Felietony
Między milimetrem a osądem
Żenada, dramat, wstyd – te słowa najczęściej przewijały się w komentarzach po piątkowej porażce reprezentacji Polski z Norwegią, która przekreśliła nasze szanse na awans z grupy w World Cup of Darts. Nie udało się, choć wszystko wskazywało na to, że ten mecz będzie tylko formalnością. Pokonaliśmy wcześniej RPA, RPA gładko ograła Norwegię – wydawało się, że jesteśmy na autostradzie do kolejnej rundy. Norwegowie, którzy nie mieli już szans na awans, zagrali jednak bez presji, solidnie i – co najbardziej dla nas bolesne – skutecznie.

Boli to tym bardziej, że poza jednym, pierwszym legiem, w którym rywale szybko odskoczyli, byliśmy lepsi na dystansie. Zabrakło wykończenia. Ale czy to naprawdę powód, by zarzucać zawodnikom brak ambicji, sugerować zakończenie kariery albo zmianę zawodu?
Brak koncentracji? W darcie nie działa zasada, że jeśli tylko się bardziej skoncentrujesz, to na pewno trafisz. Ile razy my sami, stojąc przy tarczy, usiłowaliśmy „przycelować” bardziej dokładnie – i wychodziło gorzej niż wtedy, gdy rzucaliśmy spontanicznie?
Lekceważenie? Nie ma w tym sporcie miejsca na lekceważenie – nie na tym poziomie, a w przypadku World Cup of Darts, nie przy tak krótkim formacie gry. Gdyby tak było, jak miałoby to wyglądać? Jak wygląda rzut „zlekceważony”? To po prostu nie działa w ten sposób.
Trochę już poznaliśmy naszych zawodników i wiemy, jak bardzo im zależy. Krzysiek Ratajski to jeden z najbardziej emocjonalnie zaangażowanych graczy w całym tourze – zarówno zwycięstwa, jak i porażki przeżywa wyjątkowo mocno. A Radek Szagański? Choć doświadczony, to wciąż zawodnik, który dopiero od niedawna próbuje zbudować swoją pozycję. Każdy występ to dla niego szansa – nie tylko sportowa, ale i życiowa. Nie może sobie pozwolić na lekceważenie żadnego turnieju, bo każdy z nich ma dla niego realne znaczenie. I choć kwestie finansowe nadal są ważne, to w jego grze od początku widać, że chodzi o coś więcej – o marzenie, które próbuje spełnić z całą determinacją.
Dowodem na ich pełne zaangażowanie niech będzie choćby fakt, że dzień przed startem imprezy we Frankfurcie chcieliśmy zrobić krótkie łączenie z Radkiem. Odpowiedź była jednoznaczna: „Nie ma szans – liczy się tylko turniej”. To mówi wszystko.
Dart jest sportem niewdzięcznym. Wykonujesz tę samą czynność, według tego samego schematu, w tej samej rutynie, miliony razy – ale czasem trafisz, a czasem nie. I to zdarza się nawet najlepszym.
Roger Federer przyznał niedawno, że w całej swojej karierze wygrał jedynie około 54% punktów, czyli nieco ponad połowę tych rozegranych. A to jeden z najwybitniejszych sportowców w historii. Spójrzmy na skoki narciarskie – jak to możliwe, że w jednym sezonie ktoś odskakuje rywalom o kilkanaście metrów, a w kolejnym nie jest w stanie wejść do drugiej serii, choć robi dokładnie to samo? Sport jest piękny właśnie przez swoją złożoność – i przez to tak trudny do ujarzmienia.
Presja, oczekiwania – to wszystko ma ogromne znaczenie. I choć staramy się to rozdzielać, naprawdę trudno mieć pretensje do naszych zawodników. Czasem o wszystkim decyduje łut szczęścia. Jak inaczej wytłumaczyć te milimetry dzielące sukces od porażki?
Oczywiście – sport na profesjonalnym poziomie to nie tylko poklepywanie po plecach. Zawodnik musi być gotowy na ocenę, na konstruktywną krytykę. Ale wszystko ma swoje granice. Nie chodzi o to, by mówić: „Idź i zrób to lepiej”, bo to nielogiczne. Chodzi o elementarny szacunek – i zrozumienie, że nie każdy wynik świadczy o lenistwie, braku serca czy ambicji.
Jest nam źle. Rozumiemy też rozczarowanie kibiców – sami je czujemy. Wiemy jednak, że prawdziwi fani – ci, którzy rozumieją istotę sportu, współzawodnictwa i stresu – są z nami. Ale porażki, takie jak ta wczorajsza, niestety pokazują, że jako kibice jesteśmy podzieleni. Jesteśmy mistrzami analiz „po wszystkim”, porównań i gdybań: „Bo Argentyńczycy mogli, to dlaczego nie Polacy?”, „A gdyby był Sebastian Białecki…”. Tego już się nie dowiemy.
Ale właśnie teraz nasi zawodnicy najbardziej potrzebują wsparcia. Bo naprawdę im zależało. Naprawdę chcieli. I jesteśmy przekonani, że przeżyli tę porażkę bardziej niż ktokolwiek z nas.
Stało się. Mleko się rozlało. Ale to nie koniec ich historii. Przyniosą nam jeszcze mnóstwo radości. I miejmy pewność – zrobią wszystko, by się odbudować. A my – powinniśmy być z nimi. Na dobre i na złe.

alterrataja
14 czerwca, 2025 o 12:13
O rany, co to za bełkot xD Jak zawsze, parasol rozłożony nad polskimi ofermami i zakaz krytykowania. Może next time będzie więcej szczęścia, skoro u obu brak umiejętności, charyzmy i pewności siebie xD
Hubert Micherdziński
14 czerwca, 2025 o 12:32
Żadne ofermy, oni grają dla nas, reprezentują nasz kraj i powinniśmy być im wdzięczni za to że mamy kogoś takiego jak oni. A zapewniam cię że umiejętności i pewność siebie to oni na pewno mają.
alterrataja
15 czerwca, 2025 o 00:26
Ahahaha “bądźmy wdzięczni” 😀
Zaraz Poland Darts Masters, więc żebyśmy tylko wtedy nie przesadzili z tą wdzięcznością po kolejnej kompromitacji.