Obserwuj nas

Newsy

MŚ: szalone, przedświąteczne popołudnie! Koszmar Petera Wrighta

Cóż to była za popołudniowa sesja tuż przed świętami! Spośród czterech rozegranych spotkań aż trzy zakończyły się po pięciu setach, dostarczając ogromnych emocji. Najkrócej trwał pojedynek Petera Wrighta, który uległ Arno Merkowi 0:3. Znakomite występy zaliczyli natomiast Callan Rydz i Jermaine Wattimena.

Peter Wright (fot. Taylor Lanning / PDC)

Ostatni dzień przedświątecznej rywalizacji rozpoczęli Jonny Tata i Ryan Meikle. Spotkanie od początku układało się dość niespodziewanie, ponieważ to Nowozelandczyk lepiej wszedł w mecz. Imponował wysokim punktowaniem i pewnym zamykaniem, podczas gdy jego rywal wyraźnie się gubił. W drugim secie Tata wskoczył na jeszcze wyższy poziom gry i pozostawał nieuchwytny. Problemy pojawiły się dopiero od trzeciej partii, z czego po długiej walce skorzystał Meikle. Anglik był bliski odpadnięcia, jednak sprzyjało mu szczęście, co doprowadziło do piątego seta. W decydującej odsłonie kluczowo przełamał Tatę i mimo słabszej dyspozycji odwrócił losy meczu.


Show Rydza

Równie zaciętym zapowiadało się spotkanie Daryla Gurneya z Callanem Rydzem. Anglik już w pierwszym secie zaserwował wysoki finisz 167-punktowy. Przerwa wpłynęła pozytywniej na Irlandczyka, który osiągnął średnią 109 i w ekspresowym tempie wyrównał wynik spotkania. Nie zatrzymywał się w tym co robił i zachwycił po raz kolejny, wychodząc na prowadzenie, rzucając przy tym 139 na finisz. Rydz zareagował na to najlepiej jak mógł – wygraną do zera w czwartym secie, średnią 100+ i ponownym zejściem ze 167 punktów. Piąta odsłona starcia była niezwykle zacięta i toczyła się na przewagi. Gurney mógł ją bardzo szybko skończyć, bo czekał na to, by podejść na zejście z 68 punktów. Wtedy pięknym double-double na topie popisał się Rydz. To go nakręciło na tyle, że potem zdominował przeciwnika, przechodząc do trzeciej rundy mistrzostw.


Pięciosetówek nigdy za wiele

Po dwóch spotkaniach, w których wyciśnięto maksymalną liczbę setów, podobnego scenariusza można było spodziewać się w starciu Wattimeny ze Scottem Williamsem. Od samego początku panowie stoczyli bój “na żyletki”, rozgrywając pierwsze dwie partie na pełnym dystansie. Obie padły łupem Holendra, który przez długi czas utrzymywał średnią na poziomie 100+. Później inicjatywę przejął Williams, systematycznie odrabiając straty. Gra Wattimeny nieco falowała, co stworzyło szansę dla przeciwnika na wyrównanie. Gdy jednak nadszedł decydujący, piąty set, The Machine Gun odpalił działa i zamknął efektownie spotkanie.


Bezsilny Wright

Na zakończenie sesji na scenie pojawili się Wright oraz Merk — zawodnik, który już pierwszego dnia turnieju zachwycił, eliminując Kima Huybrechtsa. Mogło się wydawać, że pokonanie Snakebite’a nie będzie dla niego większym wyzwaniem, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego słabą formę. Już w pierwszym secie Szkot zagrał na średniej poniżej 80 punktów i przegrał partię do zera. Pierwszego lega ugrał dopiero w drugim secie, lecz mimo niewielkiej poprawy gry przegrywał już 0:2. Po 55-latku było widać rezygnację i pogodzenie się z losem. Merk pozostał bezlitosny i zamknął spotkanie bez straty choćby jednego seta.


Mistrzostwa świata PDC 2026 – 2. runda

Jonny Tata (86,51) 2:3 Ryan Meikle (85,54)

Daryl Gurney (93,21) 2:3 Callan Rydz (96,59)

Jermaine Wattimena (95,91) 3:2 Scott Williams (92,69)

Peter Wright (79,20) 0:3 Arno Merk (92,17)

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama