Obserwuj nas

Newsy

Niebywały comeback Woodhouse’a! Szalone popołudnie w Ally Pally

Po świątecznej przerwie mistrzostwa świata w darcie ponownie zawitały do Ally Pally. Trzecią rundę otworzył fenomenalny powrót Luke’a Woodhouse’a, który wyeliminował Damona Hetę. Kolejny mecz na pełnym dystansie rozegrał Jonny Clayton, ponownie wychodząc z niego zwycięsko. Na zakończenie sesji Stephen Bunting zaprezentował pokaz znakomitej gry.

Luke Woodhouse (fot. PDC)

Mocne otwarcie sesji okraszone 9. lotką

Po świątecznej przerwie pierwszym rozegranym meczem było starcie Damona Hety z Lukiem Woodhouse’em. Na samym początku spotkania The Heat mocno zaznaczył swoją obecność przy tarczy, prezentując bardzo solidną grę. Zdecydowanie lepiej wszedł w mecz niż Woodhouse, który zmagał się z problemami w trafianiu potrójnych wartości. Mimo to pierwszy set był niezwykle wyrównany, a choć gra Hety była bardziej widowiskowa, to nie ustrzegł się on błędów, które okazały się kluczowe. W decydującym legu to jednak Woodhouse zaprezentował się lepiej, zapisując pierwszą partię na swoje konto.

Po przerwie zawodnicy nieco spuścili z tonu, a dynamicznej i stosunkowo dobrej gry z pierwszej części meczu już nie oglądaliśmy. Jednak z czasem tempo gry zaczęło się odbudowywać. W pierwszym i drugim legu obaj zawodnicy przełamali się nawzajem, choć nie to okazało się najważniejsze w tym secie. Heta, będąc w znakomitej formie, rzucił dziewiątą lotkę, co wywołało euforię w całym Ally Pally. Australijczyk nie pozwolił, by ta partia wymknęła się spod kontroli, i pewnie ją wygrał.


W trzecim secie wiatr w żagle złapał Woodhouse, który coraz częściej trafiał wartości powyżej stu punktów. Heta momentami nie dorównywał Anglikowi na dystansie, jednak jego skuteczność na podwójnych okazała się kluczowa. W drugim decydującym legu Australijczyk ponownie popisał się swoimi umiejętnościami, kończąc partię imponującym 120-punktowym finiszem.

Kolejną partię Woody rozpoczął z przytupem. 36-latek zakończył pierwszego lega imponującym checkoutem ze 158 punktów, a następnie zostawił The Heata daleko w tyle, co przybliżyło go do wygrania seta i wyrównania wyniku meczu. Damon jednak nie zamierzał się poddawać. Szybko odrobił straty, doprowadzając do kolejnego seta rozgrywanego na pełnym dystansie. Comeback Australijczyka zakończył się sukcesem, dzięki czemu znalazł się już o krok od awansu do 4. rundy.

Na świętowanie awansu do kolejnego etapu mistrzostw Heta musiał jeszcze poczekać. Piąty set od początku nie układał się po jego myśli. Mimo zwycięstwa w pierwszym legu, przegrał kolejne trzy. 37-latkowi szczególnie brakowało skuteczności na podwójnej czwórce, którą mógł zakończyć dwa legi.

Anglik kontynuował swoją świetną passę, pewnie wygrywając siódmą partię, która była jego trzecią w meczu rozegraną na średniej powyżej 100 punktów. W decydującym secie problemy Hety nie ustępowały i jego błędy na podwójnych okazały się nieuniknione. Woodhouse, będąc na fali, konsekwentnie zbliżał się do dokonania spektakularnego powrotu w tym spotkaniu. Tak też się stało. W efekcie Heta został drugim zawodnikiem tej edycji mistrzostw, który mimo rzucenia dziewiątej lotki przegrał mecz.


Męczarnie Claytona

Drugim meczem piątkowego popołudnia było spotkanie Jonny’ego Claytona z Darylem Gurneyem. Początek rywalizacji był dość niemrawy z obu stron, a kibice nie mieli okazji podziwiać rewelacyjnej gry tak jak w innych meczach tych mistrzostw. W tej trudnej i mało efektownej walce lepszy okazał się Walijczyk, który po meczu z Mickeyem Mansellem liczy, że kolejne mecze będą spokojniejsze.

Po przerwie nastąpiła lekka poprawa poziomu gry. Tym razem to Gurney lepiej rozpoczął drugiego seta, jednak nie zdołał utrzymać tempa, co pozwoliło Claytonowi przejąć inicjatywę. The Ferret, chcąc rozruszać londyńską publiczność, efektownie zakończył tę partię 160-punktowym checkoutem.

Forma Claytona rosła z każdym kolejnym setem, a Gurney miał coraz mniej do powiedzenia. W trzeciej odsłonie Walijczyk wskoczył na jeszcze wyższy poziom, kończąc seta równie spektakularnie jak poprzedni, imponującym 120-punktowym finiszem.

Po tych trzech ciosach Irlandczyk znalazł w sobie głęboko ukrytą motywację do walki. Zaczął dominować nad rywalem, który coraz częściej popełniał błędy, na sektorach. W efekcie Gurney zdołał wrócić do gry, odrabiając stratę ze stanu 3:0 na 3:3, tracąc w wygranych setach zaledwie dwa legi.

Ostatnia partia była jednak triumfem odradzającego się Claytona. Walijczyk, po trudnych trzech poprzednich setach, odnalazł sposób na wygraną w kluczowym momencie. Szybko wyszedł na prowadzenie 2:0 w legach, co sprawiło, że grunt pod nogami Gurneya zaczął się chwiać coraz bardziej. Z tych tarapatów Superchin już się nie wydostał, co oznaczało jego pożegnanie z turniejem.


Pewne zwycięstwo Buntinga

Ostatnim meczem tej popołudniowej sesji była potyczka między Stephenem Buntingiem a Madarsem Razmą. Anglik, uznawany za zdecydowanego faworyta, od pierwszego lega starał się to udowodnić. Miał szanse na zamknięcie wysokich checkoutów – 142 i 121 – jednak w obu przypadkach zabrakło mu skuteczności na podwójnych. Łotysz nie miał zbyt wielu okazji podarowanych przez przeciwnika, ale udało mu się wygrać jednego lega. Na więcej w pierwszej partii nie było go jednak stać.

W drugim secie The Bullet jeszcze bardziej zachwycał swoją grą, dając kibicom powody do podziwu. Wskoczył na poziom ponad stu punktów zdobywanych w trzech lotkach. Choć Razma poprawił swoją punktację, Bunting wciąż utrzymywał przewagę. Jedynym elementem, do którego można było mieć zastrzeżenia w grze Anglika, była skuteczność na podwójnych, wynosząca poniżej 40%.

Ten aspekt gry odcisnął swoje piętno w kolejnym secie. Razmatazz coraz skuteczniej wykorzystywał błędy Buntinga zarówno na dystansie, jak i na podwójnych, zbliżając się do wygrania swojej pierwszej partii. W decydującym legu Łotysz, zmuszony do rzucenia finiszu na 119 punktów, perfekcyjnie go wykonał, zmniejszając stratę w meczu. Wydawało się, że 36-latek pójdzie za ciosem w kolejnym secie, jednak dla Madarsa stał się on lustrzanym odbiciem drugiej partii. The Bullet ponownie zagrał na średniej powyżej 100 punktów, nie oddając rywalowi ani jednego lega.

Emocji nie brakowało w ostatnim secie tego spotkania. Obaj zawodnicy skutecznie utrzymywali swoje liczniki, doprowadzając do decydującego lega. Sytuacja mogła potoczyć się inaczej, jednak przy stanie 2:2 w legach Razma popisał się kolejnym checkoutem 100+, przedłużając na chwilę swój pobyt w tym turnieju. W deciderze Łotysz nie zdołał jednak utrzymać poziomu, który pozwoliłby mu na wygranie drugiej partii. Ostatecznie to Stephen Bunting awansował do kolejnej rundy mistrzostw.


Mistrzostwa świata PDC 2025 – wyniki 10. dnia turnieju:

Sesja popołudniowa:

3. runda: 🇦🇺 Damon Heta (89,69) 3:4 :england: Luke Woodhouse (92,34)

3. runda: :wales: Jonny Clayton (90,25) 4:3 Daryl Gurney (92,77)

3. runda: :england: Stephen Bunting (100,06) 4:1 🇱🇻 Madars Razma (90,92)

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama