Newsy
Rock dał się wyszaleć van Gerwenowi. “Wszyscy w budynku go słyszeli”
Co to był za spektakl! Josh Rock wygrał spotkanie drugiej rundy World Matchplay z Michaelem van Gerwenem 13:11, mimo że start nie ułożył się po jego myśli. – Czułem się jak w pierwszej części meczu z Rossem Smithem. Tylko że ja przejąłem jego rolę – stwierdził triumfator.

Sporo działo się w trakcie rywalizacji Rocka z van Gerwenem. Najpierw wysokie prowadzenie Holendra, później mozolne odrabianie strat aż w końcu ostatnie legi, gdzie zobaczyliśmy ogrom dramaturgii i emocji. – Na początku nie mogłem znaleźć dobrej gry. Byłem szczęśliwy, gdy w końcu ugrałem lega i mogłem coś na tym budować dalej – przyznał Irlandczyk.
– Zajęło mi trochę lat, aby “pojawić się” na scenie. Wszyscy jednak wiedzą, co dzieje się poza nią. Czy gdybym był sobą sprzed roku, wygrałbym ten mecz? Nie ma szans. Teraz jednak mam więcej doświadczenia, wiem jak zwyciężać – dlatego to dziś zrobiłem.
Moment przełomowy
Co pomogło wygrać Rockowi? Pewnie wiele rzeczy, ale w głowach fanów z pewnością zapadł checkout 152 na 8:9. Później jednak też MvG ratował się finiszem 138, gdy doprowadzał do remisu 10:10. – Byłem zrelaksowany. Pomyślałem sobie, że jeśli trafisz, to trafisz, a jeśli nie, to nic się nie dzieje. Później przyszło to 138 i pomyślałem: “tak to właśnie jest…”
Van Gerwen nie unikał reakcji po lepszych podejściach, ale rywal trzymał nerwy na wodzy i dał upust emocjom we właściwym momencie. – Jeśli ktoś tak reaguje w meczach ze mną, to staram się trzymać wszystko w sobie, bo wiem, że mogę z tego skorzystać. Michael nie oszczędzał się, wszyscy go słyszeli. Ale pozwoliłem, aby ten moment się budował i w momencie gdy doszło do decydujących chwil, trafiłem podwójną – powiedział Rock.
Czy to się powtórzy w ćwierćfinale z Price’em? – Mamy do siebie wzajemny szacunek, ale myślę, że będziemy obaj głośni na scenie – dodał.
Triumf telewizyjny na horyzoncie
Rock odhaczył już zwycięstwa na gruncie juniorskim, ale także seniorskie wygrane w European Tourze i na podłodze. Naturalne jest to, że teraz myśli o podniesieniu trofeum za triumf w telewizji. – Gdy przyjdzie dobry czas, zwyciężę. To jest to, w co wierzę – powiedział.
– Cieszę się jednak, że nie gram jutro [w czwartek, red.]. Czas na duży odpoczynek. Będzie Netflix przez cały dzień – podsumował.
Irlandczyk powróci na scenę w piątek we wcześniej wspominanym starciu z Gerwynem Price’em. Transmisja w PDC.tv, a także w aplikacji i na stronie Superbet.
