PDC
Czy Białecki byłby lepszy?
Od startu World Cup of Darts dzielą nas ostatnie tygodnie. W tym roku – podobnie jak rok wcześniej – Polskę reprezentować będą Krzysztof Ratajski i Radek Szagański. O ile pozycja pierwszego jest i przez jakiś czas pozostanie niekwestionowana, tak obecność drugiego wielu postrzega jako niewykorzystaną szansę. Argumentacja jest prosta: gracz wyraźnie lepszy od Szagańskiego tym razem pozostanie w domu. Ale czy takie postawienie sprawy na pewno jest oczywistością?

Rankingi nie pozostawiają złudzeń: Sebastian Białecki to w sezonie 2025 numer dwa wśród reprezentantów Polski. W turniejach Players Championship aż pięciokrotnie dotarł do 1/8 finału, a przez pewien czas był w rankingu “podłogówek” nawet nad Krzysztofem Ratajskim. Od momentu wejścia do ProTouru zarobił 20 tysięcy funtów i jest na dobrej drodze do występu w mistrzostwach świata.
20 tysięcy to dwie trzecie dorobku Radka Szagańskiego – dorobku liczonego od startu sezonu 2024. Białecki zdobył w tym roku ponad 11 tysięcy funtów więcej. W rankingu turniejów podłogowych jeden zajmuje 39. miejsce, drugi – 122. Od początku sezonu Białecki wygrał 53% meczów w ProTourze, Szagański – 34%. Jeśli trend się utrzyma, panowie miną się w rankingu na długo przed końcem roku.
W World Cupie – z uwagi na miejsce w światowym rankingu – Białeckiego jednak nie będzie, nawet mimo imponującego startu. Wyniki jednoznacznie wskazują, że to spora strata dla drużyny. A co na to pozostałe liczby?
Jest prawie równo
I w tym miejscu pojawia się zaskoczenie. Otóż – dysproporcji w wynikach obu graczy nie sposób łatwo wyjaśnić… poziomem gry. Bo i Białecki, i Szagański grają mniej więcej tak samo – różnią się głównie efekty.
Sezonowe średnie są niemal identyczne, z minimalnym wskazaniem na Szagańskiego (89,0 do 88,8). Ktoś powie, że średnie nie grają. Rzeczywiście, w pojedynczych spotkaniach może dochodzić do różnych anomalii, ale gdy mówimy o długich okresach – złożonych z kilkudziesięciu meczów po obu stronach – porównywanie średnich staje się miarodajne.
Po stronie Białeckiego stoi za to punktacja – średnia z pierwszych dziewięciu lotek jest u niego wyższa o prawie dwa punkty (97,1 do 95,3). Nieco częściej notuje też wizyty z dwiema i trzema potrójnymi w jednym podejściu.
Szagański wypada za to zdecydowanie lepiej pod względem kończenia – zwłaszcza gdy na liczniku widnieją wartości do 60 punktów (ponad 6 punktów procentowych różnicy) oraz z przedziału od 61 do 90 (tutaj różnica jest jeszcze większa i wynosi ponad 11,5 punktu procentowego).
Z kolei mierząc częstotliwość kończenia legów w czterech, pięciu i sześciu wizytach, gdy tylko jest to wykonalne, różnica między oboma graczami znów jest znikoma. I jeden, i drugi równie często wykorzystuje to, na co pozwalają przeciwnicy. Białecki ma jednak ten przywilej, że rywale – statystycznie – pozwalają mu na nieco więcej. Średnia jego przeciwników jest niższa niż średnia przeciwników Szagańskiego (89,3 do 90,5).
Jednym słowem – w suchych liczbach ciężko doszukiwać się znaczących różnic.
Radek Szagański – Sebastian Białecki: sezon 2025
Radek Szagański | Sebastian Białecki | |
---|---|---|
Średnia | 89,00 ✅ | 88,81 |
Średnia – pierwsze 9 | 95,28 | 97,11 ✅ |
Wizyty 91+ na lega | 1,78 ✅ | 1,67 |
Wizyty 131+ na lega | 0,81 | 0,83 ✅ |
Wizyty 171+ na lega | 0,15 | 0,18 ✅ |
% CO – do 60 punktów | 70,4% ✅ | 64,3% |
% CO – od 61 do 90 punktów | 48,9% ✅ | 37,3% |
% CO – od 91 do 120 punktów | 18,9% | 20,9% ✅ |
% CO – powyżej 121 punktów | 4,1% ✅ | 3,5% |
% legów zamkniętych w 12 lotkach | 3,2% ✅ | 2,8% |
% legów zamkniętych w 15 lotkach | 24,3% | 25,2% ✅ |
% legów zamkniętych w 18 lotkach | 67,8% ✅ | 67,3% |
% wygranych meczów | 34,2% | 52,6% ✅ |
Średnie rywali: 90,47 (rywale Szagańskiego), 89,33 (rywale Białeckiego). Dane wyłącznie z głównego cyklu PDC.
W całej analizie warto mieć oczywiście na uwadze, że pewnych rzeczy tak łatwo wyjaśnić się nie da. Nie bez powodu Michael van Gerwen powtarza, że grunt to “robić właściwe rzeczy we właściwych momentach”. Timing – w wielu przypadkach to słowo klucz. Być może w darcie trzeba mieć także umiejętność przeciągania na swoją stronę meczów, które przesadnie nie układają się po myśli żadnego z zawodników. W ostatnich miesiącach Białecki był w tych aspektach lepszy. Ale z drugiej strony – czy można wnioskować, że coś takiego miałoby przełożenie na rywalizację deblową w World Cupie?
Inna sprawa, że po stronie łodzianina stoi pewność siebie – w końcu ciężko ją zbudować, gdy nie wygrywa się meczów. Szagańskiemu nie pomaga też przeszłość związana z grą na scenie. Trudno ukryć, że z tym nigdy nie było mu po drodze. Dość powiedzieć, że do dziś nie zdołał wygrać ani jednego spotkania w European Tourze. Występy w cyklu World Series – pod względem samego poziomu – także nie porywały, a przy okazji udanego meczu z Raymondem van Barneveldem w mistrzostwach świata nie sposób zapomnieć o festiwalu pudeł z udziałem Marko Kantele. World Cup z zeszłego roku również nie napawa wielkim optymizmem – indywidualne średnie Radka wyniosły 67, 89 oraz 77.
Czy Białecki byłby lepszy? Cóż, prawdopodobnie stanowiłby nieco bezpieczniejszą opcję. Być może dałby drużynie także coś “ekstra”, czego w kluczowych momentach nie raz na scenie World Cupu brakowało. Ciężko jednak argumentować, że hipotetyczna podmiana z Szagańskim zrobiłaby ogromną różnicę. Jak by było, nigdy się nie dowiemy, jednak mówienie o game changerze wydaje się – z dzisiejszej perspektywy – zbyt radykalnym postawieniem sprawy.
