PDC
Nowa szansa, ten sam skład. Polska – RPA: wyzwanie nie do zbagatelizowania
Czternasta próba wejścia do najlepszej ósemki rozpocznie się w czwartkowy wieczór. Po raz drugi z rzędu reprezentację Polski w World Cup of Darts stworzą Krzysztof Ratajski i Radek Szagański – zespół rozstawiony z dziewiątką. Po umiarkowanie udanym występie w zeszłym roku, na dzień dobry czeka ich starcie z RPA. I o ile faworyt tego meczu jest znany, tak sama skala trudności pierwszego sprawdzianu Polaków pozostaje zagadką.

Dlaczego poprzednia edycja była “umiarkowanie udana”? Cóż, jakkolwiek by na to nie spojrzeć, Polacy wygrali dwa mecze i wyszli z grupy. A że w 1/8 finału nie pokonali Szkotów? Zdarza się. Z Wrightem i Andersonem przegrywali już nie tacy. Inna sprawa, że w żadnym z trzech spotkań poprzedniej edycji – ani z Norwegami, ani z Węgrami, ani w końcu ze Szkotami – nie było się czym pozachwycać. Słabszych rywali udało się zdystansować, lepsi okazali się za mocni. Sama gra była z kolei przeciętna.
Dlaczego RPA – pierwszy rywal w tej edycji World Cupu – pozostaje niewiadomą? Wystarczy spojrzeć, co mówią ludzie, którzy zawodowo zajmują się przepowiadaniem darterskiej przyszłości. Jeśli ufać bukmacherom, niespecjalnie jest się czym nakręcać – Polacy to na tyle wyraźny faworyt, że gdyby rozegrać dziewięć takich meczów, pewnie wygraliby osiem. I to nawet mimo faktu, że gra się tylko do czterech wygranych legów. Zdaniem bukmacherów brak zwycięstwa Polski byłby dużą niespodzianką – tak jak dużą niespodzianką byłoby, gdyby Real Madryt nie wygrał u siebie z Sheriffem Tyraspol (choć to się akurat kiedyś wydarzyło).
Z drugiej strony jest źródło alternatywne, choć wydaje się, że bardziej wyspecjalizowane. Analitycy Darts Orakel – drogą symulacji i analizy historycznych danych meczowych – wyliczyli, że szanse Polski na wyjście z grupy to “jedynie” 59%. Prawdopodobieństwo, że to jednak RPA awansuje do play-offów, wynosi zaś nieco ponad 30%. Szanse Norwegów – drużyny numer trzy – są skromne. Wniosek? Być może nie tacy Afrykanie słabi, jak ich malują.
Petersen ma zbyt dużo nie zepsuć
Gdy pięć lat temu Polacy pokonali RPA 5:0, Devon Petersen miał straszyć mocą na punktacji. Jak łatwo się domyślić – za bardzo nie postraszył. Przez pięć lat trochę zdążyło się jednak pozmieniać – tym razem jest on tym, o którego kibice z Południowej Afryki drżą w pierwszej kolejności.
Skrót: Polska – RPA, WCoD 2020
Źródło: PDC
Do edycji z 2020 roku Devon podchodził jako najlepszy na świecie specjalista od rzucania maksów. Dwa tygodnie wcześniej wygrał turniej European Touru i ograł parę potężnych nazwisk – choćby Price’a, Crossa czy Claytona. Forma nie utrzymała się długo – stracił kartę i już nie zdołał jej odzyskać. To bolesny zjazd. Na tyle bolesny, że w ostatnich mistrzostwach świata nie zagrał, bo przegrał w fazie last 64 afrykańskiego kwalifikatora. Jego pogromca – Jefferson Muriithi – Gerwynem Price’em nie jest, ale że sam Petersen zagrał ten mecz na średniej 59, to Muriithi z okazji skorzystał.
I tak to się na razie toczy. Devon nie składa broni. Próbował sił w Q-Schoolu, lecz nie zdołał przejść pierwszej fazy. Bardziej zaskakuje, że po dziś dzień nie wygrał ani jednego turnieju w ramach African Continental Touru – najbardziej prestiżowego cyklu darterskiego na Czarnym Lądzie. W jednym z tegorocznych finałów powstrzymał go Stefan Vermaak. Sam poziom The African Warriora nie jest jednak na tyle wysoki, by brak tego tytułu był czymś niewytłumaczalnym – przy jego nazwisku regularnie pojawia się średnia z siódemką z przodu. Taka gra wystarczyła natomiast, by zdobyć miejsce w World Cupie – w finale wewnętrznych kwalifikacji pokonał 8:7 Carla Gabriela.
Z drugiej strony – u Petersena nadal pojawiają się przebłyski dawnej formy. Wszak jeszcze w grudniu zgarnął 25 tysięcy funtów za zwycięstwo w ADC Global Championship – czymś, co w dużym uproszczeniu można nazwać amatorskimi mistrzostwami świata. W Live Lounge w Portsmouth zostawił w tyle choćby Darryla Pilgrima, Adama Lipscombe’a czy Marvina van Velzena. Może nie są to nazwiska z pierwszej ligi, ale na pewno bardzo solidne marki. Nie bez powodu każdy z nich posiada kartę PDC.
I to jest, chyba, największa broń reprezentacji RPA. Petersen wcale nie będzie “jedynką” w tej kadrze – to nie on ma ciągnąć zespół do przodu. Ale czy nie stać go na rozegranie trzech, czterech lub pięciu mocnych legów? Coś takiego zdecydowanie może się wydarzyć – nawet w 2025 roku.
Nijman miał kłopoty
Trzon południowoafrykańskiej ekipy ma w tym roku stanowić Cameron Carolissen. Gdy po raz ostatni zmierzył się z Petersenem, skończyło się wynikiem 7:2. Nie jest to jednak jedyne osiągnięcie, na które Carolissen zapracował sobie w poprzednich miesiącach.
W World Cupie zadebiutował rok temu w parze z Johanem Geldenhuysem. Zwycięstwo nad Szwajcarią, porażka z Irlandią Północną – panowie zagrali mniej więcej tak, jak można się było spodziewać. Ciekawsze rzeczy działy się za kulisami występu Carolissena. Na miesiąc przed wylotem do Frankfurtu został werbalnie zaatakowany przez Grahama Starka – prezesa południowoafrykańskiej federacji darta. Poszło o semantykę: jego zdaniem Carolissen nie miał prawa nazywać się “reprezentantem kraju”, ponieważ turniej we Frankfurcie jest niezależny od WDF, z którą związana jest tamtejsza federacja. Odpowiedzi na te zarzuty udzielił Petersen, nazywając środowisko Starka “ograniczonym umysłowo”.
Na Carolissena raczej to nie wpłynęło. Wygrał parę tytułów na własnym podwórku i pomyślnie przeszedł przez legendarne już afrykańskie kwalifikacje do mistrzostw świata 2025, pokonując w deciderze Petera Wachiuriego. Tym samym złamał serca lokalnej, kenijskiej publiczności, która – wyposażona w wuwuzele – śledziła zmagania aż do późnej nocy.
Do Alexandra Palace Carolissen przybył, mając na koncie bilans 1-1. Albo 0-1. Zależy, jak na to spojrzeć. Debiut zaliczył bowiem już w edycji z numerem 2021, ale jego pierwszy mecz się nie odbył – wygrał walkowerem, po tym jak Martijn Kleermaker złapał koronawirusa. Później – przeciwko Danny’emu Noppertowi – zdołał ugrać seta.
Dalsza historia w Ally Pally też związana jest z Holendrem. Gdy w poprzednich mistrzostwach świata trafił na Wessela Nijmana, nikt nie dawał mu szans. “Nikt” w sensie dosłownym. Kursy bukmacherskie na zwycięstwo Holendra – jednej z największych rewelacji tamtego sezonu – były zróżnicowane: jedni bukmacherzy oferowali kurs 1.01, inni pokusili się o 1.02. Koniec końców doszło jednak do tego, że reprezentant RPA odrobił straty ze stanu 0:2, wykręcił 96-punktową średnią i dotarł aż do decidera ostatniego seta, gdzie nie zdołał utrzymać własnego licznika. Thriller pełną gębą.
Czy po takim meczu możemy z pełnym przekonaniem stwierdzić, że Carolissen nie zagra przeciwko Polakom trzech, czterech lub pięciu mocnych legów? Coś takiego zdecydowanie może się wydarzyć – zwłaszcza w 2025 roku.
Faworytami nadal są Polacy
Niemniej – celem biało-czerwonych pozostaje zwycięstwo, jak na dwóch posiadaczy kart PDC przystało. Sześć ostatnich edycji zakończyło się awansem do drugiej rundy, więc ciężko byłoby zakładać, że w piątek wieczorem Polacy nie wezmą udziału w losowaniu par 1/8 finału.
I Ratajski, i Szagański ostatnie mecze na gruncie PDC rozegrali ponad miesiąc temu. Chciałoby się napisać coś mądrego, ale zwłaszcza w przypadku lidera polskiej ekipy byłoby to bezcelowe. Polski Orzeł najpierw skończył siedem podłogówek z zerowym dorobkiem, by w kolejnej wygrać siedem meczów (tym samym dołożył do gabloty 11. zawodowy tytuł). Inna sprawa, że w tym momencie notuje passę trzech porażek z rzędu. Nic nie wiemy. Na papierze Ratajski to klasowy zawodnik, który w obu meczach grupowych powinien przewyższać każdego z graczy obecnych na scenie. A jak będzie, to już czas pokaże.
W przypadku Szagańskiego możemy mówić o nieco większej stabilizacji. Co ciekawe, dwaj nasi reprezentanci całkiem niedawno zmierzyli się w meczu bezpośrednim – Radek wygrał 6:4 podczas kwalifikacji do ET7. Sęk w tym, że wcześniej te zwycięstwa zbyt często się nie pojawiały, a “stabilizacja” to w tym kontekście tylko taki eufemizm. Od końca lutego do początku maja Szagański zanotował okienko, w którym rozegrał 17 spotkań – z nich wszystkich wygrał zaledwie jedno.
Dla Radka to prawdopodobnie ostatnia edycja World Cupu aż do co najmniej 2027 roku. Sebastian Białecki – dla odmiany – notuje bardzo udany sezon i jak na razie kwalifikuje się do mistrzostw świata za sprawą rankingu ProTour (choć kryteriów kwalifikacji nadal nie znamy). Różnica między Białeckim i Szagańskim to już tylko 10 tysięcy funtów w głównym rankingu. Czy to oznacza, że byłoby lepiej, gdyby we Frankfurcie grał Białecki? Łatwo o argumenty “za”, ale jest też jeden argument “przeciw” – w gruncie rzeczy obaj grają na bardzo podobnym poziomie. Różnica polega na tym, że jeden wygrywa, a drugi nie. Ale czy to znalazłoby odzwierciedlenie w specyficznej, deblowej rywalizacji? Tego i tak nigdy się nie dowiemy.
Statystyki: w porównaniu z RPA, suche liczby wskazują na ogromną przewagę Polaków, ale warto wziąć na nie poprawkę. To, z kim się gra, nie pozostaje bez wpływu na średnie. Ratajski i Szagański rywalizują z najlepszymi na świecie, Petersen i Carolissen – z najlepszymi w Afryce. A i to, tak naprawdę, nie zawsze.
Nie zmienia to jednak faktu, że w grę wchodzi tylko zwycięstwo.
Polska – RPA: ost. 12 miesięcy
Średnia | 91,99 ✅ | 79,10 |
Średnia: pierwsze 9 | 99,40 ✅ | 89,31 |
% CO – do zamknięcia jedną lotką | 75,6% ✅ | 62,7% |
% CO – do zamknięcia dwiema lotkami | 48,8% ✅ | 38,5% |
% CO – do zamknięcia trzema lotkami | 10,2% ✅ | 4,8% |
Średnia wizyt 171+ na lega | 0,19 ✅ | 0,16 |
Największe sukcesy (ost. 12 mies.) | Ratajski: PC15 (zwycięstwo) ✅ | —— |
Występy w WCoD (przed 2025) | Ratajski: 11, Szagański: 1 ✅ | Petersen: 11, Carolissen: 1 ✅ |
Najlepszy wynik w WCoD | Ratajski, Szagański: 1/8 finału | Petersen: ćwierćfinał, Carolissen: grupa ✅ |
Źródło danych: Darts Orakel. Wartości liczbowe są średnią wyciągniętą ze statystyk obu graczy w drużynie.
Oferta na World Cup of Darts dostępna jest u naszego partnera – SUPERBET. Przypominamy, że każda rejestracja przez link https://lp.superbet.pl/lp/lnd34?bonus=LNDART z kodem LNDART oraz minimalną wpłatą 50 zł wspiera naszą działalność.
Superbet to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych podlega karze. Hazard może uzależniać. 18+.
World Cup of Darts 2025 – faza grupowa
(9) Polska -:-
RPA
Lokalizacja: Eissporthalle, Frankfurt (Niemcy)
Format: do czterech wygranych legów
Początek meczu: 12.06 (czwartek), ok. 21:30
Kolejny rywal: Norwegia (dla obu zespołów)
Transmisja: Viaplay (polski komentarz), PDC.TV (angielski komentarz)
Stawka: dwa punkty w fazie grupowej
