De Decker: Humphries faworytem? Też myślałem, że wygra!

Tymczasem na jednym się nie zakończyło. De Decker zaimponował równą i przede wszystkim dobrą formą. Podwójna szesnastka go nie zawodziła, a dodatkowo miał potężną broń w postaci potrójnej dziewiętnastki. – Jedna wygrana to byłby dobry wynik, a teraz wychodzę z trofeum. Jestem wniebowzięty – powiedział.

Belg po drodze pokonał kilka uznanych nazwisk – między innymi legendy tego sportu, czyli Gary’ego Andersona i Jamesa Wade’a. – To wspaniałe. Nigdy nie byłem dobrym zawodnikiem na scenie. Nie lubię za bardzo uwagi mediów i wywiadów. Udało mi się to jednak jakoś przetrwać – ocenił.

De Decker do turnieju startował jako zawodnik, który nie miał zrobić zbyt dużego szumu. Kilka miesięcy temu nie zdołał nawet zakwalifikować się do World Matchplay. Teraz zagrał w finale z triumfatorem tamtego turnieju – Luke’iem Humphriesem, który według mediów był ogromnym faworytem. – Też sądziłem, że wygra! Pozycja, w jakiej byłem, zdjęła ze mnie presję. Gdy ugrałem pierwszego seta, to pomyślałem: ok, przynajmniej nie do zera! Wygrałem jednak kolejnych pięć. Nie mam słów, aby to opisać – powiedział triumfator.

– Przy 4:1 pomyślałem, że jeśli Luke nie zacznie grać na swoim poziomie, to finał będzie szybki. Ale zaczął to robić. Później wyrównał i to był zawodnik, którego znamy z ostatnich kilkunastu miesięcy. Po prostu się zrelaksowałem i przypomniałem sobie o tym, co robiłem przez cały tydzień – dodał.

Przed De Deckerem kolejne wyzwania. Choć on na razie żyje chwilą i zdobyciem trofeum, to już niedługo – w najbliższy weekend – pojawi się na scenie European Touru w Pradze, gdzie będzie walczył o kwalifikację do mistrzostw Europy. Jego sytuacja nie jest jeszcze komfortowa, więc żeby dać sobie szansę na następne trofeum telewizyjne, musi zaprezentować się bardzo dobrze.

Kuba Łokietek