PDC
Gładkie 5:0. Taki był poprzedni mecz Polski z RPA
To właśnie od starcia z Republiką Południowej Afryki Polacy rozpoczną zmagania w tegorocznym World Cupie. Choć rywal może okazać się niewygodny, historia dostarcza wyłącznie pozytywnych wspomnień. Obie ekipy zmierzyły się w edycji z 2020 roku – wówczas biało-czerwoni byli zbyt mocni.

Gdy podczas losowania par edycji sprzed pięciu lat Mark Webster wyciągnął kulkę z numerem 29, polscy kibice mogli mieć mieszane odczucia. Z jednej strony – udało się uniknąć rywali z czołówki, a to zawsze plus. Z drugiej – w tamtym czasie rywalizacja z Devonem Petersenem rzadko wiązała się z czymkolwiek przyjemnym.
The African Warrior przyleciał do Salzburga zaraz po tym, jak na scenie European Touru ograł: de Zwaana, Price’a, Crossa, Nopperta oraz Claytona. A jakby tego było mało, po drodze był jeszcze rozstawiony z “szóstką” Ratajski. W takim oto stylu Petersen sięgnął po pierwszy (i jedyny) tytuł w PDC. To był szczyt jego kariery. Prime time, w którym potrójna dwudziestka nie miała łatwego życia – rzucał jednego maksa za drugim. Według statystyk z Darts Orakel, w 2020 roku był pod tym względem najlepszy na świecie.
Sęk w tym, że jak by na temat nie spojrzeć, Petersen pochodził z kraju darterskich peryferii. Wprawdzie w World Cupie do stworzenia silnej drużyny wystarczy jeden mocny partner, ale w Południowej Afryce – patrząc na standardy PDC – nie było nawet średniego. Do pomocy musiał wystarczyć Carl Gabriel. Z jednej strony – gracz o pokaźnym stażu, bo w federacji WDF to nazwisko przewinęło się już w 2007 roku. Z drugiej – w jego rubryce próżno było szukać międzynarodowych sukcesów.
Poszło łatwo
Podczas samego meczu różnica klas w zespole z Afryki gdzieś się jednak zatarła. Gabriel trochę popunktował – pewnie więcej niż można było oczekiwać. Jakieś potrójne notował też Petersen, ale – dla odmiany – znacznie rzadziej niż się spodziewano. A Polacy? Cóż, grali swoje – błyskawicznie wyszli na prowadzenie 3:0, a jeszcze w połowie spotkania ich średnia przekraczała 105. Później spadła, ale i tak zdołała wypracować pokaźną zaliczkę.
Biało-czerwoni byli zabójczy na podwójnych. Kciuk domykał niskie wartości, Ratajski – te odrobinę wyższe. O podwójnych rywali ciężko coś powiedzieć, bo przez cały mecz nie mieli ani jednej lotki na wygranie lega. Timing stał po stronie Polaków.
– To, że mecz zakończył się takim rezultatem, jest sporą niespodzianką – podsumował Wayne Mardle.
Tak dobrze, niestety, nie ułożył się później mecz drugiej rundy – biało-czerwoni odpadli z Australią, przegrywając oba singlowe spotkania.
Polska (90,54) 5:0
RPA (82,73)
Średnie:
Krzysztof Ratajski (93,40)
Devon Petersen (87,90)
Krzysztof Kciuk (86,60)
Carl Gabriel (76,80)
Źródło statystyk: X / @PremiumDartData
Skrót meczu. Pełny zapis spotkania dostępny jest w serwisie TVP Sport.
Na youtubowym kanale Online Darts zachowała się jeszcze konferencja prasowa po meczu z RPA.
– Jesteśmy wniebowzięci, choć nie sądziliśmy, że skończy się 5:0! – mówił Ratajski. Raczej spodziewaliśmy się wyrównanego starcia.
– Dla mnie gra w reprezentacji wiąże się z naprawdę dużą presją – kontynuował. – Czuję się znacznie bardziej komfortowo, gdy gram dla siebie, czyli dla Krzysztofa Ratajskiego. Wtedy wszystko jest prostsze…
– Odczuwam to samo – wtórował Kciuk. – W końcu reprezentacja Polski co roku dociera do drugiej rundy.
Na konferencji nie zabrakło wątku, który po pięciu latach pozostaje aktualny. – Mam nadzieję, że występ w World Cupie pomoże w popularyzacji darta w Polsce – wspomniał Ratajski. Tego turnieju nie ma u nas w telewizji, ale wiem, że jest w internecie. Liczę na to, że sporo osób go ogląda, co może zaprocentuje w przyszłości.
Po tegorocznym starciu z RPA raczej nie należy spodziewać się wyniku do zera. Wprawdzie gwiazda Devona Petersena zdążyła już zgasnąć, ale to nadal gracz z wielką przeszłością, którego stać na kilka mocnych legów.
Największym atutem tej reprezentacji wydaje się jednak to, że Petersen nawet nie jest jej “jedynką” – za nią należy uznać Camerona Carolissena, który w ostatnich mistrzostwach świata “przeczołgał” Wessela Nijmana, przegrywając dopiero po deciderze.
Mecz odbędzie się w czwartek. W polskim składzie, oprócz Ratajskiego, pojawi się Radek Szagański. Początek zaplanowano na 21:30, ale konkretna godzina może ulec drobnej zmianie.
