Newsy
Cross górą w festiwalu pomyłek! Razma i Van Peer pokazali charakter
Były mistrz świata, choć w niezbyt przekonującym stylu, przeszedł drugą rundę mistrzostw świata. W pozostałych starciach Madars Razma i Berry Van Peer dostarczyli widzom i sobie dawkę emocji, a do listy zwycięzców dołączył także Mickey Mansell.
Sesję popołudniową rozpoczęło spotkanie Mickey’ego Mansella z Xianochenem Zongiem, rozgrywane w charakterystycznym dla obydwu graczy powolnym tempie. W pierwszym secie Pandaman pokazał, że nie ma zamiaru w tym meczu pełnić roli statysty i dobrą punktację okrasił finiszem za 128 pkt na czerwonym środku, jednak po deciderze to Clonoe Cyclone wyszedł z tej partii zwycięsko. Wpłynęło to na postawę reprezentanta Państwa Środka, który drugiego seta rozegrał już znacznie gorzej, a Irlandczyk z Północy pewnie zwyciężył w nim 3:0. Gdy w trzecim secie wydawało się, że Zong jeszcze wróci do meczu, zawiodły go solidne do tej pory podwójne, z czego skrzętnie skorzystał Mansell, triumfując w tej partii 3:1 i przypieczętowując swój awans.
W kolejnym starciu debiutant w mistrzostwach Berry Van Peer mierzył się z Luke’iem Wooodhousem, mianowanym przed rozpoczęciem turnieju przez część kibiców tegorocznym czarnym koniem. W pierwszej partii w rzutach obydwu zawodników widoczna była nerwowość, którą ostatecznie lepiej opanował Holender, wygrywając po pięciu legach. Decidera przyniósł także drugi set, jednak tym razem to Anglik wyszedł z niego zwycięsko. Zacięta walka trwała na pełnym dystansie, ale więcej sił na finalną jej odsłonę pozostawił popularny Bionic i to jemu udało się awansować do kolejnej rundy, w której zmierzy się z Joshem Rockiem. Mimo to można żałować, że nie dane będzie nam oglądać także Woody’ego w dalszych etapach, gdyż zaprezentował się na przestrzeni spotkania bardzo przyzwoicie.
Tym samym pierwsza runda turnieju dobiegła końca i czas było przywitać się z kolejnymi z rozstawionych graczy. W ciekawie zapowiadającym się „na papierze” pojedynku Madars Razma podejmował Mike’a de Deckera. W pierwszym secie Łotysz zaprezentował fantastyczną formę, a zamknięcia, na jakie się decydował, mogły przywodzić na myśl Simona Whitlocka ze swoich najlepszych czasów. Belgowi udało się otrząsnąć i w kolejnej partii doprowadził do wyrównania. Na niewiele się to jednak zdało, gdyż pomimo tego, że dwa kolejne sety toczyły się „na noże”, to ostatecznie Razzmatazz okazał się w nich lepszy i odprawił The Real Deal’a do domu.
W ostatnim z tej serii spotkań turniejowa ósemka Rob Cross stanął naprzeciw przecierającego szlaki Thibaut Tricole’a. Francuz rozpoczął mecz bardzo niepewnie – dość powiedzieć, że w pierwszym secie nie trafił żadnej z trzynastu lotek na zamknięcie licznika. W następnej partii przełamał tę serię wygrywając dwa pierwsze legi, lecz Anglikowi udało się odrobić straty i zwyciężyć w deciderze, zamykając finisz 114. Wyraźnie napędziło to Voltage’a, który pewnie wygrał również kolejnego seta i tym samym cały mecz, lecz ciężko nie odnieść wrażenia, że mógł się on potoczyć zupełnie inaczej, gdyby The French Touch wykazał się lepszą skutecznością na podwójnych.
Mistrzostwa świata PDC 2024 – wyniki 7. dnia turnieju
Sesja popołudniowa:
1. runda: 🏴 Mickey Mansell (89,94) 3:0 🇨🇳 Xiaochen Zong (85,22)
1. runda: 🏴 Luke Woodhouse (92,18) 1:3 🇳🇱 Barry Van Peer (93,87)
2. runda: 🇱🇻 (32) Madars Razma (91,33) 🇧🇪 3:1 Mike de Decker (89,94)
2. runda: 🏴 (8) Rob Cross (89,32) 3:0 🇫🇷 Thibault Tricole (85,39)