Obserwuj nas

Newsy

Manley z głosem krytyki. “Darterzy za dużo narzekają. Może powinni ciężej pracować”

Przy okazji jednego z turniejów pokazowych Peter Manley – prezes PDPA – udzielił wywiadu serwisowi Online Darts. Głównym tematem były głosy krytyki pod adresem zarówno jego organizacji, jak i działań podejmowanych przez PDC. Oberwało się darterom – zdaniem Manleya, część z nich nieoptymalnie zarządza własnymi pieniędzmi i nie wkłada wystarczająco dużo wysiłku w darterską karierę.

Peter Manley
Peter Manley stanął w kontrze (fot. Online Darts)

Darterzy rywalizujący w turniejach organizowanych przez PDC zrzeszeni są w PDPA (Professional Darts Players Association). W jej ramach obowiązkowo płacą składkę pieniężną w wysokości 2% turniejowych zarobków. Organizacja “chroni, ulepsza i negocjuje warunki, prawa oraz status wszystkich profesjonalnych graczy poprzez układy zbiorowe i negocjacje”.

 

“Pieniądze też generują problemy”

2% w przyszłym roku nie będzie tym samym, co 2% w tym roku. Od najbliższych mistrzostw świata nagrody finansowe pójdą w górę. Milion funtów za triumf to kwota nieporównywalna do tej, jaką otrzymywały dawne gwiazdy – takie jak Manley.

Cóż, ja dotarłem do finału trzykrotnie – tam niestety trafiłem na najlepszego gracza w historii. Teraz dostałbym 1,2 miliona funtów – wtedy zarobiłem 85 tysięcy… – stwierdził.

Nie jest to jednak coś, nad czym Anglik przesadnie ubolewa. Przedstawił także drugą, ciemniejszą stronę medalu. – Dziś jest inaczej, ale to też generuje problemy. (…) Słyszymy na przykład, że jakiś gracz zarobił trzy miliony i nadal ma kredyt hipoteczny. W takich sytuacjach zaczynamy się martwić – dodał, opisując przy okazji program, jaki wdrożono wraz z początkiem sezonu. PDPA współpracuje z Red Star Education – firmą, która oferuje wsparcie w zakresie edukacji finansowej.

Chcemy dać darterom pewną stabilność finansową – żeby wiedzieli, co powinni robić z pieniędzmi, jak oszczędzać i jak inwestować. Strasznie ciężko jest jednak zachęcić do brania udziału w tego typu spotkaniach. Do tej pory ze 128 graczy skorzystał tylko jeden.

 

Krytyka

Praca na stanowisku prezesa PDPA nie jest jednak usłana różami. Nawet w ostatnim czasie organizacja spotkała się z krytyką – jej rolę podważył Joe Cullen, twierdząc, że “właściwie nie wie, czym tak naprawdę się zajmuje”. Jego zdaniem członkostwo w PDPA powinno być dobrowolne – tak samo, jak dobrowolne jest członkostwo w związkach zawodowych, których charakter działania jest zbliżony właśnie do tej organizacji.

Mam twardy kręgosłup – odpowiedział Manley. To, jakim typem gracza byłem, pomaga mi także w tej pracy. Nawet ostatnio, gdy podczas Challenge Touru w hali było zimno, jeden z graczy nie mógł się z tym pogodzić – chciał, żebym coś z tym zrobił. Odpowiedziałem, że może pójdę po skrzynkę z narzędziami i sam naprawię ogrzewanie w budynku… A przecież nawet gdyby ogrzewanie zaczęło działać, ciepłe powietrze dmuchałoby w trakcie meczów, co jest niedopuszczalne. Czasami po prostu stajesz przed problemami, których nie da się odpowiednio rozwiązać – wskazał.

 

Nie będzie pieniędzy za porażki

Innym tematem była propozycja, która w ostatnim czasie pojawia się coraz częściej. Między innymi Raymond van Barneveld wskazywał, że porażka w pierwszej rundzie turniejów Players Championship powinna być premiowana – na przykład kwotą 250 funtów, niekoniecznie rankingowych. Pomogłoby to niżej sklasyfikowanym graczom, którzy zwykle nadal łączą darta ze zwykłą pracą.

