Newsy
Wade wszedł Mansellowi na ambicję. “On nawet nie wie, jak się nazywam!”
Mickey Mansell po raz pierwszy w karierze zameldował się w ćwierćfinale turnieju telewizyjnego. W środowy wieczór wyeliminował Danny’ego Nopperta z Grand Slam of Darts, wygrywając 10:7. Najgłośniejszym tematem pomeczowej konferencji prasowej było jednak nie spotkanie z Holendrem, lecz incydent związany z Jamesem Wade’em…
Jeszcze dwa tygodnie wcześniej niewiele wskazywało na to, że Mansell w ogóle pojawi się w tegorocznym Grand Slamie. Od początku roku Irlandczyk prezentował przeciętną formę, nie kwalifikując się nawet do finałów Players Championship. Eliminacje dla posiadaczy kart okazały się jednak szczęśliwe – w meczu decydującym o wyjeździe do Wolverhampton pokonał samego Gerwyna Price’a, a już podczas turnieju wyszedł z grupy z drugiego miejsca.
1/8 finału to kolejny popis 51-latka, który z prawie 100-punktową średnią pokonał Danny’ego Nopperta – turniejową ósemkę. Po drodze Mansell wygrał sześć legów z rzędu i tylko pięć razy pomylił się na podwójnych. – Jestem pełen zachwytu, że awansowałem. Przeszedłem przez taką stawkę graczy, że nie mógłbym wymarzyć sobie większej dawki dodatkowej pewności siebie. To nie przypadek, że się tu znalazłem – stwierdził.
Irlandczyk przyznał, że jednym z jego problemów jest brak ogrania na wielkiej scenie, więc tegoroczny Grand Slam to znakomita okazja do złapania doświadczenia. – Granie na scenie przez trzy dni z rzędu to wielka szansa, a wygrywanie meczów w grupie, w której się znalazłem, tylko dodało mi sił. Po dwóch zwycięstwach przegrałem ostatni mecz z Humphriesem, ale to przecież najlepszy gracz na świecie i rankingowa jedynka. To nie było rozczarowanie.
Innym z grupowych rywali 51-latka był James Wade, który wywołał zamieszanie wypowiedzią po pokonaniu Luke’a Humphriesa. Mimo wspólnej dekady w tourze, The Machine… zapomniał imienia i nazwiska Mansella. – Myślę, że miałem trochę pecha w pierwszym grupowym starciu z… hmm, jak on się nazywa? – zapytał dziennikarzy, wzbudzając podejrzenia o brak szacunku wobec rywala. Dodał także, że był zirytowany powolnym tempem jego gry. – Coś takiego było częste zwłaszcza na przełomie wieku. Tacy gracze nadal istnieją, ale dzięki Bogu już niewielu ich zostało.
Irlandczyk zapamiętał te słowa i odniósł się do nich po ograniu Nopperta. – Wade? Trzy dni temu nawet nie wiedział, jak się nazywam, więc pewnie nie będzie też pamiętał, że go pokonałem… Jeśli mówisz komuś, czego nie chcesz, to tylko dostaniesz tego więcej.
Na owe “więcej” będzie trzeba jednak poczekać, bo w ćwierćfinale nie dojdzie do rewanżu z fazy grupowej. W środę Wade przegrał z Cameronem Menziesem i to właśnie Szkot będzie kolejnym rywalem Mansella.