PDC
Perfekcyjne odliczanie – Winstanley z prezentem pod choinkę. 11 dni do mistrzostw świata
Kolejny dzień i kolejna dziewiąta lotka. W tym przypadku mamy do czynienia z takim legiem, na którego widok uśmiech sam pojawia się na twarzy. Czas przenieść się do 23 grudnia 2012 roku i magicznego 9-dartera Deana Winstanleya.
Jubileuszowe dwudzieste mistrzostwa świata pod egidą PDC przeszły do historii, o której jednak nieco więcej powiemy jutro, a dzisiaj skupimy się na niepozornym zawodniku ze Swindon. Po dwóch dosyć owocnych występach w Lakeside w MŚ BDO Dean Winstanley postanowił sprawdzić swoich sił w konkurencyjnej federacji. Już w pierwszym roku awansował na World Matchplay, Gran Prix i Grand Slama. W tym ostatnim doszedł nawet do półfinału.
Wiadomym zatem było, że pomimo braku rozstawienia w mistrzostwach Over the Top będzie niemałym zagrożeniem. Przekonał się o tym Mervyn King, który nie mógł czuć się pewnie nawet przy wyniku 2-1 w setach czy 2-0 w legach w decydującej partii. Winstanley przetrwał nawet jedną lotkę meczową, zanim wygrał to starcie. W drugiej rundzie na przeciwko naszego bohatera stanął Vincent van der Voort. Pojedynek ten fatalnie zaczął się dla Deana, wygrał tylko jednego lega na przestrzeni pierwszych dwóch setów. Po przerwie jednak rozegrano jednego z najlepszych legów w historii tego sportu. Anglik zaczął od trzech potrójnych dwudziestek, Holender od dwóch. Następna kolejka to maks za maks. W ostatniej natomiast już pozostał jeden aktor przy tarczy. Dean Winstanley rzucił dziewiątą lotkę, z radości przebiegł przez całą scenę aż za kadr kamery, a komentator John Gwynne nadal nie wierzył w to, co się właśnie wydarzyło.
Autor piątego 9-dartera w historii mistrzostw świata PDC zdołał wyrównać stan spotkania, jednakże tylko na tyle było go stać. Choć Dean przegrał i pożegnał się z turniejem jeszcze przed świętami, to zostanie na zawsze zapamiętany. Trudniej o piękniejszy świąteczny prezent dla fana darta.