Newsy
Zgubiony bagaż nie powstrzymał Price’a. “Nowe lotki, nowe ubrania… i nowy ja!”
Trzeci turniej i trzeci zwycięzca. Gerwyn Price wygrał Superbet Poland Darts Masters, powtarzając osiągnięcia Michaela van Gerwena i Luke’a Littlera. Do turnieju przystępował jednak w nietypowych okolicznościach – zgubił bagaż, więc przed startem gry musiał udać się na zakupy. To nie przeszkodziło – w wielkim finale pokonał Stephena Buntinga.

Sebastian Białecki, Chris Dobey, Rob Cross i Stephen Bunting – to lista graczy, których Price pokonał w Gliwicach. Emocjonujący był zwłaszcza ostatni mecz, w którym doszło do decidera. O ile przy stanie 7:6 Walijczyk spudłował trzy lotki meczowe, tak w ostatniej partii popisał się genialnym zejściem z 91 punktów. 17, podwójne 17 i podwójne 20 – zwycięstwo stało się faktem.
– Czułem, że ciągle marnuję okazje – przyznał w pomeczowym wywiadzie. – Stephen z nich korzystał i trafiał podwójne. Frustrowałem się, a do stanu 2:4 byłem sobą rozczarowany. Później jednak wziąłem się do roboty.
– Było parę legów, gdzie zmarnowałem mnóstwo podwójnych. Ale wygrać decidera finiszem double-double, gdzie przez całą noc męczyłem się z trafieniem jakiejkolwiek podwójnej, to było coś fantastycznego. Jestem wniebowzięty – dodał, a później wspomniał też o kibicach.
– Byli fantastyczni. Nie powiedziałbym, że dzięki nim wygrałem, ale pomogli.
Nietypowe okoliczności
Jeszcze przed startem turnieju fani mogli spotkać Price’a na zakupach – to z uwagi na zaginiony bagaż.

Sam zainteresowany przypomniał o analogicznej historii sprzed siedmiu lat. – Parę lat temu, w 2018, poleciałem do Irlandii, gdzie zgubiłem bagaż – musiałem zmienić lotki, ubrania, buty… A niedługo potem wygrałem Grand Slam. Reszta jest historią. W ten weekend było tak samo – nowe lotki, nowe buty, nowe ubrania i nowy ja. Jedziemy!
Jak wskazał później na konferencji prasowej, nowe lotki nie były idealne, ale udało się je “oswoić”. – Wydawało mi się, że groty w tych lotkach były trochę za długie, więc przez dwa dni je ścierałem.
Kibice nie byli idealni
Na konferencji Price poświęcił jeszcze parę słów polskim fanom zgromadzonym w gliwickiej PreZero Arenie. Niestety, w starciu 1. rundy z Białeckim nie brakowało gwizdów.
– Grywałem już w znacznie gorszych warunkach. Jest jak jest – gdy grasz z faworytem publiczności, potrafi być ciężko. Ja jednak przeżywałem coś takiego częściej niż ktokolwiek inny – dla mnie to po prostu jedna z tych sytuacji – stwierdził.
– Polscy fani są dobrzy, o ile nie grasz z Polakiem… – zażartował. – Ale w starciach z Chrisem i Robem byli w porządku. W finale prawdopodobnie bardziej kibicowali Stephenowi, ale Stephen generalnie ma sporą bazę kibiców.
Jeśli pierwotne plany nie ulegną zmianie, Price’a zobaczymy ponownie już podczas turniejów podłogowych w dniach 8-9 lipca.
