Obserwuj nas

Nasze cykle

TOP 5 z ŁND: wnioski po tegorocznym World Matchplay

Jedna z najważniejszych imprez w kalendarzu PDC już za nami i chyba wszyscy mogą się zgodzić, że zleciała zdecydowanie zbyt szybko. World Matchplay tradycyjnie otworzył drugą połowę sezonu, nastrajając publikę na coraz mocniej przyspieszające tempo zmagań. Dzięki swojej koncepcji dobitnie pokazał też zmiany, jakie w ostatnim czasie zaszły na scenie. Na co pod tym kątem należy zwrócić największą uwagę?

Gian van Veen World Matchplay 2024
Źródło zdjęcia: Taylor Lanning / PDC

5. Kto podwójnymi wojuje…

Są w środowisku PDC zawodnicy, którzy jakby nie potrafili „przeciętnie” trafiać dabli. Po tym turnieju, najjaśniejszym tego przykładem jest Rob Cross. Już od dawna przeplatał spotkania, w których kapitalnie wręcz zamykał legi, z takimi, gdzie niesamowicie się pod tym kątem męczył. Idealnie zobrazowały to wszystkie trzy mecze Voltage’a w Winter Gardens. Dla kontekstu: średnia skuteczność wszystkich zawodników na podwójnych wyniosła ok. 38% (583/1511). Anglik zagrał kolejno na poziomie 46,4% w pierwszej rundzie, 57,9% w drugiej i 20,6% w ćwierćfinale. Dwa pierwsze mecze zatem znacznie powyżej „standardu” i jeden mocno poniżej. Kiedy Cross jest lepszą wersją siebie, potrafi wygrać z każdym. Natomiast jeżeli przydarzy mu się gorszy dzień, to widać to głównie na kończeniach. Ostatnio coraz częściej jego nazwisko wymienia się jako potencjalnego triumfatora imprez telewizyjnych, ale dopóki nie wyeliminuje tych nierówności ze swojej gry, trudno liczyć na końcowy sukces.


4. Pora na zmiany?

Uczestnicy Matchplaya często mówią o nim jako o swoim ulubionym turnieju w sezonie. Fakt, kibice w Blackpool stają na wysokości zadania i kreują tym samym niesamowitą atmosferę. Nadszedł jednak czas by zapytać, czy można to powiedzieć także o PDC. O czym mowa? O wielokrotnie dyskutowanym formacie, w jakim rozgrywane są mecze w tych zmaganiach. Duża liczba legów potrzebna do zwycięstwa w połączeniu z brakiem podziału na sety może skutkować meczami, w których od pewnego ich momentu wynik jest praktycznie pewny.  Ta edycja dobitnie to pokazała. Tylko dwa spotkania na 31 kończyły się grą na przewagi, a w kolejnych dwóch różnica na koniec wynosiła maksymalnie dwa legi. Finał faktycznie trzymał w napięciu do końcowych momentów, ale to bardzo mocny kontrast do tego, co rok wcześniej zafundowali nam Aspinall i Clayton. Przeciwnicy zmiany formatu mają w ręku bardzo mocne argumenty. Jest to część tożsamości Matchplaya, jak i docenienie najbardziej równych i wytrwałych graczy. Czy jednak warto utrzymywać taki stan kosztem emocji? W tej kwestii chcielibyśmy poznać również Waszą opinię.


3. He’s still standing

James Wade chyba śledzi nasz portal. Kiedy bowiem przed startem zmagań pisaliśmy, że może ponownie rzucić rękawice „młodzieży” w stawce, on nie tylko stanął na wysokości zadania, ale wprowadził swoją grę na jeszcze wyższy poziom. Przede wszystkim pokazał to na punktacji, która patrząc przez pryzmat całej kariery Anglika, nigdy nie była jego najmocniejszą stroną. Tutaj nagle odnalazł dawno niewidzianą dyspozycję na potrójnych, dzięki czemu z kwitkiem odesłał każdego rywala, by finalnie ulec dopiero Humphriesowi w półfinale. Częściowo mogło to być spowodowane faktem, że World Matchplay to tygodniowy maraton, a im dalej się zajdzie, tym częściej trzeba grać. Tam “ojciec czas” mógł dać się mu we znaki. Jednak w przypadku krótszych turniejów – zakładając, że podtrzyma formę – The Machine‘a trzeba stawiać w gronie nie czarnych koni, a faworytów do tytułu.


2. Van Veen w natarciu

Czas na śmiałą tezę: Gian van Veen to obecnie drugi najlepszy Holender w PDC. Chwila, przecież w Order of Merit jest na 32. pozycji, a przed nim są jeszcze Danny Noppert i Dirk van Duijvenbode. Czasem jednak liczby nie mówią wszystkiego. The Titan na bliżej nieokreślony czas wypada z tej konwersacji z oczywistych względów. The Freeze z kolei od dawna nie potrafi przekuć solidnych występów na podłodze w sukcesy na dużej scenie. W Blackpool i on, i van Veen odpadli co prawda w pierwszej rundzie, lecz w totalnie odmiennych okolicznościach. Noppert w starciu z Wade’em wypadł bezbarwnie, natomiast jego młodszy rodak walczył do ostatnich lotek, niemal wychodząc z beznadziejnej sytuacji, mając za rywala kapitalnie grającego Roba Crossa. Pokazał pasję i zapał, których brakuje triumfatorowi UK Open sprzed dwóch lat. Tuż za nami World Cup of Darts, gdzie Holendrzy ponownie rozczarowali. Czy z van Veenem poszłoby im lepiej? Może w perspektywie kilku lat będziemy mieli okazję się przekonać.


1. Luke Humphries… i długo nikt

Cool Hand Luke potwierdził w Blackpool to, z czego większość i tak zdawała sobie sprawę. To obecnie najlepszy gracz na świecie, a tych, którzy mogą z nim rywalizować na równym poziomie, można policzyć na palcach jednej ręki. W Winter Gardens prezentował rzeczy niewidziane od czasów Phila Taylora. Każda z jego meczowych średnich zmieściła się w TOP 15 całego turnieju po tym względem – Anglik wziął dla siebie więc aż 1/3 tej tabeli! W zeszłym roku półfinał Matchplaya był pierwszym sygnałem, że Humphries jest gotowy na rywalizację w telewizji. Od tamtej pory jeszcze bardziej ustabilizował formę, dzięki czemu wygrał sześć trofeów. Jego momenty słabości są nieliczne i krótkie, a po słabszym legu błyskawicznie może odpowiedzieć z przytupem. W dłuższych formatach nikt po prostu nie jest w stanie rywalizować na jego poziomie. Co więcej, ma dopiero 29 lat, tak że jego dominacja może się dopiero rozpoczynać. I choć sam mówił, że nie planuje grać przez dekady, to chyba każdemu kibicowi żal byłoby stracić Humphriesa w takiej formie.


Emocje chwilowo opadły. Kolejna rywalizacja o duże rankingowe pieniądze to dopiero World Grand Prix w październiku, ale w międzyczasie pojawi się sporo okazji, by weryfikować swoje wrażenia podczas zmagań na mniejszych scenach. A Wam co najbardziej rzuciło się w oczy podczas tegorocznego Matchplaya?

ZOBACZ TEŻ
"Każdy o tym marzy". Bohaterowie finału Matchplaya w ogniu pytań
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama