Lewis nie uznaje porównań Littlera z Taylorem. “Nie wiem, kto wygłasza te komentarze”

Szczególnym przejawem braku szacunku dla najbardziej utytułowanego zawodnika w historii dyscypliny jest, zdaniem Lewisa, porównywanie go do Luke’a Littlera. Wprawdzie na początku kwietnia br. doszło do bezpośredniego pojedynku pomiędzy nimi, ale areną gry nie była darterska tarcza, a stół z grą Jenga. Nawet ten żart stajni Target, do której należą obaj gracze, rozpalił debatę na temat porównań obu darterów.

Lewis wskazał, że gra z Taylorem wymagała nieustannej koncentracji i dlatego porównywanie go do obecnego mistrza świata jest nieuprawione. – To była presja leg za legiem, którą Taylor wywierał. Patrząc na Luke’a podczas mistrzostw świata, jego najwyższy poziom był oczywiście ponad Phila, ale jego przeciętny poziom nie dorównywał słabej grze Phila. I to właśnie w takich momentach Phil atakował – powiedział Jackpot, po czym dodał: – nie wiem, kto wygłasza te komentarze, ale najwyraźniej nie znają się za bardzo na darcie, skoro nie widzieli Phila w jego najlepszej formie. Wszyscy to widzieliśmy i sami tego doświadczyliśmy wiele razy.

“Aura” Luke’a Littlera?

Mimo że skrytykował porównania, pochwalił też Littlera. – On jest na zupełnie innym poziomie. Obecnie tylko jeden gracz może go pokonać – Gerwyn Price. Reszta nie gra przeciwko niemu swojego darta. To poczucie “aury” miałem tylko przy Philu Taylorze i Michaelu van Gerwenie w salach treningowych – choć ostatnio mnie tam nie było, więc nie wiem, jak to wygląda teraz. Ale wiem jedno – gdybym teraz wchodził do gry, nie pozwoliliby ci mieć żadnej aury, od razu by cię atakowali.

Koncentracja zamiast żartów

Zdaniem Jackpota, dart jako dyscyplina nie powiedział ostatniego słowa, choć obawia się zbytniej “automatyzacji” zawodników. Jego zdaniem panuje zbyt przesadna uprzejmość jednych wobec drugich. Pojawiło się nowe pokolenie zawodników, którzy wolą skupiać się na sobie podczas treningów niż robić sobie nawzajem psikusy, co kiedyś było normą. – Potrzeba jest odrobiny rywalizacji i iskry. Mnie to nakręcało. Mam nadzieję, że to wszystko nie pójdzie w stronę robotów. Tego nie chcę. Potrzebna jest charyzma – podsumował.

Powrót w czerwcu

Anglik na scenie MODUS Super Series ma pojawić się w czerwcu. Przyznał, że powrót napawa go pozytywnymi emocjami.  – Nie sądzę, żebym zagrał cały tydzień, ale myślę, że właśnie tego potrzebuję. Z niecierpliwością czekam na rywalizację. Potrzebuję czegoś tylko dla siebie, żeby znów coś sobie udowodnić.

Eksperymenty w dłoni

Czas bez występów na scenie poświęcił na odkrywanie i eksperymentowanie z różnymi wariantami lotek. Jak przyznał, to miła odmiana i dalszy rozwój umiejętności. – Kiedyś koncentrowałem się tylko na wygrywaniu meczów, teraz mogę kombinować i próbować różnych rzeczy zamiast po prostu wziąć zwykłą lotkę, krótki barrel i małe piórko. Każdy dobry gracz potrafi rzucać dowolnymi lotkami, ale pytanie, czy potrafi to robić wystarczająco konsekwentnie, a zazwyczaj tak nie jest.

Milion w Ally Pally

Dwukrotny mistrz świata pozytywnie odniósł się do zwiększenia wysokości nagród w turniejach, w tym miliona funtów dla zwycięzcy światowego czempionatu. Za swoje dwa tytuły Adrian Lewis zgarnął łącznie 400 tysięcy funtów, a więc kwotę, którą od przyszłego roku zdobędzie finalista pojedynczych MŚ. – Ludzie nie zdają sobie sprawy, ile w to wkładasz i jak wiele poświęcasz. Ta podwyżka jest w pełni uzasadniona.

Michał Trybusz