Newsy
Cullen, bukmacherzy i brak motywacji. “Wkładam za mało pracy. Coś musi się zmienić”
Tym razem Joe Cullen nie wziął konferencji prasowej szturmem, ale i tak było ciekawie. Po zwycięstwie 3:0 nad Bradleyem Brooksem przyznał, że słaba forma w ostatnich miesiącach to skutek braku motywacji do treningów. Pojawił się też wątek bukmacherski. Cullen zachodził w głowę, dlaczego przed meczem to jego rywala wskazywano jako faworyta…

Średnia 99 i zwycięstwo bez straty seta – Cullen był jednym z najlepszych graczy, którzy w tym roku już przewinęli się przez scenę w Alexandra Palace. Drugiego seta rozegrał nawet ze średnią 113, a w sumie oddał Brooksowi tylko dwa legi.
– Jestem zadowolony. To był dobry występ. Skutecznie zamykałem, skutecznie punktowałem. Czego chcieć więcej? – stwierdził.
Powtórka sprzed roku
Po raz drugi z rzędu Rockstar otwierał turniej meczem, do którego – wnioskując po kursach bukmacherskich – nie przystępował w roli faworyta. W poprzednim roku wyżej stały akcje Wessela Nijmana – wówczas Cullen ograł go 3:0, a na konferencji prasowej podkreślał, że bardzo nie spodobała mu się rola “outsidera” w tamtym spotkaniu. Tym razem na papierze faworytem był Bradley Brooks – jedno z objawień ostatnich kilkunastu miesięcy.
– “Papier” to w tym kontekście kluczowe słowo – zaznaczył Cullen. – Bradley ma za sobą udany rok. Grał dobrze, ale ja grałem beznadziejnie, a i tak miałem lepszy sezon. Interpretujcie to jak chcecie – dodał. I rzeczywiście – przebłyski formy sprawiły, że pod względem wygranych tytułów było 2:1, a i pod względem zarobków zachowała się zbliżona proporcja.
– Pewnie rolę odegrała tu motywacja. Nawet nie wiedziałem, że to on był w tym meczu faworytem. Dopiero syn mi o tym powiedział, że był na niego kurs 1.6. Pomyślałem sobie: “jak?”.
– Jak to możliwe, że Bradley jest faworytem w meczu ze mną? – dopytywał Rockstar. O opinię poprosił nawet jednego z dziennikarzy. Ten odpowiedział, że gdyby miał ustalać kursy, ustaliłby równe na obu graczy. Odpowiedź nie usatysfakcjonowała Cullena. – Naprawdę? W meczu na tej scenie? – drążył.
– Nie mówię tego przeciwko niemu, ale w mistrzostwach świata mam znacznie więcej doświadczenia niż on. W ProTourze bym się z tym zgodził, ale nie tutaj. Jakoś tak jest, że na tej scenie dobrze mi idzie.
Jednocześnie podkreślał, że temat tego, kto jest faworytem, a kto nie jest, wcale go nie interesuje, ale niekiedy potrafi czerpać z niego motywację.
Chwiejna forma
Dalej padło pytanie o formę Anglika. W tym sezonie pojedyncze świetne występy przeplatał kiepską grą. Jego ogólna roczna średnia to niecałe 92 punkty.
– Czy moja gra jest we właściwym miejscu? Nie. Było i jest fatalnie. Poziom ciągle się waha. Ale koniec końców to ten turniej się liczy. Możesz nie wygrać meczu przez cały rok, ale jeśli zostajesz mistrzem świata, masz gwarancję wszystkiego. (…) Każdy pamięta tylko o tym turnieju.
– Jestem zdesperowany, by osiągnąć dobry wynik. Myślę, że… no, nie oszukujmy się, mogło być tak, że losowanie wyraźnie by mnie faworyzowało – jest w stawce paru takich przeciwników. Gdybym trafił na jednego z nich, mógłbym podejść do meczu zbyt beztrosko. Ale wiedziałem, że przeciwko Bradleyowi będę musiał zagrać dobrze.
– Nie mam za sobą dobrego roku, a i tak wygrałem dwa turnieje. Niektórzy są tak równi przez cały sezon, a nic nie wygrywają. (…) Chciałbym grać równiej, ale wielu ludzi chciałoby być na moim miejscu.
Z inną rzeczą Cullen się jednak nie zgodził. Gdy jeden z dziennikarzy stwierdził, że ten po pierwszych udanych meczach ma problemy z powtórzeniem poziomu w kolejnych rundach, Anglik zapytał: – kiedy dochodziło do takich sytuacji? Dziennikarz podał przykład poprzednich mistrzostw świata, czego jednak nie potrafił uargumentować.
– Źle zagrałem przeciwko Gerwynowi? Myślałem, że zagrałem nieźle. Nie pamiętasz tego meczu? Nie pamiętasz checkoutu 170 na 5:5 w secie? Naprawdę? Może najpierw zrób research.
Brak zaangażowania
Rockstar jest przekonany, że zna przyczynę pogorszenia formy w ciągu ostatnich dwóch sezonów. Przyznał, że zwyczajnie nie przykłada się do treningów. – Brakuje mi motywacji, nie wkładam w darta wystarczająco dużo pracy. Mogę obwiniać samego siebie. Po prostu – ile z siebie dajesz, tyle później wyciągasz. (…) Motywacja odgrywa w tym sporcie ogromną rolę.
– W przyszłym roku coś musi się zmienić. Nie chcę, żeby to zabrzmiało uwłaczająco, ale są gracze, którzy nie powinni mnie pokonywać. Tymczasem pokonują mnie bez problemu. I to jest moja wina, a nie ich.
– Nie jestem w tym miejscu, w którym powinienem być i w którym byłbym, gdybym wkładał w to tyle pracy, ile inni.
W drugiej rundzie rywalem Cullena będzie Mensur Suljović lub David Cameron.

















































