PDC
Asp poza TOP32, de Sousa bez karty? Kto w tym roku ma najwięcej do stracenia?
Nadszedł czas obrony pieniędzy w rankingu PDC Order of Merit za 2023 rok. Część zawodników na razie nie ma się o co martwić, dla innych będzie to trudny sezon. Dla kogo najbardziej? Przedstawiamy piątkę graczy, która pod względem utrzymania miejsca w światowej czołówce ma do obrony bardzo dużo.
Peter Wright (265,5 tys. funtów – 60% aktualnego dorobku)
2023 rok w wykonaniu byłego mistrza świata nie należał do tych z najwyższej półki. Wright nas jednak przyzwyczaił do tego, że nawet w trudniejszych miesiącach coś do gabloty potrafi dołożyć. Ta powiększyła się o puchar za zwycięstwo w mistrzostwach Europy. Tam pokazał klasę, która utrzymała go na następne miesiące w wysokich rejonach światowego rankingu. Oprócz tego osiągnął ćwierćfinał Grand Prix i dwa finały na scenie European Touru: wygrany z Chisnallem i przegrany z Pietreczką. Mimo słabej wtedy całościowo kampanii, te pojedyncze przebłyski spowodowały, że uzbierał ponad 250 tysięcy funtów.
Co grozi Wrightowi, jeśli chociaż połowy tej kwoty nie obroni? Spadek poza TOP20 PDC Order of Merit. Wirtualnie przed MŚ 2026 zajmuje 24. miejsce, ale oczywiście cały rok grania przed nim. To pokazuje jednak, że trzeba będzie postarać się o obronę aktualnej lokaty. Co by się do tego przydało? Najlepiej finał turnieju telewizyjnego. Realnie przynajmniej dwa przebłyski w dużych turniejach telewizyjnych i przynajmniej dwa świetne występy w European Tourze. Trudne zadanie, ale jak sam zainteresowany stwierdził: forma jest zmienna, a klasa jest wieczna.
Andrew Gilding (252,5 tys. funtów – 63,8% aktualnego dorobku)
Punkt kulminacyjny tego roku dla Goldfingera nastąpi dość szybko. Bowiem na przełomie lutego i marca przyjdzie moment, gdy w światowym rankingu zostaną odjęte Gildingowi zdobycze za UK Open 2023. Piękny marsz po tytuł wywindował Anglika: medialnie i rankingowo. Od tego czasu nieprzerwanie kręci się w okolicach TOP20. We wspomnianym wyżej sezonie udało się też dotrzeć do ćwierćfinału Grand Prix i nieźle “popunktować” w European Tourze. Co powinno być celem Gildinga na nadchodzące miesiące?
Jak najlepsze wyniki w ProTourze. Takowe dałyby występy telewizyjne, których 54-latek potrzebuje. Żeby chociaż dać sobie szansę na dobrą postawę na największych scenach. Powtórzyć sukces sprzed dwóch lat będzie bardzo trudno, ale regularne pokazywanie się w telewizji i European Tourach samo w sobie stanie się dużym osiągnięciem. Na co go stać, pokazał podczas ostatnich mistrzostw Europy, eliminując w pierwszej rundzie Luke’a Littlera. Takich meczów przydałoby się jak najwięcej, ponieważ wirtualnie przed MŚ 2026 zajmuje 33. miejsce. Jeśli utrzyma się podział rozstawień taki, jaki jest dotychczas, to Gilding musi się porządnie postarać, by utrzymać prawo gry od drugiej rundy.
Gerwyn Price (312 tys. funtów – 64,9% aktualnego dorobku)
Gerwyn Price protourową bestią? Teraz brzmi to trochę niedorzecznie, ale jeszcze niedawno tak było. Pierwsza połowa 2023 roku należała do Icemana, był wtedy najlepszym zawodnikiem na świecie. Kwestią czasu wydawał się sukces w turnieju rangi major, ale takowy nie nastąpił. Najlepszy co prawda został, ale w rozgrywkach podłogowych. Tam zgromadził najwięcej spośród wszystkich posiadaczy kart. Dodatkowo dołożył dwa triumfy w European Tourze. Telewizyjnie natomiast jedynym większym wyskokiem okazał się finał Grand Prix. Sytuacja taka sama jak u Wrighta. Widmo znaczącego spadku w rankingu, które trzeba oddalić. Jak widać w nawiasie – do obrony sporo.
Potrzeba wyników w dużych turniejach. Potrzeba lepszych rezultatów tam, gdzie nie poszło przed dwoma laty. Piąta runda UK Open? Do przebicia. Druga runda World Matchplay? Też. Najlepiej będzie oczywiście któreś rozgrywki wygrać, wtedy sytuacja będzie o wiele lepsza. Jak pokazały ostatnie lata, trudno jednak od Walijczyka tego aktualnie oczekiwać. Kluczowa będzie regularność, żeby regularnie osiągnął dalekie fazy w telewizji. Sukcesy w ProTourze byłyby świetnym dodatkiem, ale telewizja jest w stanie skutecznie przykryć jego słabości. Jedno pozostaje niezmienne – trzeba sporo powygrywać. To będzie główny cel Price’a na 2025 rok.
Nathan Aspinall (330,5 tys. funtów – 70,2% aktualnego dorobku)
World Matchplay 2023 było niespodziewanym wystrzałem w wykonaniu Aspa. Wcześniej osiągnął ćwierćfinał UK Open, zaliczył dobrą Premier League, był w finale European Touru. Jednak nie był stawiany w gronie faworytów. Skorzystał z potknięć największych nazwisk i swojej dobrej gry. Potem już nic ekstra nie dołożył, ale wystarczyło na tyle, żeby w 2024 rok wejść jako numer cztery w światowym rankingu. 200 tysięcy za Matchplaya to ponad 40% aktualnego stanu rankingowego Anglika. Druga połowa sezonu będzie dla niego wymagająca. Tak jak u Gildinga, potencjalna wizja utraty rozstawienia zajrzy mu w oczy.
Wirtualnie zajmuje 34. miejsce w wyścigu do przyszłorocznych mistrzostw świata. Samemu zainteresowanemu pewnie bardziej przyświeca cel jak najwyższego miejsca, nie żeby atakować z 25. czy 30. lokaty. Żeby takowe utrzymać, musi zrobić coś dużego. Powtórzenia wyczynu sprzed dwóch sezonów nie oczekujemy, ale jeden finał telewizyjny by się przydał. Można poszaleć w podłogówkach, tam Aspinall może sporo zyskać względem sezonu 2023. Z drugiej strony Asp grający w Premier League, to Asp raczej odpuszczający ProTour. Jeśli ma to przynieść “odpalonego” ćwierćfinalistę mistrzostw świata w telewizji – bierzemy to w ciemno.
Jose de Sousa (113,25 tys. funtów – 81,5% aktualnego dorobku)
Dawno nie widziany przed odbiornikami kibiców The Special One. W zasadzie poza meczem z Michaelem Smithem na World Series of Darts Finals, to trudno przypomnieć sobie jakikolwiek jego występ przed kamerami w zeszłym sezonie. Odzwierciedlenie tego jest w rankingu. Spadek o 20 pozycji w ciągu roku i zdobyte ledwie 25,75 tysięcy funtów. Będzie musiał w najbliższych miesiącach bronić pieniędzy z turniejów rangi major. Najpierw jednak trzeba się do nich zakwalifikować, od czego na razie jest daleko. Jeśli się do tego nie przybliży, to być może będziemy oglądać Jose de Sousę na przyszłorocznym Q-Schoolu.
Żeby oddalić to widmo, musi powrócić do korzeni, czyli do ProTouru. Tam zwyciężać, prezentować się jak najlepiej, a także kwalifikować się do European Tourów. Musi dać sobie szansę. Jeśli się nie zdoła dostać do Matchplaya, Grand Prix i tego typu turniejów – trudno. Wyniki jednak muszą być na tyle dobre, by nie martwić się o utrzymanie karty. Wirtualnie po odjęciu pieniędzy z 2023 zajmuje 67. miejsce. Jeszcze niedawno scenariusz wręcz niemożliwy. Teraz, jeśli Portugalczyk szybko się nie obudzi, to być może będzie on nieunikniony.
Bardzo ważną imprezą dla całej piątki będzie Winmau World Masters. Po raz pierwszy w historii rankingowy. Czwórka z nich ma zapewniony start w części głównej, de Sousa będzie musiał się kwalifikować. To idealna okazja, by zapewnić sobie trochę spokoju na następne miesiące. Czy z tego skorzystają? O tym przekonamy się w dniach 30 stycznia – 2 lutego.
Tomasz Stanek
14 stycznia, 2025 o 07:24
A na jakim wirtualnym miejscu przed MŚ 2026 będzie Krzysztof Ratajski?
Tomek Przyborowski
14 stycznia, 2025 o 13:13
Na razie 38