Newsy
Clayton z uśmiechem po zwycięstwie. “Jeśli wygram milion, mogę przejść na emeryturę”
Pewne przejście przez pierwszy test, spokój pod presją i wiara, że to może być jego rok – tak Jonny Clayton podsumował zwycięstwo 3:1 w pierwszej rundzie mistrzostw świata PDC. Walijczyk nie ukrywał ulgi po przełamaniu złej passy w telewizyjnych turniejach i podkreślał, że kluczem było opanowanie nerwów oraz skuteczność w decydującym momencie.

Clayton przyznał, że pierwszy mecz turnieju zawsze jest dla niego wyjątkowo trudny. – Pierwsza runda jest zawsze bardzo nerwowa. Szczerze mówiąc, obawiałem się tego spotkania. Adam to świetny zawodnik – stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej. Zdradził, że rywal jeszcze przed wyjściem na scenę przyznał się do tremy. – Powiedział mi, że jest zdenerwowany. Pomyślałem, że jeśli nie wykorzystam tego na swoją korzyść, to nie wiem, co mógłbym jeszcze zrobić.
Choć wynik 3:1 wygląda przekonująco, Clayton nie był w pełni zadowolony ze swojej gry. – Miałem wiele sytuacji z trzema lotkami w ręku i nie mogłem trafić w podwójną. To mój problem w tej chwili – ocenił szczerze. Jednocześnie podkreślił, że zerowania w ostatnim secie były dokładnie tym, czego potrzebował. – Jeśli będę kończył legi tak jak dziś w ostatnim secie, wszystko będzie w porządku. Wszystkie legi, które The Ferret wygrał w ostatniej partii, kończył zamknięciami powyżej 100 punktów.
FANTASTIC FROM THE FERRET!
— PDC Darts (@OfficialPDC) December 15, 2025
Jonny Clayton at his brilliant best!
The Welshman opens up set four with a superb 145 finish to strengthen his grip on the contest!
📺 https://t.co/59TualjgND #WCDarts | R1 pic.twitter.com/tadzEIfpDz
Ulga po przełamaniu złej serii
Wygrana w pierwszej rundzie miała dla Claytona szczególne znaczenie po kilku wczesnych odpadnięciach w turniejach telewizyjnych. – To było trudnych kilka miesięcy, więc cieszę się, że dziś zagrało wtedy, kiedy naprawdę musiało – przyznał, po czym dodał: wszyscy się denerwujemy pierwszym meczem i modlimy, żeby go wygrać. Dziś to była moja noc.
Zapytany o kolejnego rywala, Doma Taylora, Clayton nie ukrywał respektu, ale jasno określił priorytety. – To trudny przeciwnik. Znam go z touru, wiem, na co go stać, ale muszę koncentrować się na sobie. Jeśli zagram swoją grę, to inni będą mieli problem. Podobne podejście prezentuje wobec pozostałych uczestników turnieju. – Nie ma tu łatwej drogi. Wszyscy potrafimy grać w darta. Patrzę mecz po meczu i nie zwracam uwagi na innych.
Na scenie spokój, poza sceną ogień
Wrażenie na obserwatorach turnieju zrobiła emocjonalna reakcja Camerona Menziesa, który po przegranej wykonał kombinację ciosów, a za worek treningowy posłużył mu stolik z wodą. Choć na scenie Clayton uchodzi za jednego z najbardziej opanowanych zawodników, sam przyznaje, że to tylko część prawdy. – Ludzie mówią, że umiem przegrywać, ale oni nie widzą tego, co dzieje się poza sceną. Uwierzcie, boli kiedy uderzasz w drzwi pożarowe na zapleczu. Gdybym nie był zły, oznaczałoby to, że gra nie ma dla mnie żadnego znaczenia, a tak nie jest – zdradził.
Doświadczony, ale ciągle głodny
Dla Claytona to już dziesiąte mistrzostwa świata, a najlepszym wynikiem pozostaje ćwierćfinał z 2023 roku. – Nie ma sensu myśleć o wygraniu całego turnieju. Liczy się tylko mecz, który jest przed tobą. Jak sam przyznaje, nie ukrywa także ambicji związanych z rankingiem i Premier League. – Każdy patrzy na klasyfikację. Wiem, że jeśli nie będę grał dobrego darta, nie będę wygrywał meczów, a wtedy nie będę miał szans na przesunięcie się w rankingu i grę w moim ulubionym turnieju.
Emerytura? Jeśli wygram milion, kto wie…
Clayton pozwolił sobie również na żartobliwą deklarację dotyczącą przyszłości. Zapytany o to, jak dziś postrzega darta jako pełnoetatową pracę, przyznał, że stawka mistrzostw świata robi ogromne wrażenie. – To jest teraz moja praca. Jeśli nie poświęcam czasu, nie wygrywam pieniędzy. Po chwili dodał z uśmiechem: – jeśli wygram w tym roku milion funtów, to mogę przejść na emeryturę. To może być koniec Jonny’ego Claytona – zakończył z uśmiechem.
Po zwycięstwie w pierwszej rundzie Clayton wysłał jasny sygnał: forma może jeszcze nie jest idealna, ale pewność siebie i głód gry znów są obecne. A to w mistrzostwach świata bywa równie ważne jak perfekcyjne potrójne.
















































