Obserwuj nas

Newsy

Jeden dzień, dwa miejsca, trzy turnieje. Wyczerpujący piątek Richiego Burnetta…

Życie dartera bez karty PDC też może być męczące. Na własnej skórze przekonał się o tym Richie Burnett, który w piątek rozegrał trzy turnieje – dwa w Milton Keynes, jeden w oddalonym o 200 kilometrów Portsmouth. Efekty? Może nie było wybitnie, ale nie było też najgorzej.

Richie Burnett, MODUS Super Series
Richie Burnett (fot. MODUS Super Series)

Początek roku to nie tylko przeznaczone dla elity turnieje World Series, ale także pierwsze eventy z cyklu Challenge Tour. Dla każdego gracza, który w Q-Schoolu odbił się od bram PDC, są one niezwykle ważne – szybkie zajęcie wysokiego miejsca w rankingu może bowiem oznaczać przepustkę do turniejów Players Championship. Ranking stanowi listę rezerwową do “podłogówek”, a że w ProTourze wycofań nie brakuje, kilku lub kilkunastu darterów z reguły może liczyć na otrzymanie zaproszenia.

Nic dziwnego, że na dwa piątkowe eventy Challenge Touru wybrał się Richie Burnett. Mimo że w sezonie 2024 nie był on posiadaczem karty, dzięki zwycięstwu w pierwszym CT mógł liczyć na regularne występy w zawodach Players Championship. Tym razem o podobną historię będzie jednak trudniej, bo piątek w Milton Keynes nie był dla niego udany – w CT1 przegrał w fazie last 64, a z CT2 odpadł już w pierwszym meczu.

 

Szybka podróż do Portsmouth

Porażka w Challenge Tourze nie oznaczała jednak końca obowiązków. Walijczyk musiał spakować sprzęt i udać się do oddalonego o 200 kilometrów Portsmouth, gdzie czekała go kontynuacja rywalizacji w tygodniu legend MODUS Super Series. W czwartek Burnett rozpoczął zmagania w grupie B, gdzie wygrał trzy z czterech spotkań. W piątek – po powrocie z Milton Keynes – musiał domknąć sprawę awansu do finałów tygodnia.

Przed rozpoczęciem gry 57-latek udzielił wywiadu, w którym nie ukrywał, że jest – najzwyczajniej w świecie – zmęczony.

Patrząc na to, jak grałem przez ostatnie dwa tygodnie, mogę się tylko cieszyć, że jestem drugi w tabeli [w grupie B]. Muszę być bardziej powtarzalny… Podchodzisz do tarczy, wszystko wydaje się proste, a nagle się okazuje, że nic nie grasz. Strasznie irytujące… Nie wiem, jak to jest – stwierdził.

Moja wizyta w Challenge Tourze? Są głupi ludzie i jestem też ja. Tkwiłem na autostradzie przez dwie i pół godziny. Na dodatek radio mi nie działało… Byłem już zmęczony. Na szczęście jakoś tu dotarłem – dodał.

 

 

Po długiej podróży Burnett zdołał wygrać tylko jedno z czterech spotkań. To jednak okazało się wystarczające do zajęcia drugiego miejsca w tabeli i awansu do finałów tygodnia.

 

 

Awans oznacza, że w sobotę Burnett raz jeszcze pojawi się na scenie w Portsmouth. Najprawdopodobniej nie była to też jego ostatnia podróż – Walijczyk jest bowiem zarejestrowany do gry w sobotnim turnieju Challenge Touru. Ponieważ jednak finały Modusa zaczynają się znacznie wcześniej niż rywalizacja w grupie B, 57-latek wycofał się z CT4. Zapisany jest za to także do niedzielnego CT5, więc – zakładając, że wrócił już do Milton Keynes – czekają go jeszcze dwie, 200-kilometrowe wycieczki. Miejmy nadzieję, że do tej pory uda się rozwiązać problemy z radiem…

 

ZOBACZ TEŻ
Wielka sprawa dla Kenii - Peter Wachiuri zagra w MODUS Super Series!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Maksymalny rozmiar przesyłanego pliku: 2 GB. Możesz przesłać: zdjęcie, audio, video, dokument, etc. Linki do YouTube, Facebooka, Twittera i innych serwisów wstawione w tekście komentarza zostaną automatycznie osadzone. Drop files here

Sponsor główny

Sklepy partnerskie

Zostań Patronem

Reklama