Obserwuj nas

Newsy

Clayton i Humphries uzupełniają stawkę półfinalistów World Matchplay

Zarówno Jonny Clayton, jak i Luke Humphries wykorzystali momenty słabości swoich rywali. Obaj gracze odjechali z wynikiem po trzeciej przerwie i dowieźli korzystny rezultat do mety. Walijczyk i Anglik uzupełnili tym samym skład półfinalistów World Matchplay 2023.

Źródło: Professional Darts Corporation

Po czwartkowych pojedynkach apetyty kibiców śledzących zmagania podczas World Matchplay 2023 nie zostały w pełni zaspokojone. Fani zasiadający w Winter Gardens oraz wszyscy przed telewizorami liczyli na jeszcze więcej, a oczekiwania te były w pełni uzasadnione. W obu parach niełatwo było wskazać faworyta, co zwiastowało zacięte rywalizacje.

Wysokie finisze kluczem do sukcesu

Pierwsze spotkanie tego wieczoru zaczęło się z wysokiego C, bo już podczas premierowej sesji obaj zawodnicy bardzo dobrze czuli się na punktacji. Wysoką, bo wynoszącą ponad 106 “oczek”, średnią wykręcił Ryan Searle, ale i tak wszystkie legi przed przerwą zakończyły się zgodnie z licznikami, co dało minimalne prowadzenie Anglikowi. Obraz gry w nieznacznym stopniu zmienił się po powrocie obu graczy na scenę. Z każdym kolejnym legiem coraz wyraźniej pachniało pierwszym meczowym przełamaniem. Owe wydarzenie stało się faktem podczas dziewiątej partii, kiedy to Jonny Clayton wyłamał się w końcu ze schematu. Jego radość nie trwała jednak zbyt długo, bo parę chwil później 121 zamknął Heavy Metal, nie tylko wyrównując stan rywalizacji, ale także odpowiadając na wcześniejszy finisz Ferreta z tej samej wartości.

Ci, którzy liczyli, że trzecia sesja przyniesie odpowiedź na pytanie, kto jest w tej batalii bliżej wygranej, mogli czuć się rozczarowani. Spotkanie bowiem stało w dalszym ciągu na równym poziomie, choć średnie zawodników nieco zmalały. Obaj gracze byli przede wszystkim skuteczni w trakcie legów, w których to oni podchodzili do tarczy jako pierwsi – efektem czego ponownie nie byliśmy świadkami żadnego przełamania. Do tego doszło natomiast w 17. partii, a ta jakże trudna w tym spotkaniu sztuka udała się po licznych próbach Claytonowi. Walijczyk chwilę wcześniej dorzucił jeszcze do swojego worka z wysokimi finiszami zamknięcie 124 punktów, a trzylotkową sekwencję zwieńczył rzecz jasna palec wskazany w stronę kamery. Charakterystyczny gest 48-latka oznaczał, że ten poczuł swój moment w tym spotkaniu, a najlepszym tego dowodem było pierwsze tego wieczoru wyjście na dwulegowe prowadzenie.

To niewątpliwie było jedno z kluczowych wydarzeń dla dalszych losów tej potyczki. Po kolejnej przerwie Searle wyraźnie przygasł, a kłopoty swojego oponenta bez cienia zawahania wykorzystała turniejowa siódemka. Niedawny triumfator World Cup of Darts od stanu 9:10 wygrał cztery z pięciu legów, zapewniając sobie tym samym spokojną przewagę na końcówkę meczu. Walijczykowi zostało więc już tylko utrzymywać swoje liczniki, co musiało zapewnić triumf w końcowym rozrachunku. Anglik z kolei starał się jeszcze postraszyć dobrze dysponowanego konkurenta, ale w jego przypadku utrzymywała się tendencja spadkowa, jeśli chodzi o średnią. Wkrótce więc Clayton znalazł się o jedną wygraną od końcowego zwycięstwa, a przy swoim otwarciu postawił kropkę nad i. Kolejkę wcześniej Ryan Searle miał jeszcze okazję skraść lega, ale decydująca, jak się okazało, lotka na bulla przy najwyższym możliwym zamknięciu, wylądowała na zielonym środku. Zaraz po tym niewzruszony presją nałożoną przez rywala Clayton wykorzystał podejście na mecz, ustalając wynik tej rozgrywki na 16:12.

Na uwagę zwraca przede wszystkim fakt, że triumfator pierwszego piątkowego widowiska zaliczył aż 6 zamknięć 100+. Sam zainteresowany w pomeczowym wywiadzie nie był w stanie wytłumaczyć dokładnie, co sprawiło, że wysokie finisze przychodziły mu z taką łatwością. – Nie wiem. Czasem po prostu wpada, a czasem nie. Musiałem to robić i to ostatecznie przeważyło na moją korzyść – komentował uśmiechnięty od ucha do ucha The Ferret.

Utrzymanie trudniejsze niż przełamanie

Jeszcze przed rozpoczęciem drugiego piątkowego spotkania stacja Sky Sports podkręcała atmosferę towarzyszącą rywalizacji Damonta Hety z Lukiem Humphriesem, nawiązując do krykietowej rywalizacji pomiędzy Australią a Anglią. Hetę, w związku z jawnym wyrażeniem wsparcia dla jego rodaków, po raz kolejny w Winter Gardens przywitały więc gwizdy. Wszystko, co niezwiązane z dartem, szybko odeszło jednak w niepamięć, zwłaszcza, że publiczność zgromadzona w Blackpool, mając w pamięci dobre spotkanie pomiędzy Searlem i Claytonem, liczyła po prostu na przyjemne dla oka widowisko. Niemniej jednak większa część fanów sympatyzowała rzecz jasna z Humphriesem i już po pierwszym legu mogła cieszyć się, że jej faworyt zdołał szybko przełamać konkurenta. Jeden i drugi zawodnik szybko wskoczyli na wysokie obroty i wkrótce rozstrzelali się na dobre. W samej pierwszej sesji zobaczyliśmy aż pięć maksów, a po tym fragmencie spotkania nieznaczną przewagę wypracował sobie gracz rozstawiony z numerem 6.

ZOBACZ TEŻ
"Jak się ostatnio czujesz?". Kampania Wade'a w temacie zdrowia psychicznego

Wygrany przed przerwą przez Anglika leg rozpoczął prawdziwą wymianę ciosów, jeśli chodzi o przełamania. O ile w pierwszym meczu wieczoru bardzo długo przyszło nam czekać na pierwszą partię wygraną przy liczniku rywala, tak w tym utrzymanie punktacji z niewyjaśnionych przyczyn stało się czymś niezwykle trudnym do zrealizowania. Dość powiedzieć, że aż od 5. do 13. lega włącznie, wygrywał tylko ten gracz, który do tarczy podchodził jako drugi. Niespotykany, szczególnie na tym poziomie, trend ostatecznie przerwał The Cool Hand, po raz pierwszy tego dnia wychodząc na prowadzenie różnicą więcej niż jednego lega. Przewaga ta wzrosła jeszcze przed trzecią przerwą, bo po raz kolejny Heta nie zdołał wygrać “swojej” partii, dzięki czemu to jego rywal schodził ze sceny w dużo lepszym nastroju.

Kolejna sesja przebiegła według bardzo zbliżonego scenariusza. W dalszym ciągu zawodnik, który jako pierwszy oddawał rzuty, wcale nie był w uprzywilejowanej sytuacji. A w zasadzie było dokładnie na odwrót, bo nadal to przełamania stały się główną bronią, a utrzymania licznika stanowiły jedynie sporadyczne wyjątki. Wyjątki, na które stać było tylko Humphriesa. 28-latek tuż przed ostatnią tego wieczoru przerwą wyszedł poza schemat, zapewniając sobie prowadzenie 12:8. Rosnąca zaliczka Brytyjczyka była nie tylko zasługą jego solidnej gry, ale także w dużej mierzej efektem słabnącej dyspozycji przeciwnika. Średnia Hety mocno powędrowała w dół – w czwartej sesji wyniosła ledwo nieco ponad 85 punktów.

Kolejne fragmenty tej rywalizacji w niewielkim stopniu nawiązywały do zaciętej batalii na przełamania z pierwszej części meczu. Emocje szybko zaczęły opadać, co można było wywnioskować nie tylko po reakcjach samych zawodników, ale także po niemal milczącej publice. Fani zgromadzeni w Winter Gardens musieli przyspieszyć tempo spożywanych trunków, wszak z minuty na minutę koniec zmagań zbliżał się nieuchronnie. Można było zresztą odnieść wrażenie, że takiego obrotu spraw spodziewają się także bohaterowie drugiej piątkowej rywalizacji. A przynajmniej do czasu…

Heat uśpił bowiem czujność swojego rywala, który chyba wziął za pewnik, że wygra przynajmniej jednego lega i ze sporym zapasem zakończy rywalizację z sukcesem. Australijczyk jednak krok po kroku odrabiał straty, a gdy wydawało się, że przeciwnik dostanie wreszcie lotki meczowe, to ni stąd, ni zowąd, na ratunek dla Hety przyszła kradzież lega po efektownym finiszu na 152 punktach. Czując oddech na plecach, Humphries najwyraźniej poczuł się dodatkowo zmotywowany i sam odpłacił się oponentowi pięknym za nadobne, kończąc 92 dwoma lotkami na podwójną 18-stkę. To złożyło się na wynik 16:13, który dał Anglikowi awans do półfinału.

Wyniki:

🏴󠁧󠁢󠁥󠁮󠁧󠁿 Ryan Searle (94.72) 12:16 🏴󠁧󠁢󠁷󠁬󠁳󠁿 Jonny Clayton (97.55)

🇦🇺 Damon Heta (93.22) 13:16 🏴󠁧󠁢󠁥󠁮󠁧󠁿 Luke Humphries (95.50)

Pary półfinałowe:

🏴󠁧󠁢󠁥󠁮󠁧󠁿 Nathan Aspinall – 🏴󠁧󠁢󠁥󠁮󠁧󠁿 Joe Cullen
🏴󠁧󠁢󠁷󠁬󠁳󠁿 Jonny Clayton – 🏴󠁧󠁢󠁥󠁮󠁧󠁿 Luke Humphries

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama