Newsy
Lukeman pewny siebie przed półfinałem. “Nikogo się nie boję”
Piękny sen Martina Lukemana w Grand Slam of Darts trwa dalej. Anglik pokonał Roba Crossa, awansując tym samym do półfinału turnieju telewizyjnego, co jest największym sukcesem w jego karierze. Droga do tego etapu turnieju nie była łatwa, jednak mimo to zdołał pokonać wyżej notowanych rywali. Po wygranym ćwierćfinale stwierdził, że nie ma takiego przeciwnika, którego by się obawiał, wyrażając jednocześnie nadzieję, że w niedzielę napisze ważny rozdział w swojej przygodzie z dartem.
W tym sezonie oglądamy najlepszą wersję Martina Lukemana. Anglik kilka miesięcy temu osiągnął ćwierćfinał UK Open, a teraz awansował do półfinału Grand Slam of Darts. Smash, po zdobyciu kompletu punktów w swojej grupie, w której rywalizował z Peterem Wrightem, Robem Crossem i Leonardem Gatesem, nie schodzi ze zwycięskiego szlaku. W 1/8 finału pokonał Rossa Smitha, a potem po raz drugi w tym turnieju zwyciężył z Voltage’em, wynikiem 16:11. Po meczu Lukeman nie ukrywał, że marzył o dojściu do miejsca, w którym obecnie się znajduje. – Marzyłem o tym, odkąd wyszedłem z fazy grupowej. To w końcu tylko gra w darta. Rob Cross, widziałem, jak dzisiaj rzucał jedynki i piątki, przez co pomyślałem sobie, bądź stabilny, bo w pierwszych trzech legach znowu byłem słaby przeciwko niemu. Zacząłem trafiać moje checkouty na bullu oraz te duże zakończenia. Wtedy pomyślałem: Dalej, to jest to. To jesteś ty. Potem zrobiło się 10-10 i pomyślałem: Po prostu zdobądź kolejne prowadzenie, kolejne prowadzenie – skomentował przebieg meczu.
Cierpliwość kluczem do sukcesu
Długość spotkań ćwierćfinałowych diametralnie różni się od tych, które mogliśmy oglądać w fazach grupowych i 1/8 finału. Najlepsza ósemka zawodników rywalizuje już do 16 wygranych legów, co sprawia, że mecze trwają średnio około dwóch godzin. Smash w starciu z Crossem cały czas pamiętał o tym, że ich pojedynek nie skończy się tak szybko i zachowywał cierpliwość, nawet gdy wynik nie układał się po jego myśli, nie wpadał w panikę. – Wiedziałem, że skoro gramy do 16 wygranych legów, to mam czas, więc nie będę panikować. Czasami panikuję podczas ProTouru, ale nie dzisiaj. I tak nikogo się nie boję. Pokonałem Michaela van Gerwena na europejskiej scenie, byłem w finałach. Dobra, Humphries mnie kiedyś porządnie ograł, to był początek jego wielkiej historii. Ale mam nadzieję, że ten weekend będzie początkiem mojej. Wiedziałem od początku, że on może objąć prowadzenie. Może być 7-2, 7-3, bo jestem wolnym startowcem. Potrzebuję trochę czasu, żeby się rozkręcić, skupić i iść dalej. Ale wiem, że grając do 16, mam czas.
W niedzielę zostaną rozegrane półfinały i finał. Lukeman ma nadzieję że zagra w obu z nich. – To będą dwa mecze, odpukać. Moja rodzina, przyjaciele i menedżerowie będą tam za mną. Z uwagi na to, że 39-latek nie zajmuje wysokiego miejsca w rankingu, nie jest postrzegany jako faworyt w dużych turniejach, a raczej jako zawodnik mogący sprawić niespodziankę. Sam Anglik przyznaje, że taka rola mu odpowiada.- Wolę być outsiderem. Byłem nim przez cały turniej. Mówiłem na początku, że po prostu działam po cichu, robię trochę zamieszania i wykonuję swoją pracę – zakończył.