie jest do końca tak, że Polish Eagle był w PDC jak Adaś Miauczyński – zawsze drugi. Aczkolwiek niektórzy do tej pory mogli mylnie myśleć, że przed Ratajskim nie było nikogo…
Polak na MŚ PDC – jak do tego doszło?
Kciuk awansował na tegoroczne mistrzostwa świata PDC poprzez polskie kwalifikacje, które odbyły się w połowie listopada w Tarnowie Podgórnym. W finale pokonał Adriana Sawińskiego 6:1. W pierwszej rundzie MŚ PDC 2026 zmierzy się z Irlandczykiem Williamem O’Connorem. To stanie się 19 grudnia w sesji wieczornej.
Dla doświadczonego polskiego zawodnika będą to trzecie mistrzostwa świata PDC. Pierwszy raz zagrał na nich 16 lat temu i – podobnie jak teraz – awansował dzięki wygranej w polskim kwalifikatorze.
Pewnie zastanawiacie się, dlaczego w 2009 roku było zarezerwowane jedno miejsce dla polskiego zawodnika w mistrzostwach świata PDC, skoro wcześniej darterzy z naszego kraju nie mieli żadnej styczności z organizacją? Otóż wtedy jej włodarze chcieli wyjść szerzej z najważniejszą imprezą i dotrzeć do rynków, które nie mają silnych tradycji darterskich, a widać w nich spory potencjał nie tylko sportowy, ale i kibicowski.
Dlatego w MŚ PDC 2010 uszykowano aż 16 miejsc dla zawodników, którzy dostawali się do imprezy poprzez regionalne kwalifikacje. W większości przypadków padło na krajowe kwalifikatory patrz. Polska, Irlandia, Japonia, Filipiny, Rosja, Dania, Szwecja, Niemcy, Chiny, Finlandia, Nowa Zelandia, RPA i Hiszpania.
Jednakże tych szesnastu graczy nie przystępowało do rywalizacji od pierwszej rundy głównego turnieju, ale najpierw musieli przejść jeszcze przez rundę wstępną, która była rozgrywana w formacie “najlepszy z siedmiu legów”. Warto zaznaczyć, że ci darterzy byli pełnoprawnymi uczestnikami mistrzostw świata, grali na głównej scenie i ich mecze były transmitowane w telewizji.
Kciuk 23 listopada 2009 roku bez większych problemów przebrnął przez krajowe kwalifikacje, pokonując w finale Tomasza Mikołajczyka 6:1 i tym samym napisała się historia – Polska po raz pierwszy miała przedstawiciela w mistrzostwach świata PDC.
– Szczerze – to było to tak dawno, że niewiele z tego pamiętam. Było kilka turniejów kwalifikacyjnych i turniej finałowy. Na pewno wielka radość towarzyszyła mi z tej wygranej, bo nikt z Polski wcześniej nie grał na scenie Ally Pally. Było to duże wyróżnienie, ale też wielka niewiadoma i stres, bo nie wiedziałem, co mnie tam czeka. Miałem tylko jakieś ogólne wyobrażenie, oglądając mistrzostwa na niemieckim DSF – powiedział Kciuk dla Łączy Nas Dart.
Niestety, już w kolejnych latach nie było polskiego kwalifikatora. Była to jednorazowa akcja. PDC ciągle kombinowała i w sumie wciąż to robi przy zasadach kwalifikacji. Na kolejny występ Polaka w Ally Pally musieliśmy czekać aż do 2017 roku, kiedy to pierwszy raz awans uzyskał Krzysztof Ratajski (dzięki pierwszemu miejscu w rankingu Eastern European PDC Pro Tour). Co ciekawe, właśnie od edycji MŚ PDC 2018 nieprzerwanie rok w rok mamy przynajmniej jednego reprezentanta w stawce.
Leg, który można oprawić w ramkę
Kciuk już w tamtym okresie był jednym z najlepszych polskich darterów, choć częściej grał wtedy w softową odmianę dyscypliny, gdzie osiągał niemałe sukcesy, chociażby trzecie miejsce w mistrzostwach Europy w 2006 roku.
Wracając jeszcze na chwilę do polskiego kwalifikatora do mistrzostw świata PDC 2010… Ratajski nie brał udziału w turnieju, gdyż był związany z BDO, która na tamten moment miała solidną pozycję na rynku, a sam Rataj osiągał już w niej pierwsze sukcesy – wygrane turnieje Denmark Open 2008 i Czech Open 2009. Z kolei w grudniu 2008 roku jako pierwszy Polak awansował na mistrzostwa świata BDO.
Przejdźmy jednak już do imprezy właściwej, czyli MŚ PDC 2010. Jak je wspomina Kciuk? – Najbardziej zaskoczyła mnie pogoda, a w zasadzie nie tylko mnie, ale też londyńczyków (śmiech). Sypnęło śniegiem kilka centymetrów i miasto było sparaliżowane. Na trzy godziny przed moim meczem poszedłem na recepcję zamówić taksówkę i otrzymałem informację, że czas oczekiwania to jakieś 4 godziny. Szybko padła decyzja, że idziemy na pieszo, a było to kilka kilometrów. W tamtym czasie Internet mobilny nie był jakiś rewelacyjny, mapy Google działały kiepsko. Po drodze trochę się zgubiliśmy. Pamiętam przeprawę przez park w okolicy Ally Pally w śniegu i presję czasu, ale jakoś udało się dotrzeć na miejsce.
Kciuk w rundzie wstępnej trafił na innego debiutanta – Harukiego Muramatsu. Japończyka, który też więcej czasu spędzał przy elektronicznej odmianie darta. Mecz na głównej scenie w Alexandra Palace zapowiadał, a następnie go sędziował, legendarny Russ Bray. Zarówno mistrz ceremonii jak i komentatorzy spotkania mieli ogromne kłopoty z wypowiedzeniem nazwiska polskiego dartera. Co więcej, na Kciuku polegli nie tylko ci, co władają słowem mówionym, ale także pisanym…
Otóż do teraz na oficjalnej stronie PDC widnieje artykuł opisujący historyczny awans Polaka, który jest zatytułowany: “Kcuik Wins Polish Qualifier”. Dodajmy, że to nie była literówka, bowiem ten błąd powtarzał się również w środku tekstu kilkukrotnie.

Kciuk był zatem – można rzec – postrachem brytyjskich mediów, a po pierwszym rozegranym legu w Ally Pally wydawało się, że może też okazać się zmorą dla innych zawodników. Na dzień dobry w pierwszym podejściu rzucił 100, po chwili dorzucił 180, a po dziewięciu wyrzuconych lotkach miał do końca 140. I co z tym zrobił? Oczywiście, że to zamknął! Leg zakończony w dwunastu rzutach. Japończyk był daleko w lesie, na liczniku miał bowiem 251, gdzie trzeba zaznaczyć, że to rywal Krzysztofa rozpoczynał rywalizację.
Wejście w mecz wręcz wymarzone. Od razu przełamanie i to w takim stylu. – Faktycznie, pierwszy leg zagrany perfekcyjnie, ale co stało się później, ciężko mi wytłumaczyć. Ten mecz w moim odczuciu trwał tylko sekundy. Ledwie się rozpoczął, a już się skończył – wspomina The Thumb.
Zatem, co stało się w dalszej części spotkania? Nagle seriami zaczęły pojawiać się kolejki bez potrójnych, a do tego wkradały się pomyłki sektorowe i na tym skorzystał Muramatsu, który nie grał nic wielkiego, ale przede wszystkim był skuteczny na podwójnych (4/9; 44%, z czego trzy lotki meczowe zmarnował w ostatnim legu) i dorzucał w kluczowych momentach niezłe kolejki. Wystarczy tylko napomknąć, że trzecią partię rozpoczął od czterech perfekcyjnych rzutów, a zakończył ją 16. lotką.
Mecz ostatecznie padł łupem Japończyka (śr. 75.98), który wygrał 4:1. Polak zagrał z średnią 76.28, a jego skuteczność na podwójnych wyniosła aż 50%, z tym że tylko dwukrotnie mierzył się z podwójnymi.
– Ciężkie chwile były kilkanaście minut przed wyjściem na scenę. W pomieszczeniu do treningu spojrzałem na ekran, gdzie był transmitowany mecz, po którym to ja miałem grać. I zdałem sobie wtedy sprawę, że za chwilę tam wychodzę i troszkę mnie to sparaliżowało. Pierwsze rzuty rozgrzewkowe na scenie skierowałem w okolice środka, chciałem po prostu trafić w tarczę (śmiech). To był taki poziom stresu. Myślę, że największe znaczenie miał tu brak ogrania w podobnych wydarzeniach – zaznaczył Kciuk.
A czy występ na mistrzostwach świata PDC odbił się w tamtym czasie szerszym echem w Polsce? – Nie odczułem większego zainteresowania czy korzyści, a wręcz odwrotnie (śmiech). Np. był problem, żeby dopuścić mnie do pewnych zawodów organizowanych w Polsce, bo nagle stałem się “zawodnikiem PDC”. Ogólnie nic znaczącego nie wydarzyło się w związku z tym występem. Żadnych sponsorów czy jakichś benefitów z tego tytułu nie było. W tym roku już za sam udział jest dość pokaźna suma. Wtedy występ w mistrzostwach i nawet wygranie pierwszego meczu nie dawało mi żadnych korzyści finansowych, takie były zasady kwalifikacji – opowiada.
Po 14 latach w 2023 roku roku Kciuk wrócił na mistrzostwa świata PDC, dzięki wygranym kwalifikacjom dla Europy Wschodniej. W 1. rundzie MŚ trafił na utalentowanego Connora Scutta, który tego dnia był świetnie dysponowany (śr. 95.97 i 64% podwójne) i mimo że Polak zaprezentował się z całkiem niezłej strony (śr. 91.82 i 30% na podwójnych), nie był w stanie zagrozić rywalowi. Mecz zakończył się wynikiem 3:0 w setach.
Jak tym razem poradzi sobie Polak w Alexandra Palace? Do trzech razy sztuka? Odpowiedź poznamy już dziś. Starcie Kciuka z O’Connorem będzie pierwszym spotkaniem w sesji wieczornej. Transmisja w TVP Sport, PDC.tv oraz Superbet.








