PDC
“To mnie nie motywuje. To mnie niszczy”. Wade chciałby zostać doceniony
James Wade wybornie rozpoczął World Matchplay 2025. Pokonał 10:3 Joe Cullena, rozgrywając fantastyczne spotkanie. – Jeśli ludzie myślą, że to najlepsza gra, na jaką mnie stać, to są daleko od prawdy – stwierdził na pomeczowej konferencji prasowej.

James Wade – na nim można polegać. Przyzwyczaił nas do obfitych w legendarne cytaty konferencji prasowych i wywiadów. Nie inaczej było tym razem. Anglik przyszedł w bardzo dobrym humorze po pokonaniu Cullena. – Jestem szczęśliwy, że udało mi się wyjść na scenę i zagrać dobrze przeciwko Joe, który jest bardzo dobrym zawodnikiem. Nie spowalniał mnie i nie mówił niczego – dał mi grać. Okazało się, że dziś byłem lepszy – stwierdził.
– Może to nie jest najlepszy zawodnik na świecie, ale nic go nie rusza. Jest niesamowicie pewny siebie. Ja jestem jego przeciwieństwem, więc trudno gra mi się z takimi darterami – komplementował przeciwnika.

Stres… ale nie meczowy
Spotkanie ułożyło się genialnie dla byłego triumfatora World Matchplay. Więcej stresu niż na scenie zaznał… w press roomie. – Siedzenie przed wami to mój najgorszy koszmar – powiedział. – Czasami mówię tutaj jakieś niezręczne rzeczy w swojej obronie, ale jestem starszy i coraz bardziej doświadczony. Moje miejsce jest razem z żoną i dziećmi.
– Na scenie byłem podekscytowany, zdenerwowany.. ale też szczęśliwy. Radziłem sobie dobrze. Odpowiednio punktowałem, trafiałem odpowiednie podwójne. Jeśli byłbym w stanie dorzucić na dystansie jeszcze nieco więcej, to byłoby magicznie – dodał.
“Dałem PDC wystarczająco z życia…”
Wade nie byłby sobą, gdyby ponownie nie zwrócił uwagi na fakt bycia niedocenianym przez PDC. – Myślę, że wypełniłem wystarczająco dużo obowiązków, wykonałem wystarczająco dużo rzeczy – ocenił. – Chciałbym otrzymywać jakieś nagrody w związku z tym, ale nie sądzę, aby to kiedykolwiek mnie spotkało.
Głównym tematem było zaproszenie do Premier League. The Machine znajduje się w ścisłej czołówce rankingu i być może mógłby liczyć na kwalifikację do zawodów poprzez niepisaną zasadę o topowej czwórce zestawienia. – Jeśli tam z powrotem się znajdę, to kryteria się zmienią. Nie jestem kimś, kogo potrzebują, kogo chcą… – przyznał gorzko.
– To mnie nie motywuje – to mnie niszczy. Robię to od piętnastu lat. Może nie mam tego, co powinienem mieć. To wykańczające. Chciałbym grać wszędzie. Oczywiście, że tak! Ale jeśli cię brakuję, to czujesz się bezużyteczny – dodał. – Myślę, że zrobiłem wystarczająco dużo, pokonałem kogo się dało i wygrałem prawie wszystko, co można. To frustrujące, gdy tyle o tobie nie mówią.
Australia? Nie, dziękuję!
Mimo to – jak się okazało – PDC w ostatnim czasie doceniła Wade’a. Według słów dartera, otrzymał zaproszenie na turnieje World Series w Australii i Nowej Zelandii. – Kilka dni temu odrzuciłem pierwszy raz tego typu zaproszenie – przyznał. – Zabukowałem już jednak wakacje z rodziną.
– Jak bardzo nie chciałbym polecieć do Australii, tak będę jechał do Disneylandu w Paryżu! Nie postawię lotek przed rodziną… – stwierdził z przekonaniem. – Przez ostatnie lata stawiałem jednak PDC przed samym sobą, rodziną i bliskimi. Zrobiłem dla organizacji wystarczająco dużo – podsumował jeszcze raz Wade.
W drugiej rundzie zmierzy się z Wesselem Nijmanem, który dość niespodziewanie wyeliminował Nathana Aspinalla – triumfatora sprzed dwóch lat. Kontynuacja zmagań w Blackpool w niedzielę, kiedy odbędą się dwie sesje. Transmisja w PDC.tv, a także w aplikacji i na stronie internetowej Superbet.
