Newsy
“To cały ja”. Stephen Bunting o popularności wśród fanów
Choć na profesjonalnej scenie pojawił się dawno temu, pozycja Stephena Buntinga w PDC ciągle rośnie. Mowa nie tylko o osiągnięciach sportowych, ale też statusie, jaki zdobył wśród fanów. W niedawno udzielonym wywiadzie zdradził, jak udało mu się to osiągnąć i jak przekłada się to na jego formę.
“Let’s go Bunting mental!” – to zagrzewające do boju hasło słychać z trybun za każdym razem, gdy Stephen Bunting pojawia się przy tarczy, niezależnie od tego czy gra w rodzinnej Anglii, czy też poza nią. Ostatnie miesiące były dla niego przełomowe pod względem sportowym (m.in. pierwszy wygrany major w PDC), ale też uwidoczniły jeszcze bardziej osobny fenomen – jest uwielbiany przez fanów na całym świecie. Zapytany o to w niedawnej rozmowie ze Sky Sports przedstawił przyczyny, które za tym stoją.
– Jestem taki, jak się wydaję – przyznał bez ogródek. – W moim zachowaniu nie ma nic na pokaz. Przy tarczy jestem skupiony, ale poza grą staram się zabawiać fanów moją osobą. Opowiadam żarty, śpiewam karaoke. Jeżeli wpadłbyś na mnie w sklepie, byłbym właśnie taki. To cały ja. Jestem z natury jowialny i w ten sposób staram się rewanżować fanom za doping, jakim mnie obdarzają – dodał.
Gwiazda social mediów
Na status Bulleta niewątpliwie wpływ ma też jeszcze jedna rzecz. Korzystając z charyzmy, jego profil w mediach społecznościowych wybija się na tle innych graczy. Zwłaszcza na TikToku, gdzie Anglik zgromadził prawie 200 tys. obserwujących i ponad 2 miliony polubień pod filmikami. Historią związaną ze swoimi początkami w Internecie również podzielił się z fanami.
– Na początku to był tylko żart – stwierdził. – Mój syn pokazał mi tę platformę i jak z niej korzystać. Bawiliśmy się więc chwilę i tak powstał pierwszy filmik. Szybko okazało się, że fani doceniają taką stronę sportowca. Miłe jest móc udowodnić, jakim się jest poza grą, że mam też osobowość. To było najważniejsze i zauważyłem, że im więcej tego pokazuję, tym więcej obserwujących zdobywam.
Jak przekuć to w sukces?
Bunting znalazł sposób, by wszechobecne wsparcie zamienić w dobre wyniki przy tarczy. Kiedy grasz w dużych arenach, potrzebujesz skupienia. Czasem potrzebujesz do tego fanów po swojej stronie. Ich doping pomaga ci nie dać wyprowadzić się z równowagi. Przy tarczy możesz czuć się bardzo samotnie, ale jeżeli tłum jest za tobą, jest o wiele łatwiej – przyznał, doceniając wiernych fanów.
Doping zaczyna się już od momentu wejścia na scenę. Za każdym razem, gdy z głośników rozbrzmiewają pierwsze tony “Titanium” w wykonaniu Davida Guetty i Sii, fani błyskawicznie dołączają ze śpiewiem. – Tak, walk-on też ma duży wpływ – przyznał. – Ważne jest, żeby pozwolić kibicom się dobrze bawić i staram się, żeby mieli do tego okazję jak najdłużej. Ta piosenka jest nie tylko ulubioną mojego syna, ale ma też motyw bycia “bulletproof” (kuloodpornym, w nawiązaniu do jego przydomku – przyp. red.) – tak opisał kulisy swojego wyboru.
Stephen Bunting z synem – źródło: instagram.com/stephenbunting180
Bunting już w poniedziałek zagra w pierwszej rundzie World Grand Prix. Będzie miał trudne zadanie, bo zmierzy się z obrońcą tytułu – Luke’iem Humphriesem.