Obserwuj nas

Newsy

Humphries z respektem po finale PL. “Ludzie chcą oglądać triumfy Littlera, ale łatwo o przesyt”

Luke Humphries osiągnął drugi w tym sezonie finał dużej imprezy telewizyjnej, ale znów okazał się w nim słabszy. Podczas decydującej nocy Premier League w Londynie pokonał go Luke Littler. – Niczego nie obiecam, ale chciałbym, żeby to nie był nasz ostatni finał – ocenił mistrz świata.

Luke Humphries (fot. PDC)

CZYTAJ TEŻ: Littler zagrał na nosie niedowiarkom. “Dziwiły mnie opinie, że jestem za słaby…”

Humphries wielokrotnie w tym sezonie Premier League miał duże kłopoty z warunkami panującymi w halach i nie inaczej było podczas finałowej nocy w Londynie. – Przez ostatnie pięć lub sześć tygodni nieprawdopodobnie wiało przy scenie. Musiałem się do tego jakoś dostosować – podobnie jak Luke [Littler]. Rozmawialiśmy o tym przed spotkaniem, jemu też to przeszkadzało. Po dziesiątym legu zrobiło się inaczej i wtedy zobaczyliście, jak gra stawała się coraz lepsza. Gdyby tak było od pierwszej partii… wynik prawdopodobnie by się nie zmienił, ale całe spotkanie byłoby bardzo pociągające! – powiedział.

Sprawa finału rozstrzygnęła się tuż po przerwie, gdy Littler rzucił dziewiątą lotkę, a później nie chciał wyhamowywać. – Wielu z nas jest w stanie rozegrać kilka genialnych legów z rzędu. Mnie też na to stać. Równie dobrze ja mógłbym patrzeć jak to robi Michael van Gerwen albo Littler przyglądać się temu co robi Michael Smith. Różnica jest taka, że Luke robi to częściej niż większość ludzi – dodał Humphries.

Ostrzeżenie od przeciwnika…

To dopiero pierwszy triumf telewizyjny The Nuke’a, ale rywal już ostrzegł go przed konsekwencjami masowego zdobywania tytułów. – Ludzie chcą oglądać triumfy Littlera – jest tak dobry. Za dziesięć lat możemy jednak dojść do takiego momentu, że będzie wygrywał więcej i już nikt nie będzie chciał widzieć go zdobywającego puchary. Takie rzeczy się zdarzają, gdy zwyciężasz wszystko. Na razie ma pierwszego „majora”. Wiedzieliśmy, że to się stanie, tylko nie mieliśmy pojęcia kiedy. Ogólnie jest do pokonania, ale akurat nie dziś – ocenił przegrany w finale PL.

Został także zapytany o to, czy nie myślał o tym, aby na moment zwolnić po genialnym legu przeciwnika. – Nie chcę wybijać go z jego tempa. Wolę go pokonać w najlepszej formie – poza tym wiem, że później mógłby zrobić mi coś podobnego. Jeśli stosuję sztuczki, to jak to o mnie świadczy? Na pewno nie jak o prawdziwym mistrzu… – zapewnił Humphries.

Jaki jest powód, aby robić sobie wrogów w darcie? Jesteśmy ze sobą przez cały czas. Jeśli uważasz kogoś za wroga i spędzasz z nim tyle chwil, to nie czerpiesz z tego radości. Czasami sportowcy tworzą sobie przeciwników, bo chcą udowodnić wyższość. My z Littlerem nie mamy takich myśli. Nie uważamy, że jesteśmy lepsi od drugiego. Mamy do siebie duży respekt – dodał.

Debiutancki sezon będzie jednak wspominał bardzo dobrze. – To ogromny przywilej być częścią tego przedsięwzięcia. Jestem z siebie dumny. Cztery wygrane noce, finał, średnie powyżej stu punktów… Dałem z siebie maksa. Nie wystarczyło? Czasami tak się zdarza. Nie możesz zawsze triumfować – podsumował.

Luke Humphries odpuści najbliższe rozgrywki European Touru w Holandii. Pojawi się za to w kolejny weekend podczas turnieju World Series w Nowym Jorku. Transmisja obu imprez w Viaplay i PDC.tv.

ZOBACZ TEŻ
Na Słowacji bez Szagańskiego. Polak odpuszcza kwalifikacje do MŚ
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama