Newsy
Dramat van Veena! Cullen wygrał PC5, udany występ Białeckiego
To nie tak miało się skończyć! Gian van Veen był o włos od zgarnięcia pierwszego zawodowego tytułu w PDC, ale w finale powstrzymał go Joe Cullen. Na finiszu Anglik wygrał cztery legi z rzędu, odrabiając straty ze stanu 4:7. Najlepszy z Polaków – Sebastian Białecki – dotarł do 1/8 finału.

We wtorek i środę darterzy rywalizują w Leicester podczas turniejów podłogowych. Co warte odnotowania, wtorkowe zawody były niezwykle mocno obsadzone – wśród czołowych graczy zabrakło jedynie Nathana Aspinalla.
Rekordowy Littler
Wydawało się, że zwycięzca PC5 może być tylko jeden – zwłaszcza po dwóch, trzech godzinach zmagań. Luke Littler przystępował do rywalizacji z serią 14 wygranych pojedynków z rzędu, na którą składały się UK Open, Premier League oraz Belgian Darts Open w Wieze. Niewiele jednak brakowało, a tym razem do hotelu wróciłby… z pustymi rękami. Już w pierwszej rundzie postraszył go Niko Springer, ale nie utrzymał wyniku ze stanu 3:0. Później, przeciwko Adamowi Huntowi, The Nuke rzucił też 9-dartera – piątego w zawodowej przygodzie w PDC.
Wyniku nie utrzymał również – dwie rundy później – Dirk van Duijvenbode, wypuszczając prowadzenie 5:2. Choć długimi fragmentami jego średnia oscylowała wokół 110 punktów, na końcu przegrał cztery legi z rzędu.
To napędziło Littlera do tego stopnia, że w ćwierćfinale był o nieco ponad pół punktu od pobicia rekordu świata pod względem osiągniętej średniej w streamowanym meczu! Ten jest dzierżony przez Petera Wrighta i wynosi 123,53. Anglik – w starciu z Damonem Hetą – poprzestał na wyniku 122,96.
Jak się jednak okazało – mistrzowi świata nie wystarczyło paliwa, by zgarnąć tytuł. Lepszy od niego okazał się Gian van Veen, który w deciderze półfinału popisał się checkoutem ze 121 punktów, a i w poprzednich legach błyszczał pod względem wysokich zamknięć.
Pierwszy tytuł jest melodią przyszłości
Holender był tego dnia równie imponujący jak Littler. Dwa pierwsze mecze? 106,87 przeciwko Bellmontowi, 101,62 przeciwko Gregowi Ritchiemu. Dwa kolejne minimalnie poniżej setki: najpierw wygrana z Adamem Lipscombem (pogromcą Gerwyna Price’a), a później z Domem Taylorem (będącym w ostatnich tygodniach w życiowej formie).
Swoją najwyższą średnią dnia osiągnął z kolei w starciu z Michaelem van Gerwenem – 108,16 i zwycięstwo 6:4. Po Littlerze została mu już tylko jedna przeszkoda w postaci Joe Cullena.
Wydawało się, że i to spotkanie ma pod kontrolą. Od stanu 4:4 zdecydowanie przejął inicjatywę – wygrał trzy legi z rzędu i był o włos od zgarnięcia pierwszego zawodowego tytułu w PDC. Później jednak zaczęły się wpadki – bynajmniej nie na punktacji, lecz na podwójnych. Poza pojedynczymi pudłami przy stanie 7:5 i 7:6, dramatem okazał się decider. Trzy czyste lotki na podwójnej – wszystkie chybione. Cullen postawił opór i wytrwał do końca, zgarniając tytuł sprzed nosa.
Anglik po drodze także pokonał nie byle kogo – w tym gronie znaleźli się m. in. Luke Humphries i Mike De Decker, a i w samym finale jego średnia przekroczyła 104 punkty.
Dobry dzień Białeckiego
Wśród Polaków jedynie Sebastian Białecki dotarł do minimum drugiej rundy, pokonując wcześniej Danny’ego Lauby’ego. Co więcej, Bolt nie stracił w tym pojedynku ani jednego lega, korzystając ze słabszej dyspozycji rywala.
Co wystarczyło na pierwszego przeciwnika, wystarczyło też na drugiego. Łodzianin zrewanżował się Andrew Gildingowi za porażkę w PC1. Zwycięstwo 6:3 oznacza, że w tym momencie – nawet legowo – panowie są na remis.
Trzecim rywalem był Mario Vandenbogaerde, czyli – jak się wydawało – dość łaskawa opcja, biorąc pod uwagę, że to finał tarczy. I rzeczywiście – Belg zabłysnął głównie 170-punktowym checkoutem, ale poza tym był zdecydowanie do pokonania. Polak znów wygrał 6:3 i skończył z 94 punktami na średniej, co stanowiło jego najlepszy wynik tego dnia.
Run Białeckiego zatrzymał dopiero Mike De Decker. Pomogły mu w tym pomyłki Bolta na podwójnych – dzięki nim zdołał przechylić dwa pierwsze legi na swoją stronę. W dalszej części pojedynku podwójne nadal nie były sprzymierzeńcem Polaka. Choć zwycięzcę World Grand Prix dało się złapać, ten koniec końców zdołał uciec i wygrać 6:3.
Trzech wraca z niczym
Pozostali biało-czerwoni nie zarobili żadnych pieniędzy. Najbardziej bolesna była porażka Krzysztofa Ratajskiego, który przegrał 5:6 z Marvinem van Velzenem. Przy stanie 5:4 spudłował pięć lotek meczowych, z czego Holender najpierw skorzystał, a później przełamał w deciderze. Samo spotkanie stało na przeciętnym jak na realia ProTouru poziomie – obaj gracze spadli poniżej 90 punktów na średniej.
Słabszej formy rywala nie potrafił wykorzystać Radek Szagański, przegrywając 4:6 z Brendanem Dolanem. W końcówce podjął jeszcze próbę powrotu ze stanu 2:5, ale stanęło na dwóch wygranych legach z rzędu i 91-punktowej średniej – o sześć punktów wyższej od przeciwnika.
Porażkę zanotował również Tytus Kanik, choć pod względem samej gry (93,16) nie mógłby sobie zbyt wiele zarzucić. Rywal – Chris Landman – szybko wyszedł na prowadzenie 4:1, notując po drodze 15. i dwie 14. lotki. Polak wygrał jeszcze dwie partie (15. i 13. lotka), ale spotkanie padło łupem Holendra.
Kolejny rekord, kolejny 9-darter
Tego dnia padła jeszcze jedna dziewiąta lotka, którą popisał się Gary Anderson. Trzeba przyznać, że wybrał na to właściwy moment – akurat przegrywał bowiem 4:5 z Ryanem Joyce’em, i to już na otwarcie dnia. Straty zdołał jednak odrobić.
Na drugiej rundzie zmagania zakończyła Beau Greaves, choć trzeba przyznać, że nie mogła mieć zbyt wiele do powiedzenia. Porażka z Jamesem Wade’em wstydu nie przynosi – zwłaszcza gdy ten gra na poziomie 115,92 i ustanawia najwyższą średnią w karierze.
Kolejny turniej cyklu – Players Championship 6 – zostanie rozegrany w środę. Start o godz. 14:00. Transmisja w PDC.TV, wyniki w serwisie DartConnect.
Players Championship 5 – wyniki
Last 128
Tytus Kanik (93,16) 3:6
Chris Landman (97,14)
Sebastian Białecki (87,55) 6:0
Danny Lauby (80,24)
Krzysztof Ratajski (88,01) 5:6
Marvin van Velzen (88,37)
Radek Szagański (91,90) 4:6
Brendan Dolan (85,49)
Last 64
Sebastian Białecki (89,92) 6:3
Andrew Gilding (87,34)
Last 32
Sebastian Białecki (94,22) 6:3
Mario Vandenbogaerde (91,37)
Last 16
Sebastian Białecki (88,47) 3:6
Mike De Decker (91,14)
——
Ćwierćfinały
Gian van Veen (108,16) 6:4
Michael van Gerwen (101,49)
Luke Littler (122,96) 6:1
Damon Heta (99,57)
Mike De Decker (92,16) 6:2
Rob Owen (89,43)
Joe Cullen (90,60) 6:3
Kevin Doets (87,02)
Półfinały
Gian van Veen (96,56) 7:6
Luke Littler (100,17)
Joe Cullen (100,60) 7:5
Mike De Decker (93,50)
Finał
Joe Cullen (104,18) 8:7
Gian van Veen (100,33)
Players Championship 5 – TOP 10 średnich
Licznik ponad 100-punktowych średnich: 42

Oko Tygra
11 marca, 2025 o 22:50
Rataj… Wystarczyło wygrać pierwszy mecz i, dzięki porażce Clemensa, miałby już 18 miejsce w wyścigu do ET5/6 a przez to spore szanse, by potem nadgonić trochę kasiory na ET (a wystarczy tam nie przegrywać ze świętymi Mikołajami ze Szwajcarii) i mieć lepszą pozycję przed kolejnymi ET.