Tak mówią głównie ci, którym zbyt dobrze nie idzie – skontrował Manley. Być może zdają sobie sprawę, że “złoty bilet” nie jest w ich zasięgu. PDC stara się budować odpowiednią strukturę zarobków, ale nigdy nie zadowoli wszystkich.

Mówi się, że jeśli zarobki za awans do drugiej rundy mają wzrosnąć do 1 250 funtów, to lepiej, żeby te 250 funtów trafiało do przegranych. Ale dlaczego? Przecież nie wygrali żadnego meczu. Zawsze musisz coś wygrać – nie możesz po prostu dostać pieniędzy za samo pojawienie się.

 

Trzeba lepiej gospodarować budżetem?

Manley dodał też, że część graczy nie potrafi umiejętnie zarządzać tym, co zdoła zarobić w turniejach.

Zawodnicy płacą po 30, 40 czy 50% zarobków swoim menadżerom – to tam idą pieniądze. W moich czasach nie było menadżerów. Rozumiem, że korzystają z nich czołowi gracze, ale część tak naprawdę ich nie potrzebuje. Robią tak, bo przecież koledzy mają menadżerów, więc oni sami też muszą mieć – wyjaśnił.

Po co oddawać 50% zarobków? Zagraj w paru podłogówkach i utrzymuj relacje z każdym, kto chce cię zasponsorować – to rada, którą dałbym młodym graczom. Jeśli będzie ci dobrze szło, być może zagrasz w Matchplayu czy w jeszcze innej imprezie.

 

Pracuj ciężej, staraj się bardziej

Prezes zachęcił też zawodników do cięższej pracy. Wskazał na ogromną szansę, jaką w tym momencie tworzą mistrzostwa świata. W przyszłej edycji wystąpi 128 graczy, zaś sam awans to gwarantowane 15 tysięcy funtów.

Jest tak wiele ścieżek, by zakwalifikować się do mistrzostw świata. Jeśli ci się nie udaje, to musisz przemyśleć temat – może powinieneś włożyć więcej pracy i się tam dostać. Spójrzcie na przykład na Rossa Smitha – ostatnio rzucił dwa 9-dartery i wygrał 24 legi z rzędu. On chce grać w Premier League, chce wygrywać coraz więcej. Jeśli ktoś nie ma takiego podejścia, nie zasługuje, by tutaj być.

Odpowiedział też na krytykę dotyczącą zmian w przepisach European Touru. Według części kibiców, czołowi gracze, którzy od tego roku otrzymują automatyczne rozstawienie w tych imprezach, są zbyt premiowani kosztem reszty.

PDC wkłada ogromne pieniądze w European Tour, więc chce mieć tam najlepszych graczy. Żeby turnieje mogły się utrzymywać, potrzebują czołowych zawodników. Kibice nie będą kupować biletów, jeśli przyjeżdżają na turnieje, a tam nie ma Littlera, Price’a czy Humphriesa – argumentował.

– Jest 14 turniejów – nikomu nie bronimy się tam dostać i wygrać któryś z nich. A gdy już ktoś tego dokona, to ma mniejszą lub większą gwarancję gry w kolejnych eventach. To sytuacja, w której każdy zyskuje.

Wniosek Manleya jest prosty – część darterów jest zbyt roszczeniowa. – Gracze zawsze narzekali – my też to robiliśmy, ale dziś znaczna część narzekań jest kompletnie zbędna.

 

 

 

ZOBACZ TEŻ
Van den Bergh nie wróci do darta na pełen etat. "Przejmuję kontrolę nad karierą"
1 Komentarzy

1 Komentarz

  1. FatFish

    28 maja, 2025 o 10:40

    No jasne, jak on narzekał to miał rację, jak narzekają na niego to “znaczna część narzekań jest kompletnie zbędna”…

    Czego nie rozumiecie? 🙂

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama