Newsy
“To ostatni turniej na najbliższe miesiące”. Aspinall chce wrócić do zdrowia
Choć Nathan Aspinall pokonał Luke’a Woodhouse’a w pierwszej rundzie World Matchplay 2024, to widać było, że gra sprawia mu dyskomfort. Na pomeczowej konferencji otworzył się przed dziennikarzami odnośnie tego, co go napędza w trudnych chwilach oraz planów na przyszłość. Zwłaszcza ta ostatnia kwestia jest niepokojąca, gdyż jak zdradził, czeka go rozłąka z dartem.
Temat kontuzji, które w ostatnim czasie prześladują Aspinalla, został omawiany wielokrotnie (w tym również na łamach naszego portalu). Sprawa jest dynamiczna i dziennikarze poruszają tę kwestię przy każdej możliwej okazji. Nie inaczej było podczas konferencji prasowej po meczu pierwszej rundy World Matchplay, w którym Asp pokonał 10-8 Luke’a Woodhouse’a. To nie rezultat był jednak najważniejszy, a styl, w jakim został osiągnięty. Dało się bowiem zauważyć, że Anglik gra z mocnym bólem, którego grymasy zdradzał częściej niż oznaki radości.
Zapytany o to przez dziennikarzy OnlineDarts.com, najpierw podziękował fanom zgromadzonym w Winter Gardens. Jak przyznał, gdyby nie atmosfera, znacznie trudniej byłoby mu poczuć się dobrze na scenie i dobrnąć do mety. Potem odniósł się do źródła problemu. – Zupełnie szczerze, nie powinienem grać. Jestem jednak obrońcą tytułu, nie mogę ominąć tej imprezy. Zagrałem w zeszłych Players Championship głównie dla treningu, ale ja wiem i PDC wie, co przede mną.
Czas na leczenie
– To mój ostatni turniej w perspektywie kilku miesięcy. Dlatego chcę zostawić na scenie wszystko, co w mojej mocy. Ze wszystkich sił będę starał się wygrać każdy kolejny mecz i obronić tytuł. Każda lotka, którą rzucę, może być tą ostatnią na najbliższy czas. Dart to moje życie, pasja i miłość, a teraz nie będę mógł go uprawiać przez dwanaście tygodni. Bądźcie zatem spokojni, że nie poddam się bez walki – oznajmił przedstawicielom prasy.
Jak się okazuje, Aspinall zna już cały swój plan na leczenie urazu. – Nie będzie potrzebna operacja. Wystarczy terapia falą uderzeniową. Przejdę od sześciu do ośmiu zabiegów, jeden tygodniowo. Cały proces nie jest tak straszny jak się wydaje, ale dojście do siebie zajmuje dużo czasu – stwierdził. Pomimo wszystkiego, obrońca tytułu starał się zachować optymistyczne podejście. – Mam dopiero 32 lata. Gary Anderson nadal wygrywa, mając 52. Jestem młody, lepiej przejść te zabiegi teraz, kiedy kości i ścięgna szybciej się zregenerują. W końcu wrócę i zmiotę wszystkich!
Z wywiadu można zapoznać się poniżej: